Ekipa z Silverstone opublikowała oświadczenie, w którym wyjaśniła, dlaczego Lance Stroll nie zdołał utrzymać się w czołówce wczorajszego wyścigu na Istanbul Park.

Kanadyjczyk w sobotę znakomicie wykorzystał przejściowe opony i w trudnych warunkach zdobył niespodziewane i pierwsze w karierze pole position.

Oba bolidy Racing Point czuły się dobrze na "tureckim lodowisku", ponieważ bardzo wysoko czasówkę ukończył też Sergio Perez, który był trzeci.

Różowi prawidłowo rozegrali start i długo jechali na pozycjach 1-2, utrzymując zauważalną przewagę nad rywalami. Tak jak spora część stawki, na 9. i 10. okrążeniu zdjęli deszczowe opony i założyli przejściowe.

Niedługo po tym rozpoczęły się problemy z tempem i grainingiem u Strolla, który odwiedził mechaników także na 36. kółku, jednocześnie spadając na dalsze miejsca i nie będąc w stanie odrobić strat.

Jego kolega z zespołu nie odnotował takiego spadku i zaliczył w GP Turcji tylko jeden pit stop, dzięki czemu udało mu się ukończyć rywalizację na podium, ledwo dowożąc zużyte opony do mety.

Lance po wyjściu z auta był sfrustrowany i nie rozumiał, dlaczego nagle jego RP20 kompletnie nie był w stanie dogadać się z ogumieniem Pirelli. Dopiero kilka godzin później zespołowi udało się zrozumieć, skąd wzięły się te kłopoty.

- Podczas rutynowego powyścigowego przeglądu samochodu odkryliśmy uszkodzenia dolnej części przedniego skrzydła Lance'a Strolla, które znacząco przyczyniły się do problemów z ziarnieniem opon podczas drugiego i trzeciego przejazdu na przejściówkach. Lance zgłaszał słabe zachowanie opon, znaczącą podsterowność i ziarnienie już od 17. okrążenia wyścigu. Zjazd po świeży komplet na 36. kółku nie rozwiązał tego problemu, a ziarnienie stało się nawet większe.

- Okazało się, że jeden z pasów dolnej części przedniego skrzydła poluzował się i utknął w taki sposób, który przyczynił się do dużej utraty docisku z przodu. Ona z kolei spowodowała zwiększenie ziarnienia. Dane z wyścigu potwierdziły utratę docisku, jednak bez widocznych uszkodzeń górnej części skrzydła i przy warunkach, w których przyczepność była niska, trudno było potwierdzić, czy odczyty były poprawne. Dopiero po wyścigu, gdy samochód wrócił do garażu, odkryto uszkodzenia i zator na spodzie przedniego skrzydła - poinformował zespół.