Pierwszy kontakt bolidów F1 z nową nawierzchnią w Miami nie dał kierowcom szczególnie optymistycznych wrażeń.

Zeszłoroczna edycja zawodów na Florydzie została znacząco utrudniona przez słabej jakości asfalt, który nie był zbyt wytrzymały, a ponadto zapewniał akceptowalną przyczepność głównie na linii wyścigowej.

Skala problemów była na tyle duża, iż walczący wtedy o zwycięstwo Charles Leclerc postanowił kompletnie oddać wewnętrzną Maxowi Verstappenowi, ponieważ nie widział sensu w hamowaniu na nienagumowanym obszarze, który nazwał katastrofalnym. Nieco inaczej do sprawy podszedł Fernando Alonso, który był w stanie wykorzystać ostrożność rywali dzięki swojej sprytnej obserwacji. Obie te historie opisaliśmy TUTAJ.

Organizatorzy wyścigu postanowili zareagować na taki stan rzeczy i wymienili nawierzchnię przed tegoroczną edycją zmagań. Piątkowe treningi pokazały jednak, że poziom przyczepności nadal nie jest zachwycający, przez co kierowcy wrócili do modnej w ten weekend kwestii jakości widowiska.

- W niedzielę będziemy mieć pewne niewiadome - powiedział George Russell. - Asfalt został wymieniony, ale jego zachowanie nadal nie jest takie jak na wszystkich innych torach. Na swój sposób jest to fajne, ale ściganie może być dość trudne, bo jazda poza linią wyścigową jest praktycznie niemożliwa. Widzieliśmy na przykładzie kilku osób, w tym mnie, że wystarczy, aby jedno koło znalazło się poza optymalnym torem, by po prostu zabrakło przyczepności.

W podobnym tonie wypowiedział się Lando Norris, który zwrócił uwagę na to, że ewolucja podłoża była spora, co daje mu jakąś nadzieję.

- Jest lepszy, bo się nie rozpada - stwierdził zawodnik McLarena w rozmowie ze Sky, pytany o nowy asfalt. - Jednak jeśli chodzi o przyczepność, to nadal jest dość słaba. Robi się coraz lepsza, bo ta nawierzchnia prawdopodobnie nie była jeszcze nigdy używana. Od poranka zmieniło się dość dużo i zyskaliśmy kilka sekund.

- Rano było dość trudno i podczas pierwszych okrążeń myślałem, że jest trochę jak w zeszłym roku. Sądzę natomiast, że to znacznie bardziej nadający się do użytkowania asfalt. Po prostu trzeba po nim trochę pojeździć. Gorzej, że jeśli nieznacznie wyjedziemy poza optymalną linię, to prawdopodobnie skończymy w ścianie. Ściganie w niedzielę będzie więc utrudnione.

Wątek ten doczekał się także komentarza Christiana Hornera, który spodziewa się niespodziewanego, jeśli pogoda włączy się do zabawy w Miami. - Są spore szanse na deszcz w sobotę lub niedzielę, a na tej nawierzchni opady mogą stworzyć totalną loterię - ocenił szef Byków.