Lewis Hamilton udzielił dość interesującej wypowiedzi na temat obecnej sytuacji Mercedesa.
Inauguracyjny weekend w Bahrajnie przyniósł nam kilka mocnych komentarzy z obozu Mercedesa. Były one skoncentrowane na projekcie W14, w którym utrzymana została innowacyjna, a zarazem mało efektywna filozofia z 2022 roku.
Pierwsze głosy niezadowolenia padły w tym przypadku z ust siedmiokrotnego mistrza świata, który już po piątkowych treningach zaczął wątpić w obrany przez zespół kierunek rozwojowy.
Czarę goryczy przelała jednak sobotnia czasówka, po której Toto Wolff otwarcie pogodził się z losem i zapowiedział wdrożenie nowej koncepcji. Nieoficjalne pogłoski sugerują, że pewne zmiany mogą pojawić się już na etapie czwartego wyścigu, który odbędzie się w Azerbejdżanie.
W ostatnich dniach ukazała się w tej sprawie inna ciekawa opinia, której autorem znów był Lewis Hamilton. W podcaście Chequered Flag w BBC Radio 5 Live zawodnik oznajmił, iż zespół w zbyt małym stopniu słuchał jego cennych rad podczas procesu projektowania najnowszej konstrukcji.
- W przeszłości wiele razy miałem styczność z takimi samochodami, zwłaszcza podczas mojej przygody z McLarenem. Nie wiem, jak i kiedy uda nam się odwrócić tę sytuację, ale musimy to zrobić - przyznał utytułowany Brytyjczyk. - W ubiegłym roku nakreśliłem im główne wady samochodu. W trakcie mojej kariery jeździłem wieloma bolidami i dokładnie wiem, czego samochód potrzebuje, a czego nie.
- W tym wszystkim chodzi więc o odpowiedzialność, przyznanie się i stwierdzenie w stylu: „Tak, nie posłuchaliśmy Cię i poszliśmy w złym kierunku, przez co mamy teraz dużo pracy do wykonania”. Musimy przeanalizować kwestię balansu w zakrętach, przyjrzeć się wszystkim słabym punktom i zebrać się razem jako zespół.
- Właśnie to teraz robimy. Wciąż jesteśmy wielokrotnymi mistrzami świata. W tym przypadku popełniliśmy jednak błąd. Podobnie było w ubiegłym roku, ale nie oznacza to, że nie możemy wrócić na właściwe tory.