Po nieudanych kwalifikacjach na torze Paul Ricard kierowca Alpine podzielił się swoimi spostrzeżeniami odnośnie zachowania samochodu, który jego zdaniem nie działał w stuprocentowo prawidłowy sposób.

Sobotnia czasówka okazała się niezwykle rozczarowującą sesją dla reprezentanta lokalnej publiczności, który zdołał wykręcić dwunasty czas, przegrywając zespołowy pojedynek z Fernando Alonso. Do niedzielnego wyścigu Ocon wyruszy jednak z dziesiątej pozycji, ponieważ zakwalifikowani do Q3 Carlos Sainz i Kevin Magnussen zostaną przesunięci na koniec stawki.

W późniejszych rozmowach z mediami, odbywających się po niespodziewanym odpadnięciu już na etapie Q2, Francuz nie ukrywał swojej frustracji wynikającej z przebiegu trwającego weekendu na ojczystej ziemi, który od samego początku nie układa się po jego myśli. Już w treningach zawodnik z Evreux zmagał się z trudnościami, plasując się w dalszej części stawki, co nie nastrajało zbyt dobrze przed kwalifikacjami.

Powodem takiego stanu rzeczy mają być fundamentalne problemy z bolidem, przeszkadzające 25-latkowi w uzyskaniu zadowalających osiągów, na które stać maszynę z numerem 31. O wszystkim Esteban wypowiedział się w sposób, który jasno sugeruje, że po jego stronie garażu coś jest nie tak.

Muszę przyznać, że to rozczarowujące i okropne kwalifikacje. Nie jesteśmy tam, gdzie mieliśmy być. Uważam, że w normalnych okolicznościach mogłem zająć szóste lub siódme miejsce - ocenił reprezentant Alpine.

Nie jesteśmy zadowoleni, ale prawda jest taka, że od kilku rund walczymy z niespójnym samochodem. Byłem piąty w Austrii i ostatni w treningu podczas tego weekendu, a to jest niemożliwe. To trudny problem do naprawienia, ale na pewno jest jeden podstawowy, który musimy znaleźć.

- Czuję, że nie mogę wykonać pewnych rzeczy, np. pod koniec sesji nie byłem w stanie zapanować nad tyłem, ponieważ zmagałem się z dużą nadsterownością. Ustawienia obu naszych samochodów są do siebie zbliżone, więc moje auto nie powinno zachowywać się w ten sposób.

- Mam wrażenie, że ulepszenia działają zgodnie z oczekiwaniami, ale przez kilka ostatnich wyścigów mamy do czynienia z wahającą się wydajnością. To niemożliwe - dodał, dając do zrozumienia, że jego konstrukcja wymaga pewnych zmian.

Podejrzenia dotyczące zasadniczych kłopotów z bolidem nie są niczym nowym dla Ocona, który zmagał się z dużymi problemami na pewnym etapie ubiegłego sezonu. Wówczas jego zespół odkrył przyczynę poważnych problemów, które utrudniały mu życie, wymieniając mnóstwo części oraz podwozie, co poskutkowało poprawą formy.

Gdy dziennikarze nawiązali do zeszłorocznej sytuacji, pytając zawodnika stajni z Enstone o możliwość dokonania podobnych modyfikacji, ten odparł: - Zobaczymy. Mieliśmy problemy w przeszłości, gdy widzieliśmy zepsute komponenty, których nie udało nam się dostrzec przez dwa lub trzy Grand Prix.

- Oczywiście nie możemy sobie pozwolić na takie trudności, jeżeli chcemy walczyć o czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów - skwitował, puszczając oko do swojej ekipy, by ta przyjrzała się całej sprawie.