Helmut Marko spróbował wytłumaczyć decyzję Red Bulla o pozostawieniu Sergio Pereza w zespole. Po Austriaku z reguły można spodziewać się ostrej krytyki, lecz tym razem było zupełnie inaczej.

Mimo przerwy wakacyjnej w F1 kwestia obsady drugiego fotela w stajni z Milton Keynes wciąż budzi trochę emocji i przyciąga uwagę. Zaskakujące postępowanie ekipy i niewprowadzanie zmian, na które szefostwo wydawało się być niemalże zdecydowane, to nadal jedna z nierozwikłanych zagadek.

Sprawę w swoim tekście dla Speedweeka uzasadnić postarał się sam Helmut Marko. Choć tuż po wyścigu na Spa, podobnie jak Christian Horner, 81-latek grzmiał i był wyraźnie niezadowolony z postawy Checo, to po paru dniach znacząco - szczególnie jak na swoje standardy - odmienił ton. Jego najnowsza wypowiedź przypomina nieco to, co komunikował sam RBR w poniedziałek po GP Belgii. Złośliwi mogliby powiedzieć, że nie wygląda natomiast jak coś, co przypomina typowe spostrzeżenia Helmuta.

Choć ruch oficjalnie przedstawiany jest jako chęć odbudowania Meksykanina, a poza tym mówi się o niepewności, jaką niosły ze sobą inne opcje, a więc Daniel Ricciardo i Liam Lawson, to taka argumentacja nie trafia do wszystkich. W związku z tym tak duży szok, jakim było utrzymanie Checo w składzie, doczekał się nawet teorii spiskowych o interwencji Liberty Media czy Carlosa Slima. Oczywiście trudno oczekiwać ich potwierdzenia, ale pokazują one skalę zdziwienia obserwatorów.

- Perez będzie kontynuował jazdę w bolidzie Red Bull Racing po przerwie wakacyjnej, bo przed nami są tory, na których był dobry w zeszłym roku - napisał Marko. - Stawiamy na stabilizację.

- Pokazywał się już nieźle od czasu do czasu, a w trakcie ostatniego weekendu wyścigowego na Spa był bardzo szybki w sobotę i ukończył na P3. To pozwoliło mu wyruszyć z P2, a wedle naszych wyliczeń możliwe było 3. miejsce [na mecie]. Widzieliśmy jednak, że zbyt mocno zużył swoje opony. Nie mógł naciskać, a do tego mieliśmy jedynie dwa zestawy pośrednich opon i jeden twardych, podczas gdy rywale dysponowali dwoma zestawami twardych i jednym pośrednich. To mógł być decydujący czynnik.

- Perez nie musi być szybszy, tylko równiejszy. Biorąc pod uwagę inne opcje, on nadal jest naszym najlepszym wyborem. Raporty o tym, że pozostawienie go jest związane z życzeniem Liberty Media, aby ścigał się w Meksyku, są nieprawdziwe. Oni na pewno chcą widzieć go w domowej rundzie, ale nasz skład kierowców nie jest wybierany na bazie życzeń Liberty Media.  

Helmut poświęcił też kilka linijek Liamowi Lawsonowi, który pomimo wykorzystania zeszłorocznej szansy nie dostał fotela na sezon F1 2024, a do tego nie jest pewny posady w kolejnych mistrzostwach. Przyjmuje się, że jeśli Byki na pewnym etapie tego roku nie będą w stanie zaoferować mu kontraktu na jazdę w królowej motorsportu, to Nowozelandczyk będzie mógł założyć inne barwy.

- We wrześniu ogłosimy, co stanie się dalej z Liamem Lawsonem - zapowiedział Marko. - Od pewnego czasu planowaliśmy, aby zgarnął trochę doświadczenia za kierownicą bolidu F1 na Imoli. Choć konkurencja chciałaby go wypożyczyć, to jest on niedostępny. Nasz zawodnik w Formule 2, Isack Hadjar, zdobył czwarte zwycięstwo w najwyższej kategorii juniorskiej. Z pewnością ma potencjał na F1. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja, ale pewnie dostanie jakąś rolę. Być może będzie musiał spędzić rok jako kierowca testowy i jeżdżący w symulatorze, podobnie jak Lawson.