Christian Horner zdradził kilka szczegółów na temat decyzji ws. rozstania z Sergio Perezem. Z wypowiedzi jasno wynika, że Meksykanin sięgnął po mniej bolesny sposób oddania fotela w F1 i nadal ma być związany z Red Bullem.

Przygoda Checo z RBR zakończy się po czterech sezonach, przynajmniej w roli kierowcy etatowego. Po dzisiejszym przekazaniu tej informacji przed kamerami Sky błyskawicznie zjawił się Christian Horner, który udzielił pierwszych komentarzy.

Z wywiadu można łatwo wyczytać, że szef ekipy nawiązywał do dwóch rozwiązań, jakie leżały przed Perezem. Było o nich bardzo głośno po GP Kataru, aczkolwiek oba dotyczyły jedynie sposobu rozstania.

Jedno z nich zakładało dobrowolne porzucenie posady i przejście do roli ambasadora. Drugie było bardziej brutalne i oznaczało zerwanie kontraktu, co wiązałoby się z różnymi konsekwencjami, m.in. wizerunkowymi po jednej stronie oraz takimi jak wypłata większego odszkodowania czy utrata sponsorów po drugiej.

Brytyjczyk ewidentnie kładł dziś nacisk na działanie zawodnika. Sugerowała to już zresztą i prasówka stajni, zatytułowana „Sergio Perez ogłasza odejście z Red Bull Racing", i sam komunikat kierowcy, który pojawił się jako pierwszy.

Rozmowa z Craigiem Slaterem jest więc kolejnym potwierdzeniem tego, że nie doszło do bezpośredniego, twardego zwolnienia. Trzeba jednak zakładać, że Byki nie zrobiły tego za darmo, a wątek ciągnął się trochę ze względu na negocjacje.

- [Perez] przemyślał sprawę po sezonie - powiedział Horner. - W zeszłym tygodniu usiedliśmy i przedyskutowaliśmy następne kroki. Zdecydował, że zrobi sobie trochę wolnego i w zasadzie będzie to rok przerwy od Formuły 1. Nadal będzie jednak związany z marką i zespołem, ale wycofa się z obowiązków za kierownicą.

- To smutne, że opuszcza ekipę, ale oczywiście może spędzić ten czas z rodziną oraz zastanowić się nad przyszłością. 

Horner kilkukrotnie podkreślił, iż zmiana składu miała się brać z inicjatywy Pereza - uczynił to i po pytaniu o czerwcowe odnowienie umowy, i po tym na temat potencjalnej roszady z RB.

- W momencie podpisywania kontraktu miał cztery podia w pięciu wyścigach. To przedłużenie było logiczne i kończyło spekulacje, których i tak było wtedy za dużo. Jasne, każde porozumienie ma pewne klauzule wydajności i różne kryteria, ale to nie zrobiło żadnej różnicy w kwestii decyzji Sergio, która dotyczyła udania się na przerwę.

- Na tym etapie kariery Checo zamiana [z kierowcą RB] nie byłaby dla niego opcją. Nigdy o tym nie dyskutowaliśmy, a następnie on doszedł do tej decyzji. My naturalnie w pełni ją wspieramy. 

Proszony o powiedzenie, dlaczego forma Pereza aż tak spadła, jego niedawny przełożony stwierdził: - Myślę, że on sam do końca nie wie. Samochód zaczął mieć znacznie węższe okienko osiągów, a Checo miał z tym większe problemy niż Max.

- Tak duża różnica punktowa pomiędzy naszymi zawodnikami, gdy miał te problemy, oczywiście ściągnęła na niego znacznie większą presję. Czasem jest tak, że im mocniej próbujesz, tym wolniej jedziesz.

- To niemalże stało się błędnym kołem. Zdarzały się przebłyski, jak w Azerbejdżanie, ale niestety nie przełożyło się to na punkty. To były bardzo frustrujące mistrzostwa dla niego, co z kolei mocno zabolało nas w klasyfikacji konstruktorów. 

Faworytem do zostania kolegą Maxa Verstappena wydaje się być Liam Lawson, pomimo udanego testu Yukiego Tsunody. Horner, którego warto słuchać dokładnie, nie zdradził niczego aż tak wyraźnego w tym aspekcie, aczkolwiek to w przypadku Nowozelandczyka zwrócił uwagę na więcej plusów.

-  Wybierzemy między Yukim a Liamem. Obaj mają mocne papiery. Yuki testował niedawno z nami w Abu Zabi, co dało mu szansę na popracowanie z inżynierami. Liam zaliczył wiele testów za kulisami, również w tym roku, a do tego dobrze poszło mu w tych sześciu wyścigach, które przejechał. Mamy wszystkie informacje. Będziemy rozmawiać także z inżynierami, a w kolejnych dniach podejmiemy decyzję. 

- Najważniejsze będzie dla nas, aby w prawdopodobnie najzacieklejszym sezonie F1 od wielu lat mieć pewność co do tego, że nasi kierowcy będą mogli jak najlepiej rywalizować [z konkurencją]. Hamilton i Leclerc będą w jednym zespole. Widzieliśmy już teraz, na co stać skład z Norrisem i Piastrim. Do George'a Russella dojdzie debiutujący Antonelli. Będzie bardzo, bardzo ciasno. Przy wybieraniu musimy mieć to z tylu głowy.