Zakończyły się testy Formuły 1 przed sezonem 2023. Trzeci dzień również przebiegł spokojnie.
W trakcie jazd oglądaliśmy dwie "normalne" czerwone flagi, ale jedna - króciutka - była spowodowana elementem bolidu, który wylegiwał się na torze. Druga dotyczyła awarii Alfy Romeo, w której najprawdopodobniej zawiodła jednostka Ferrari. Valtteri Bottas musiał zatrzymać się na około godzinę przed końcem porannej sesji, a jego mechanicy potrzebowali mniej więcej 180 minut na wymianę elementów i ponowne wypuszczenie auta z garażu.
Zespół został uratowany przez godzinną przerwę obiadową, do której Fin i tak wykręcił 72 okrążenia. Bardziej pracowici byli: de Vries (87), Russell (83), Drugovich (77) oraz Hulkenberg (77). Najmniejszy dystans rano zaliczył Piastri (44), którego skład znów miał problemy z pękającymi elementami aero nad kołami, przez co ostatecznie przejechał najmniej i w sobotę, i ogólnie.
Najlepszy czas do godziny 12:15 należał do Charlesa Leclerca: 1:31.024 na mieszance C4, z dużą przewagą - 0.4 sekundy - nad Russellem na szybszej C5. Poranne próby nie miały jednak większego znaczenia, bowiem w Bahrajnie było po prostu bardzo gorąco.
Inaczej wyglądało to po zmroku, gdyż jazdy, szczególnie ostatnia godzina, były rozgrywane dokładnie na tydzień przed kwalifikacjami. Nieco wcześniej na szybkie kółka zdecydowało się Ferrari. Sainz na C4 znalazł się tylko 0.012 za swoim zespołowym kolegą. Monakijczyk uśmiechnął się, widząc taki wynik. Niewielka przewaga nad AlphaTauri i Haasem pokazuje, że albo czerwoni mają coś jeszcze w rękawie, albo mniejsze ekipy po prostu naprężyły muskuły trochę mocniej.
Krótkie przejazdy w końcówce zdominował Red Bull, który jest uznawany za wielkiego faworyta. Perez na C4 dołożył Hamiltonowi (C5) ponad 0.3 sekundy, spokojnie bijąc przy tym czas pole position z 2022 roku. Nieźle spisał się Bottas, który - choć na najlepszym ogumieniu - był tylko 0.5 sekundy za prowadzonym przez Meksykanina Bykiem.
Słabo w sobotę prezentował się McLaren. Norris nie korzystał co prawda z najbardziej miękkich opon, więc P11 ze stratą prawie 2 sekund na C3 może nie mówić wszystkiego, ale wrażenia z onboardów były po prostu marne. MCL60 szczególnie przed spadkiem temperatur wydawał się nadsterowny na wejściu i podsterowny w kolejnych fazach zakrętów, wywołując zapewne traumatyczne wspomnienia z jazdy MCL36. Piastri nieco wcześniej zaliczył nawet spina w T10, najbardziej wymagającej sekcji, która dobrze testuje bolidy.
Kosmicznego tempa na jednym okrążeniu nie pokazał typowany na czarnego konia sezonu i do nagrody most improved Aston Martin, ale Alonso wykręcił P9 ze stratą 1,1 sekundy (C4) jeszcze w świetle dziennym. Później natomiast popisał się świetną symulacją wyścigu, która miała być na poziomie Ferrari.
Optymistycznie nastawione Alpine nie błyszczało, ale podobnie jak pomarańczowi korzystało głównie z C3. Niebieskim zdarzało się trochę dobijać czy podskakiwać, a także wyglądać nie aż tak stabilnie na tarkach. Demona prędkości nie przypominał Williams, ale akurat tam punkt wyjścia był bardzo niski, a mimo tego ponoć udało się pójść do przodu (szczegóły TUTAJ).
Test oka najlepiej zdawał oczywiście Red Bull, który momentami prowadził się jak po sznurku. Ferrari potrafiło dawać niezłe odczucia, a Mercedes, który w piątek zgubił balans, miewał momenty bycia odrobinę nadsterownym.
Okrążenia z 3. dnia testów (i łącznie):
Red Bull: 133 dzisiaj (413 łącznie)
Ferrari: 143 (417)
Mercedes: 148 (398)
Alpine: 132 (353)
McLaren: 81 (312)
Alfa Romeo: 131 (401)
Aston Martin: 157 (387)
Haas: 172 (415)
AlphaTauri: 166 (456)
Williams: 136 (439)
Wyniki 3. dnia testów: