Zwykło się mówić, że testy to nic wielkiego i nie powinno się nimi sugerować. Niby tak, ale nie do końca. Po coś przecież śledziliśmy je skrupulatnie przez trzy dni, zresztą nie tylko my.
Właśnie dlatego, robiąc wbrew tej zasadzie, postanowiliśmy wypowiedzieć się na ich temat i podzielić się naszymi spostrzeżeniami. Jest to reakcja trochę na gorąco, choć oczywiście wszyscy mieli chwilę, by przetrawić już piątek i sobotę. Nie sposób było uciec od problemów Mercedesa i zwyżki formy Red Bulla, które dały nadzieję na to, że sezon nie zostanie zdominowany. To jednak nie wszystko.
Przede wszystkim, mocno rzuciło mi się w oczy to, jak dużo jeździli kierowcy z silnikami Ferrari i Hondy. To właśnie te pięć zespołów najczęściej widywaliśmy przez te 3 dni na torze i większość z nich pozytywnie zaskoczyła. Alfa Romeo była zdecydowanie najbliżej swojego czasu z ubiegłorocznych kwalifikacji, Yuki Tsunoda zaliczył kilka szybkich przejazdów ostatniego dnia, a Red Bull daje naiwnym i optymistom nadzieję na mocne wejście w sezon i pokazanie Mercedesowi, gdzie raki zimują.
Mimo wszystko, nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków. Warunki pogodowe, zwłaszcza pierwszego dnia, nie sprzyjały, a odnoszę wrażenie, że Mercedes, Alpine czy Aston Martin wciąż nie dały nam choćby ułamka tego, co mogą wycisnąć z własnych konstrukcji. Na ciekawą rzecz uwagę zwrócił też Romain Grosjean na swoim Twitterze, który zauważył, że Mercedes dysponuje bardzo niestabilnym tyłem, co było można dostrzec, gdy Hamilton skończył drugiego dnia testów w żwirze w zakręcie, w którym liczy się duża stabilność tyłu.
Ciekaw jestem także, jak zadziała nowy dyfuzor McLarena. Konstrukcyjnie bardzo przypomina podwójny dyfuzor Brawn GP i Karun Chandhok sugeruje, że takie ustawienie da podobny efekt jak przed laty w przypadku zespołu Rossa Brawna.
Natomiast jeżeli miałbym wskazać cichego wygranego, to z nieoczywistych wyborów postawiłbym na Alfę Romeo. Widać gołym okiem, że obaj kierowcy szybko zaprzyjaźnili się z nową konstrukcją szwajcarskiej stajni i Kimi Raikkonen wprost mówi, że znacznie lepiej czuje samochód niż przed rokiem. Oczywiście, nie ma co się spodziewać wielkiego kroku do przodu i dobicia do poziomu prezentowanego ostatnio przez AlphaTauri, ale znacznie powinni uciec Haasowi i Williamsowi, co podłożyłoby dobre podwaliny pod 2022 rok i w końcu pozwoliłoby powalczyć Raikkonenowi i Giovinazziemu z kimś więcej niż z dolną dwójką.
Nie można olewać kłopotów Mercedesa tylko z tego powodu, że to te złe, niemiarodajne testy, bo teraz coś jest ewidentnie na rzeczy. Co innego wiara lub pewność, że zaraz sobie poradzą. Na szczęście dla widowiska, będą musieli robić to w walce o punkty. Powiedziałem w sobotę na antenie Radia Gol, że jeśli do końca testów problemy się utrzymają, to nie będą mieli tak lekko na starcie sezonu. Patrząc na to, jak niepewnie momentami prowadził się W12, jak łatwo dochodziło do snapów w średnich i szybszych zakrętach, a także jak radzili sobie inni, szczególnie Red Bull - przynajmniej na początku powinno być interesująco. Ciekawi mnie też, czy taka charakterystyka auta może pasować bardziej Bottasowi niż Hamiltonowi.
