Członkowie mistrzowskiego zespołu mieli w piątek spuszczone głowy. Przedsezonowe testy zaczęły się dla urzędujących mistrzów świata co najmniej nie najlepiej, o czym opowiedzieli w paru wypełnionych zawodem z subtelną domieszką optymizmu zdaniach.
Wszystko spowodowane było usterką skrzyni biegów w samochodzie Valtteriego Bottasa. Po przejechaniu jednego okrążenia instalacyjnego Fin powrócił do boksów i pozostał w garażu przez ponad trzy godziny. Jak się okazało, skrzynia wymagała wymiany, a to oznaczało nic innego jak stracone godziny.
Znaczna część ekspertów i fanów zadawała sobie pytanie, czy nie jest to efekt przesadnej pewności siebie Niemców i niewykorzystania - w przeciwieństwie do reszty ekip - dnia filmowego, który pozwala na sprawdzenie nowej maszyny przed oficjalnymi testami na dystansie 100 kilometrów.
- Łatwo jest mówić po fakcie. Teraz z pewnością byśmy to zrobili, ale w poprzednich latach wszystko było kuloodporne i pewne rzeczy działały już wcześniej na hamowni. Więc tak, teraz można powiedzieć, że powinniśmy, ale to będzie przeanalizowane przed kolejnym rokiem - powiedział Valtteri Bottas.
Toto Wolff, szef Mercedesa po przedpołudniowych jazdach także nie miał uśmiechu na twarzy, a w głowie raczej kołatał mu niepokój, spowodowany słabym otwarciem zimowych testów.
- Tego poranka nie byliśmy zbyt szybcy, ponieważ zrobiliśmy tylko jedno okrążenie z kratownicą aerodynamiczną. To nie był dobry start, bo mieliśmy problemy ze skrzynią biegów, które pojawiły się znikąd i których nie byliśmy gotowi zidentyfikować i zrozumieć.
Niezadowolenie z powodu problematycznego piątku wyrażał również dyrektor inżynierii na torze, Andrew Shovlin, który wspominał o tym, jak właściwie brak porannych jazd przypomniał o sobie w drugiej części dnia. W12 przejął wówczas Lewis Hamilton, ale znów nie wszystko szło po myśli pracowników z Brackley.
- Kiedy już ruszyliśmy było jasne, że samochód nie jest w odpowiednim oknie balansu. Nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak spisuje się auto i jest oczywistym, że mamy sporo pracy do wykonania. Jesteśmy nieco do tyłu z naszym programem testowym i musimy znaleźć trochę balansu i szybkości, ale zostały nam jeszcze dwa dni i każda możliwość, aby odmienić sytuację - tłumaczył "Shov".
Niestety, także w sobotę przygotowania mistrzów nie poszły perfekcyjnie. Na ponad 1,5 godziny przed końcem porannej sesji i po pokonaniu 35 kółek w żwirze za zakrętem numer 13 zakopał się siedmiokrotny mistrz świata, wywołując czerwoną flagę. Oznacza to, że jego zespół także straci trochę czasu, a problemy z balansem nadal mogą pozostawać nierozwiązane. Stało się dokładnie to, czego chciał uniknąć Toto Wolff.
- Cóż, jeśli będziemy mieli od teraz spokojniejsze jazdy, to myślę, że uda nam się odrobić straty. Jeśli jednak będziemy mieli więcej przeszkód, to z trzema dniami niezbyt wiele możesz zrobić.
Mercedes wykonał w trakcie całego piątku zaledwie 48 kółek na bahrańskim obiekcie, co plasuje ich na samym dole klasyfikacji pod kątem ilości przejechanych okrążeń. Dla porównania ich główny rywal, Red Bull, zrobił ich aż 139. To najlepszy wynik w całej stawce, a i kolejny powód do niepokoju dla czarno-turkusowego zespołu. Co prawda Valtteri Bottas mówił, że program nie jest specjalnie napakowany i uda się to nadrobić, ale wypowiedzi np. Andreasa Seidla sugerują, iż mógł to być blef, ponieważ w McLarenie nikt nie ma ani chwili na nudę.
Testy to jednak żaden miernik rzeczywistego tempa, co widać po nielicznych okrążeniach zrobionych na oponach z miękkiej mieszanki oraz po stylu jazdy kierowców, którzy nie wyciskali ze swoich bolidów ostatnich potów. Nie wiemy też, kto dla zachowania pozorów jeździ z workami z piaskiem, a kto dla pokazu z pustym bakiem. Dlatego lider niemieckiego teamu spokojnie podchodził do testów i mówił, że „gdy zakończą się kwalifikację do pierwszego wyścigu w sezonie, wszystko będzie wiadome, a głupie gadanie się skończy”.