Już za kilka dni zapaść mają decyzje ws. przyszłości Oscara Piastriego. Jeśli opinia Komisji ds. Uznawania Kontraktów (CRB) będzie niekorzystna dla Alpine, zespół pozwie swojego niedoszłego kierowcę.
W poniedziałek po GP Belgii CRB, czyli jednostka FIA uznawana przez wszystkie ekipy, jakiej zadaniem jest ocena ważności umów, zbierze się, by przeanalizować porozumienie Australijczyka z francuskim składem. Na posiedzenie dostarczony ma zostać pełen kontrakt, a nie jego okrojona wersja, jak miało to miejsce wcześniej, gdy McLaren otrzymał zielone światło na ściągnięcie mistrza F3 i F2.
Diabeł w tym przypadku ma tkwić w szczegółach. Przez przerwę wakacyjną mówiło się, iż Alpine po prostu nie dopilnowało terminów, jednak Otmar Szafnauer i spółka przez cały czas powtarzali, że byli związani umową z października 2021, która ma być mocniejsza, niż może się wydawać.
Rozstrzygnięcie będzie kluczowe dla przyszłości kierowcy. CRB może bowiem stwierdzić, że jego superlicencja będzie ważna tylko w konkretnym zespole, co mogłoby zmusić Oscara do jazdy w Alpine, którą kategorycznie wykluczył w swoim oświadczeniu. Przejście do McLarena, w takich okolicznościach - o ile Francuzi byliby w ogóle na to otwarci - musiałoby więc wiązać się z zawarciem innego porozumienia, zapewne finansowego i niekoniecznie taniego.
Sama ekipa z Woking poprzez środowe ogłoszenie rozstania z Danielem Ricciardo została powszechnie uznana za pewną angażu Piastriego, jednak na sesjach z mediami ani Andreas Seidl, ani Zak Brown nie chcieli w żaden sposób omawiać kwestii drugiego kierowcy na sezon 2023, nazywając ją zwykłymi plotkami. Najprawdopodobniej jest to spowodowane koniecznością otrzymania finalnego potwierdzenia od CRB.
Wspomniane wcześniej pieniądze nadal mogą odegrać istotną kwestię w tym sporze. W przypadku ponownego zwycięstwa pomarańczowych niebiescy udadzą się do sądu, by - według Auto Motor und Sport - domagać się aż od 5 do 10 milionów dolarów rekompensaty za wyszkolenie, czyli starty w innych seriach oraz program testów, w którym Oscar wykonał już 3500 z 5000 kilometrów.
Co ciekawe, mimo trwającego kontraktowego konfliktu Piastri nawet w ten weekend nadal normalnie pracuje dla Alpine, pełniąc rolę rezerwowego i wykonując obowiązki w symulatorze. Taki stan rzeczy ma się utrzymać do końca roku, a przynajmniej to na torze Spa wyjawił Esteban Ocon, pytany podczas czwartkowych rozmów z mediami o zamieszanie w ekipie.
- Nie znam sytuacji i nie wiem, dla kogo będzie się ścigał - stwierdził Francuz. - Dzisiaj [w czwartek] jeździł w symulatorze i będzie z nami współpracował do końca tego sezonu. Bardzo nam pomógł przy rozwoju samochodu i był z nami przez cały rok. Wiem, że zdecydowanie zasługuje, aby jeździć w Formule 1, ale gdzie - tego nie wiem.
Alan Permane, dyrektor sportowy stajni z Enstone, przy okazji GP Węgier zapowiedział, że Oscar dostanie pierwszy trening podczas weekendu w Belgii lub we Włoszech, ale wówczas nie wiedział jeszcze, jak drastycznej zmianie ulegnie sytuacja, która dotychczas była przejrzysta i klarowna, a obecnie przypomina bardziej wodę z Odry.
W tej chwili niejasne jest, jak rozwiązana zostanie ta kwestia. W mediach przejawiają się wieści o występie w FP1 mimo złej atmosfery, jak i dość zrozumiałym odwołaniu go. AMuS napisał nawet o tym, iż Piastri może być w stanie dokończyć swój program testów. Wydaje się, iż miałoby to sens tylko wtedy, gdyby faktycznie miał zasiąść za kierownicą maszyny A523 w przyszłym roku.
Jeśli jednak zespół zdecyduje się na odebranie mu tego przywileju, naturalnym wyborem mogą okazać się inni juniorzy, tacy jak Jack Doohan czy Olli Caldwell, choć problemem w tym przypadku jest to, iż ich szanse na awans do królowej motorsporu wyglądają teraz na niskie. Francuzi - o ile faktycznie stracą swój diament - będą musieli rozglądać się za następcą, a plotki sugerują, że w grze o obecny fotel Alonso mają być obecni kierowcy F1, czyli Daniel Ricciardo i Mick Schumacher.
GP Turcji 2020: Oscar Piastri i Daniel Ricciardo w rozmowie o tym, jak zamienić Enstone na Woking
Pierwszy z nich na pewno opuści McLarena i traktowany jest jak oczywisty wybór ze względu na swój miniony stint w Enstone nawet mimo niezbyt eleganckiego pożegnania, które mocno zawiodło poprzednie szefostwo dawnego Renault. Drugi natomiast ma mieć kiepską pozycję w rozmowach z Haasem, który szuka po prostu najlepszej opcji i to niekoniecznie związanej z Ferrari,
Co ciekawe, w rozmowach z mediami “kandydaturę” Niemca poparł Esteban Ocon, który zaznaczył jednak, że nie będzie starał się wywalczyć posady w Alpine swojemu koledze.
- Nie dyskutuję o tym. W pełni ufam Laurentowi [Rossiemu, CEO Alpine], Otmarowi [Szafnauerowi, szefowi zespołu] oraz kierownictwu. Będą mieć sporo roboty. Pewnie dzwoniono do nich setki razy. Nie chcę się w to bawić.
- Natomiast w kwestii Micka chciałbym, żeby ścigał się ze mną, bo to mój dobry przyjaciel. Nie powiem jednak tego szefostwu. Niech sami zdecydują. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym mógł się z nim ścigać, ale to zespół musi go wybrać, nie ja. Gdyby tak uczynili, byłoby świetnie.
- Nie ma znaczenia, kto będzie jeździł ze mną. Będę robił swoje. Rozumienie auta i progres w tym roku były naprawdę wielkie. Jestem też zupełnie innym kierowcą [niż w 2020 roku]. Wiem o wiele więcej o zespole i bolidzie. To idzie w dobrym kierunku.