Wracając do Byków - w końcu nie spóźnili się z formą na sezon i zamiast wiać piachem, powiało optymizmem. W tej chwili trudno ocenić, na co stać Hondę, ale Ferrari w 2017 roku pokazało, że da się walczyć z Mercedesem, mając gorszy silnik, ale przyjemniejsze auto. Taką walkę brałbym w ciemno, choć po tylu latach nawet przez myśl nie chce przejść, że Srebrni mogliby tego nie wygrać. Zresztą Czerwonych wtedy pokonali.
Skoro mowa o wygranych, jakkolwiek to brzmi na testach - trzeba wyróżnić McLarena, AlphaTauri i Alfę Romeo. Brytyjczycy wyglądali, jakby zmienili nie cały skomplikowany silnik, ale jakieś baterie w pilocie. To był trudny moment na taką operację, a wydaje się, że wyszło super. Włosi, ci którzy wygrali w zeszłym roku jakiś wyścig, nie przypominali juniorskiej ekipy, ale właśnie normalny, dobry zespół. Szwajcarzy to pewna zagadka, szczególnie przy teorii Sky, że Ferrari kazało im sprawdzić mocniejsze tryby, ale wygląda na to, że poprawa jest i w aucie, i w silniku.
Na minus na pewno Aston Martin, choć trochę w tym winy Mercedesa. Sebastian Vettel przystąpi do sezonu, przed którym dla niego zmieniło się sporo, po prostu nieprzygotowany. To będzie dobry sprawdzian, ale o piątkę może być trudno.
Oprócz tego chciałbym podkreślić, że bardzo podobały mi się krótkie testy, bo żadna druga tura nie zdążyła rozwiać nadziei (Dawid pisał o naiwniakach!). Nie za dużo, oglądało się to fajnie, a do tego mało wiemy. Może to dobry kierunek? Niekoniecznie za rok, ale gdy przepisy będą już stabilne - czemu nie.
Wiele osób podkreśla to, że po testach można się było spodziewać czegoś więcej, że w sumie to niewiele wiadomo. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Po pierwsze, musimy wziąć pod uwagę, że to przecież zeszłoroczne konstrukcje ze zmniejszoną podłogą i drobnymi aerodynamicznymi zmianami, mającymi zmniejszyć docisk, który ekipy za wszelką cenę starały się odzyskać.
Dla mnie, mimo wszystko, zaskoczeniem jest bardzo niestabilny, nerwowy w prowadzeniu i po prostu kłopotliwy w ten weekend Mercedes W12. Absolutnie nie spodziewałem się aż takiego przebiegu eksperymentów w niemieckiej ekipie. Być może za dwa tygodnie po prostu wrócą do najbezpieczniejszej konfiguracji, jednak nadal można przypuszczać, że Mercedes liczył na coś więcej.
Bardzo mocny wydaje się McLaren, który znalazł dodatkową przestrzeń do eksperymentowania w tylnym dyfuzorze, a do tego uczciwie przejeździł te testy, wykonując 100% planu. To doskonały znak dla fanów stajni z Woking. Interesujące wydaje się być Alpine, które również poeksperymentowało z częścią konstrukcji. Pozytywnie zaskakują także bolidy napędzane silnikami Hondy - Red Bull i AlphaTauri zdecydowanie mogą być zadowolone z przebiegu tych testów.
Williams i Haas, pomimo pracowitości, raczej mogą traktować ten rok jedynie przejściowo, chcąc skierować zasoby do pracy nad bolidami na 2022. Odrobinę rozczarowany jestem również Ferrari, bo spodziewałem się mocnych zmian i prędkości „out of the box”, a tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Co więcej, gdyby sugerować się wynikami tych testów, to Scuderia wcale nie jest o wiele mocniejsza od Alfy Romeo.
Spokojnie, za dwa tygodnie będzie wyścig i wszystko wróci do normy.