Przy okazji wyścigu na Zandvoort o sytuację wokół Alexa Palou przepytano Zaka Browna, CEO McLarena. Zresztą całkiem zasadnie...

…bo zamieszanie wokół zerwanego porozumienia Hiszpana ze stajnią z Woking wzbudza w zasadzie same pytania. Dzięki obecności Olka Gintera na specjalnej konferencji dostaliśmy kilka odpowiedzi. Ciekawostką jest, że 12 miesięcy temu i to w tym samym miejscu Olek uczestniczył w innym spotkaniu na temat kontraktu. Wtedy jednak chodziło o Oscara Piastriego.

Dotychczas wiedzieliśmy, że McLaren domaga się 20-30 milionów euro odszkodowania od Palou i złożył dwa pozwy - jeden jako zespół w IndyCar, a drugi jako ekipa Formuły 1. 

- Alex poinformował nas, że nie zamierza wypełnić podpisanego z nami kontraktu w IndyCar lub Formule 1 - odpowiedział na pierwsze z pytań Zak Brown. - Mamy umowę, więc obecnie jesteśmy w trakcie procesu sądowego, który wpłynął tydzień temu do sądu w Londynie. Właściwie są to dwa pozwy - jeden przeciwko jego osobie, a drugi jako podmiotowi gospodarczemu. Postanowiliśmy, że procedury sądowe rozwiążą tę sytuację najlepiej.

Jedną z kwestii, które do dziś były zupełną niewiadomą dla osób trzecich, był aktualny status Alexa w McLarenie. Jako kierowca testowy powinien być on predestynowany do zastąpienia któregoś z etatowych zawodników w jednym z dwóch treningów, podczas których każdy z zespołów musi wsadzić za kokpit kogoś, kto nie przejechał więcej niż dwóch wyścigów w królowej motorsportu. Pozostało więc pytanie, czy skoro Hiszpan nie wywiąże się z umowy, to czy McLaren zamierza ze swojej strony dopełnić zobowiązań.

- Mamy kilku innych kierowców rezerwowych - kontynuował CEO. - W zeszłym roku Pato [O’Ward] i Alex współpracowali z Andreą [Stellą, obecnie szefem zespołu] w ramach treningów i testów, więc będziemy działać jak zwykle.

- Pato potrzebuje superlicencji, a to, w jaki sposób ten system działa w odniesieniu do IndyCar, póki co sprawia, że jego szanse na ten dokument maleją. Pato i tak pojawia się w naszych starszych konstrukcjach, gdzie zawsze wykonywał dla nas dobrą pracę. Jeszcze ustalimy, którzy z naszych rezerwowych pojadą w treningach.

Amerykaninowi zadano także pytanie o to, czy powodem decyzji Alexa mogła być pewna pozycja etatowych reprezentantów zespołu F1 - Lando Norrisa i Oscara Piastriego - z którymi rywalizacja byłaby w zasadzie nie do wygrania.

- Szczerze mówiąc, nie wiem, co miał w głowie, bo ze mną o tym nie rozmawiał. Jeśli chcesz dostać się do F1, musisz kręcić się w tym środowisku i czekać na swoją szansę. Tak było w przypadku Nycka de Vriesa, który zaimponował w zaledwie jednym wyścigu i otrzymał etat. Jak dla mnie bycie tak blisko F1, jak się tylko da, to najlepsza droga, by znaleźć miejsce w którymś z zespołów, nieważne w jakim.

Zak Brown (fot. Formula E).

Wobec wielu pogłosek, podających w wątpliwość styl, w jakim Hiszpan rozstał się z ekipą, u której miał jeździć od kolejnego sezonu na pełen etat przynajmniej w IndyCar, zapytano po raz kolejny, jak bardzo cała sytuacja rozgoryczyła Browna.

- To bardzo rozczarowujące. Mieliśmy naprawdę dobry kontakt. Nie rozmawiał ze mną osobiście w tej sprawie, co jest całkiem smutne. Biorąc pod uwagę wszystko, co dla niego zrobiliśmy, a także możliwości, jakie mu zapewniliśmy, nie sądzę, że jego decyzja ma cokolwiek wspólnego z McLarenem jako takim.

- Nasz związek był bardzo silny, więc jestem bardzo rozczarowany tym, jak zostało to potraktowane na poziomie osobistym. Myślę, że nasze relacje z kierowcami to coś, co McLaren traktuje bardzo poważnie. Wykonujemy dobrą robotę, tworząc rodzinną atmosferę dla naszych zawodników, więc jesteśmy zawiedzeni i rozczarowani także na płaszczyźnie personalnej.

Zapytano także o to, jakim typem kierowcy F1 zdawał się być Alex Palou, który swoim ruchem mógł utrudnić sobie możliwość debiutu w najlepszej serii single-seaterów na świecie.

- Alex to bardzo utalentowany zawodnik i widzieliśmy to, gdy jeździł naszym samochodem. Podobnie jak każdy inny, kto aspiruje do zostania kierowcą Formuły 1, dysponuje on świetnym tempem i lotnym umysłem. F1 wymaga bycia kompletnymi, a on pokazuje to w IndyCar i widać było to także podczas testów z nami.

Mimo wyklarowania się kilku kwestii przyszłość Hiszpana nadal pozostaje nieznana. Odejście Marcusa Ericssona z Chip Ganassi Racing powinno pomóc w pozostaniu niemalże już dwukrotnemu mistrzowi IndyCar w zespole, w którym święci największe sukcesy w swojej dotychczasowej karierze. 

Wiemy też, że McLarenowi w bataliach sądowych chodzi nie o zmuszenie Alexa Palou do jazdy w pomarańczowym bolidzie, a o przynajmniej częściowe odzyskanie zainwestowanych w niego funduszy.