Pojawiły się pierwsze informacje na temat kroków, jakie Daniel Ricciardo podejmie w celu wrócenia do kokpitu bolidu Formuły 1.

Jak podały Autosport i Motorsport-Total, Red Bull ma sprawić, by Australijczyk skorzystał z usług tego samego chirurga, który na początku sezonu pomógł Lance'owi Strollowi dojść do siebie po poważnym wypadku rowerowym. Doktor Xavier Mir jest znany przede wszystkim w światku MotoGP i ma opinię osoby, która potrafi radzić sobie z takimi incydentami. 

Jego skuteczność została potwierdzona przy okazji operacji reprezentanta Astona. Kanadyjczyk osiągnął wystarczającą sprawność w ciągu zaledwie dwóch tygodni od zdarzenia i chociaż musiał opuścić testy, to nie stracił ani jednego wyścigu. 

Obecnie nie wiadomo, czy uraz Ricciardo da się wyleczyć tak szybko. Niejasna jest także długość jego przerwy. Naturalnie należy jednak stawiać sporych rozmiarów znak zapytania przy jego występie w GP Włoch, zaplanowanym już na kolejny tydzień. Po rundzie na Monzy Honey Badger miałby nieco więcej czasu, a mianowicie dwa tygodnie do GP Singapuru. 

Z pierwszych komentarzy Daniela wynika, że zależy mu przede wszystkim na prawidłowej rekonwalescencji.

- To naprawdę pechowe i frustrujące, ale spróbuję wrócić do zdrowia tak szybko, jak to tylko możliwe - opisywał kierowca AlphaTauri. - Oczywiście chciałbym uczynić to wcześniej, ale jednocześnie chcę się upewnić, że zrobimy to w odpowiedni sposób, abym wrócił w pełni sił i w formie. Życzę zespołowi dobrze i przepraszam za kolejną zmianę planów. To szansa dla Liama [Lawsona], więc liczę, że i on, i ekipa zaliczą mocny weekend.

Zawodnik z Perth powiedział także kilka słów na temat samego wypadku, który z kamery pokładowej wyglądał dość dziwnie. Okazało się, że w momencie, gdy dostrzegł rozbitą maszynę swojego rodaka, Oscara Piastriego, było już za późno, by nie uszkodził swojego samochodu.

- Pamiętam, że wjechałem w zakręt nr 3 i dopiero wtedy zobaczyłem Piastriego. Miałem więc wybór: albo wpaść na niego, albo na ścianę. Podczas kontaktu nie miałem wystarczająco dużo czasu, by zdjąć ręce z kierownicy, więc ona uderzyła mnie w dłonie.

Do tamtego zajścia piątek układał się po jego myśli, a sama konstrukcja AT04, która nie ma szczególnie dobrej reputacji, spisywała się w porządku.

- Byłem bardzo podekscytowany powrotem po przerwie wakacyjnej. Dzień szedł dobrze. Wprowadziliśmy pewne zmiany na FP2. Czułem się nieźle podczas kilku okrążeń, które pokonałem na twardej mieszance jeszcze przed wypadkiem. Budowaliśmy tempo i poprawialiśmy się. Wtedy byliśmy całkiem konkurencyjni, a ja miałem pozytywne wrażenia.