Lewis Hamilton skomentował ostatnią decyzję organu zarządzającego, który postanowił ponownie przyjrzeć się jego wykroczeniu z początku Grand Prix Kataru. 

Brytyjczyk za niebezpieczne wtargnięcie na tor po kolizji z Georgem Russellem zainkasował na swoje konto oficjalną reprymendę oraz karę finansową w wysokości 50 tysięcy euro, której połowa jest w zawieszeniu do końca sezonu.

W tamtym momencie wszystko wskazywało, że jest to koniec tej historii, lecz w rzeczywistości tak się nie stało. Kilka dni temu okazało się bowiem, że konieczne będzie ponowne rozpatrzenie tego wątku, gdyż FIA uznała, że zachowanie tak utytułowanego zawodnika może być złym wzorem do naśladowania dla młodych adeptów wyścigowego rzemiosła.  

Podczas czwartkowego dnia medialnego w Austin sam zainteresowany odniósł się do tej sprawy, jednocześnie zaznaczając, że nie do końca zgadza się z opublikowanymi wyjaśnieniami Federacji. 

- Nie uważam, abym został wyróżniony - przyznał Hamilton na konferencji prasowej. - W tym przypadku na jaw wyszła po prostu słaba komunikacja. To, co przekazali, nie było dokładnie tym, co mieli na myśli. Przesłanie miało być takie, iż przyjrzą się tej sprawie pod kątem wyeliminowania takich zachowań w przyszłości. 

- Ostatnio doszło do incydentu w zawodach kartingowych, w których ucierpiał jeden z juniorów, więc naprawdę musimy upewnić się, że stale będziemy koncertować się na kwestiach bezpieczeństwa. Myślę, że to jest właśnie sedno sprawy. Moim zdaniem w tej sytuacji należy porozmawiać z osobą odpowiedzialną za wizerunek w celu poprawy jakości pracy [FIA]. 

- Rozmawiałem z sędziami na ten temat i uważam, że ich punkt widzenia jest uzasadniony. Kiedy uczestniczyłem w spotkaniu z nimi, to oczywiście przyznałem się do winy. Była to po prostu błędna decyzja z mojej strony. Ważne jest jednak, aby przekazać stosowną wiadomość, szczególnie młodszym kierowcom, że nie należy tego robić. Przeprosiłem za swój czyn i myślę, że oni zaczęli zastanawiać się, jak można uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości. 

Reprezentant Mercedesa skomentował również podniesienie kar finansowych, które od teraz mogą sięgać nawet jednego miliona euro. 

- Nie jestem do końca pewny, do czego dokładnie to się odnosi - dodał Lewis. - Jeśli mają być nakładane grzywny w wysokości miliona, to musimy upewnić się, że 100 procent tej kwoty trafi na jakiś szczytny cel. 

- W tej branży jest dużo pieniędzy, a mimo to wciąż jest wiele do zrobienia w zakresie tworzenia lepszej dostępności i różnorodności. Przekazanie potencjalnych środków na te cele to jedyna opcja na wyciągniecie ode mnie tego miliona.