Po zakończeniu kwalifikacji do GP Holandii w obiegu pojawiły się sugestie, iż zarząd Williamsa miał stracić już całkowicie cierpliwość do Logana Sargeanta, wskutek czego może on utracić swój fotel już po tym weekendzie F1.
Sobota na Zadnvoort nie zaczęła się po myśli amerykańskiego kierowcy, który w trakcie trzeciej sesji treningowej dopuścił się dziwnego, a zarazem prostego błędu, co automatycznie doprowadziło do potężnego rozbicia samochodu i zniszczenia całego pakietu ulepszeń przywiezionego po wakacjach.
Mechanicy zespołu mimo gorączkowych prac nie zdołali na czas naprawić bolidu, w wyniku czego Logan nie wziął udziału w sesji kwalifikacyjnej. Patrząc na problemy z przepisami i nową podłogą, dla oficjalnych wyników raczej nie miało to żadnego większego znaczenia.
W rozmowie ze Sky Sports James Vowles podkreślił, że dzisiejszy wypadek jego podopiecznego miał miejsce w chwili, w której bardzo by sobie tego nie życzył. Takie zajście na pewno nie podbije i tak już niskich wewnętrznie notowań Amerykanina.
- Nasi pracownicy spędzili setki godzin nad tymi poprawkami i wygląda na to, że spełniają one swoje zadania, ale niestety w zapasie mamy bardzo mało części w nowej specyfikacji - powiedział szef zespołu. - Ten incydent wydarzył się naprawdę w najgorszym możliwym momencie, ponieważ wdrożyliśmy świeże elementy, a po chwili wszystko uległo destrukcji na jednej z barier.
Gdy wydawało się, że cały ten wątek zmierza ku końcowi, to mocną informację wypuścił Auto Motor und Sport, który przekazał, że stajnia z Grove poważnie rozważa przedwczesne zastąpienie Sargeanta i to już od przyszłotygodniowej rundy na Monzy. Takie rewelacje po czasie potwierdził także dobrze zorientowany w tematach redbullowych Erik van Haren.
- Nic nie zostało jeszcze przesądzone, ale jasne jest, że James Vowles rozważa ewentualne zastąpienie [Sargeanta] - napisał Holender. - Schumacher z pewnością znajduje się na liście, a Vowles po czasówce rozmawiał też z Red Bullem o Lawsonie.
W niemieckiej publikacji przekazano, że szef brytyjskiego składu tuż po zakończeniu FP3 udał się na spotkanie z Toto Wolffem w jego biurze. AMuS podkreślił, że jedną z opcji na wskoczenie do kokpitu Williamsa może być Mick Schumacher, który nie tak dawno był na radarze Alpine. Nie jest tajemnicą, że Wolff chciałby załatwić Schumacherowi drugą szansę na najwyższym poziomie, aczkolwiek ten stracił niedawno dobrą okazję, przegrywając wewnętrzną rywalizację o fotel z Jackiem Doohanem.
Mniej prawdopodobna wydaje się kandydatura Liama Lawsona. Niemcy twierdzą, że Helmut Marko wyklucza taki ruch i ma inne plany na przyszłość Nowozelandczyka.
Interesującym kierunkiem wydaje się być w tym przypadku sięgnięcie po usługi Andrei Kimiego Antonellego, ale - co ciekawe - w żadnym źródle nie pada jego nazwisko. Potencjalny angaż młodego Włocha mógłby być idealnym testem przed wskoczeniem do pełnowymiarowej roli w Mercedesie od sezonu 2025.
Obecny termin teoretycznie wydaje się być najlepszym czasem na podjęcie takiej decyzji, gdyż włoska Monza jest całkiem sprzyjającym miejscem na obeznanie się z nowym bolidem i środowiskiem, zwłaszcza że później w harmonogramie znajdują się dwie uliczne, a zarazem wymagające rundy w Azerbejdżanie oraz Singapurze.
Z drugiej strony już jakiś czas temu - gdy posada Sargeanta także była uznawana za poważnie zagrożoną - Toto Wolff deklarował, iż Antonelli ma dokończyć sezon F2 i nie skakać na jeszcze głębszą wodę od tej, która jest mu szykowana. Możliwe więc, że przy tak trudnych obiektach Williams wolałby kogoś z jakimkolwiek doświadczeniem.
Na początku lata do zastąpienia Logana szykowany był Esteban Ocon, który zaliczył nawet przymiarkę fotela w Grove (i przy okazji zabawną wpadkę). Transfer zablokował jednak były szef, Bruno Famin.