Lewis Hamilton starał się podkreślić, że tym razem jego zespół nie ukrywa formy, a po prostu ma więcej problemów niż wcześniej.
W trakcie testów przed sezonem 2022 Mercedes wyglądał różnie. Jeździł dużo i raczej niezawodnie, czasem nawet dość szybko, ale jednocześnie wydawał się być kapryśny szczególnie z powodu tzw. morświnowania, czyli podskakiwania przy dużej prędkości.
Zeszłoroczni mistrzowie to jedna z ekip, które najbardziej odczuły ten skutek uboczny powrotu do wykorzystywania ground effect. Ferrari, które w Hiszpanii również lubiło zabawić się w low-ridera, w Bahrajnie odnotowało poprawę. W13 potrafił natomiast wykonywać niechciane ruchy nawet na środku prostej czy przy aktywnym systemie DRS.
Symulacje wyścigu Mercedesa cechowały się bardzo niskimi prędkościami maksymalnymi, gorszymi nawet o kilkanaście kilometrów od zakładanych. Znacząco utrudniało to odczytanie formy zespołu z Brackley.
Taki rozwój wydarzeń sprawił również, iż była ona posądzana o swoje coroczne ukrywanie potencjału, co sugerował chociażby Carlos Sainz, który wyraźnie zaznaczył, że nie kupuje komplementów, jakie jego ekipie prawił George Russell.
Typical George. ???? pic.twitter.com/YdkFVSQKDU
— Mercedes-AMG PETRONAS F1 Team (@MercedesAMGF1) March 12, 2022
W sobotę o ocenę układu sił proszony był Lewis Hamilton, który także wskazywał, iż obecnie faworytem wydają się być Włosi. Brytyjczyk deklarował również, że tym razem w trakcie testów Mercedesa żadna pustynia nie ucierpiała z powodu znaczącego ubytku piasku.
- Nie, w tym momencie nie - odparł na pytanie o to, czy za tydzień czeka go pole position i zwycięstwo. - Jestem pewien, że każdy może to jakoś wyłapać. W tej chwili nie jesteśmy najszybsi. Ferrari wygląda najlepiej, dalej Red Bull i może my lub McLaren. Nie wiem, ale na pewno nie jesteśmy na szczycie.
- Odczucia są zupełnie inne. To nie będzie wyglądało tak dobrze jak w zeszłym roku, gdy po trudnych sesjach treningowych dochodziło do zmiany w wyścigu. Myślę, że tym razem stoimy przed znacznie większymi wyzwaniami, którym nie będziemy w stanie podołać w tydzień. To zajmie odrobinę dłużej. Patrząc na to, co mi powiedziano, mamy sporo tempa do znalezienia.
- Oczywiście jest trochę za wcześnie, by myśleć o tym - dodał, pytany o bycie w grze o mistrzostwo. - W tej chwili nie sądzę, że będziemy walczyć o zwycięstwa, ale samochód ma potencjał na to, by się tam znaleźć. Musimy po prostu nauczyć się, jak wyciągać z niego więcej, a także rozwiązać pewne problemy, nad którymi już pracujemy.
- Każdy w fabryce wykonuje niesamowitą robotę, pracując tak ciężko, jak tylko może. Mamy jednak pewne płotki do przeskoczenia. Przyszły tydzień pokaże nasze tempo znacznie lepiej, ale myślę, że ludzie mogą zostać zaskoczeni, a przynajmniej ci, którzy twierdzą, że staramy się sobie umniejszać. W tym roku jest trochę inaczej.
- Zmiana przepisów spowodowała, że każdy się ślizga, a my wydajemy się mieć mniej przyczepności niż wcześniej. Opony w tym roku są gorsze, ale fizycznie na długich przejazdach jest mi znacznie łatwiej. Pozytywy są takie, że prościej jest jechać za kimś. Oby to był dobry kierunek. Mam nadzieję, że w pewnym momencie dostaniemy lepsze opony, czy też będą one lepiej pracowały w miejscach, w których nie jest tak gorąco.