Sergio Perez zdradził, że Max Verstappen zaczął doświadczać takich problemów, jakie on sam miał przez ostatnich kilka wyścigów F1. Wszystko to jest związane z dramatycznym spadkiem osiągów Red Bulla RB20.

Wiodącym tematem w Formule 1 jest obecnie forma aktualnych mistrzów świata, którzy na przestrzeni kilku miesięcy dokonali bardzo widocznego regresu w kwestii wydajności i ogólnego zachowania bolidu. Po zakończeniu GP Włoch Verstappen dosadnie mówił nawet o przejściu z dominującej konstrukcji do jakiegoś straszydła.

Do tego wątku dość obszernie odniósł się wczoraj Christian Horner, który przyznał, że dość kosztownym błędem mogło okazać się m.in. zbyt ambitne podejście do zmian między sezonami. Szef Byków podkreślił także, że być może należy wzorować się na McLarenie, który przed startem tegorocznej kampanii zdecydował się na przemyślaną ewolucję i spokojny start, a nie rewolucję względem poprzedniego projektu. 

Z uwagi na liczbę tematów po wczorajszym Grand Prix trochę pod radarem przeszła natomiast wypowiedź Checo, który zauważył, że obecne problemy Verstappena są tym, czego on doświadczał w ostatnich miesiącach. 

- Naprawdę czuję, że teraz jestem w takim samym położeniu, w jakim byłem przez ostatnich 10 wyścigów, tylko nagle Max również ma podobne problemy - powiedział Perez dla F1TV. - To stawia pewne znaki zapytania. Ale dane jasno pokazują, co jest nie tak.

Sprawa następnie została omówiona szerzej w zagrodzie dla mediów pisanych: - Wolałbym mieć większą stratę do Maxa, ale wygrywającego Maxa - kontynuował Meksykanin. - To pomogłoby zespołowi w klasyfikacji konstruktorów. Mamy obecnie mnóstwo pracy. Pozytywne jest to, że nie musimy już głowić się nad tym tematem, gdyż wiemy, w czym tkwi problem. Teraz trzeba to tylko naprawić.

- Nie oczekiwaliśmy, że będziemy tak słabi, ale już na okrążeniach dojazdowych czułem, że nie jestem w stanie ani hamować tak, jak chciałem, ani nawet jakoś tu pokombinować. Mieliśmy tutaj problemy z balansem i to główny powód naszej słabej dyspozycji. Kierowcy muszą być w stanie hamować i utrzymywać prędkość w zakrętach, a my nie możemy ‘’wrzucać’’ auta w zakręty, bo wówczas tył nie pracuje. Problemy występowały już od pierwszego treningu. Start weekendu nie był dobry, a potem robiło się tylko gorzej.