F1 wróciła po miesięcznej przerwie. Najlepszy czas w jedynym treningu przed Grand Prix Stanów Zjednoczonych uzyskał Carlos Sainz. Spore problemy mieli kierowcy Mercedesa.
FP1 w pigułce:
- większość ekip przygotowała wiele poprawek
- McLaren, Alpine i Haas pokazały się w specjalnych malowaniach,
- poprawiony Mercedes z problemami,
- dziwna przygoda Piastriego,
- Sainz z najlepszym czasem.
Pierwszy po długiej przerwie trening rozpoczął się w sprzyjających warunkach. Temperatura powietrza wynosiła 24 stopnie, a nawierzchnia toru rozgrzana była do 38 stopni.
Początek sesji upłynął pod znakiem wyjazdów na oponach twardych. Jedynym zawodnikiem, który opuścił swój garaż na mieszance pośredniej, był Valtteri Bottas.
Jedną z ekip, które przygotowały większe pakiety poprawek, był Mercedes. George Russell i Lewis Hamilton mieli jednak sporo problemów z prowadzeniem się ich samochodów już od pierwszych minut.
Szczególnie dobrze od razu naświetlił to zakręt numer 4, gdzie Lewis Hamilton wykonał spektakularny piruet, tracąc przyczepność tylnej osi po kontakcie z tarką. Chwilę później mocno rzuciło też młodszym z Brytyjczyków. Nie był to ostatni raz, kiedy W15 wyglądał wyjątkowo niestabilnie lub kierował się nosem nie w tę stronę, w którą powinien.
Po upływie 30 minut liderem tabeli czasów z wynikiem 1:33.855 był Max Verstappen, który jechał na oponach miękkich. To dlatego miał tak dużą przewagę nad resztą. Pozostałe miejsca z identyczną stratą zajmowali Carlos Sainz (+0.862) i Sergio Perez (+0.862). W czołowej piątce znajdowali się również Charles Leclerc (+1.111) i George Russell (+1.597).
Druga część treningu upłynęła pod znakiem coraz szybszych przejazdów i stopniowego przesiadania się ogumienie oznaczone czerwonym paskiem. Kolejne minuty sesji nie przyniosły również znaczącej poprawy odczuć reprezentantów Mercedesa, a szczególnie George’a Russella, który skarżył się na zachowanie swojego samochodu przy aktualnej ilości paliwa.
Pod koniec nietypowy incydent zaliczył jeszcze Oscar Piastri. Australijczyk późno zdecydował się na wizytę w alei i rozpoczął zjeżdżanie przy sporej prędkości. Ta była za duża, przez co postanowił pojechać prosto, korzystając z braku bariery przed główną prostą. Udało mu się nie rozbić auta, ale wyglądało to wyjątkowo dziwnie.
Ostatecznie najszybszym zawodnikiem jedynego treningu na torze w Austin został Carlos Sainz (1:33.602). W najszybszej trójce znaleźli się również Charles Leclerc (1:33.623) i Max Verstappen (1:33.855).
Przypominamy, że już dziś odbędą się kwalifikacje do sprintu, bowiem ten weekend wyścigowy jest rozgrywany w nietypowym formacie, którego nie oglądaliśmy od paru miesięcy. To dlatego nasze typowanie zamyka się wkrótce.
Ładowanie danych