George Russell to kolejny kierowca Formuły 1, który zdradził, iż w ostatnim czasie podjął współpracę z psychologiem.
Potocznie określana "praca głowy" staje się coraz częściej poruszanym tematem w świecie królowej motorsportu. Oprócz dobrze znanych historii Romaina Grosjeana i Nico Rosberga, coraz większa ilość zawodników udaje się do profesjonalistów, chcąc wycisnąć z siebie jeszcze więcej.
Tak jak historie Francuza i Niemca oraz ich przyczyny zainteresowania się psychologią są totalnie różne, tak samo ta nauka w motorsporcie może mieć różne oblicza, o czym w wyjątkowej rozmowie z nami mówił dr Riccardo Ceccarelli, wybitny specjalista i wręcz wizjoner w tej dziedzinie, który pomagał wielu kierowcom, m.in. Robertowi Kubicy czy Charlesowi Leclercowi, a obecnie ma swoich ludzi w większości ekip F1.
Włoch w pierwszej części opowiadał o kwestiach emocjonalnych, m.in. strachu, a w drugiej na temat pracy i treningu mózgu, który ma sporo roboty w trakcie szybkiej jazdy samochodem.
W rozmowie z brytyjską gazetą "The i" George Russell wyjawił, że w ramach przygotowań do rywalizacji w swoim trzecim sezonie w królowej motorsportu on także postanowił udać się do psychologa.
- Zdrowie psychiczne jest niesamowicie ważne. Wielu ludzi, szczególnie mężczyzn, uważa psychologię za słabość, a to absolutna nieprawda. Twój mózg jest najmocniejszym narzędziem w twoim ciele. Jeśli boli cię ząb, idziesz do dentysty. Jeśli coś idzie źle psychologicznie, musisz porozmawiać o tym z profesjonalistą. On pomoże Ci w trudnych chwilach, czy to biznesowych, czy to osobistych.
- Jestem sportowcem na wysokim poziomie, więc jeśli chcę osiągnąć maksymalny potencjał, muszę być w odpowiednim nastroju. Czas mija, a ja czuję się coraz mocniejszy. Po trudnych chwilach nauczyłem się rozmawiać z odpowiednimi ludźmi, choć oczywiście, rozmowa z rodziną i przyjaciółmi też jest dobra, to jednak otrzymanie profesjonalnej porady było bardzo ważne. To pozwoliło mi wrócić silniejszym, lepiej przygotowanym, zdrowszym niż kiedykolwiek wcześniej, więc będę w stanie z tego skorzystać.
Brytyjczyk w zeszłym roku przeżył kilka trudniejszych momentów i wręcz przejechał się emocjonalnym rollercoasterem. Upragnione punkty dla Williamsa uciekły mu w GP Toskanii po nieudanym ostatnim starcie z pól oraz przede wszystkim w GP Emilii-Romanii, gdy rozbił się w trakcie neutralizacji.
Oprócz tego 23-latek miał okazję wskoczyć do Mercedesa za Lewisa Hamiltona, być od razu w walce o pole position, jechać po zwycięstwo i stracić je z powodu wpadki zespołu. Zawodnik uważa jednak, iż przeżyte rozczarowania, które przepracował z profesjonalistą, wzmocnią go.
- Nigdy nie należałem do grona tych ludzi, którzy uważają, że zdrowie psychiczne nie jest takie ważne i jest się albo mocnym, albo słabym, czy też cokolwiek się nie wydarzy, masz być mocny, a w przypadku słabszego momentu po prostu się pozbierać i przejść to. Oczywiście, trzeba to zrobić, ale do pewnego stopnia, bo jednocześnie profesjonalna pomoc była dla mnie świetna. Naprawdę skorzystałem z niej.
- Jeśli chcę wygrywać wyścigi i mistrzostwa, nie mogę rozpamiętywać trudnych chwil. Zakwalifikowałem się na P2 przed Grand Prix Sakhiru i byłem rozczarowany. Moją najlepszą pozycją do tej pory było P12. Osiągnięcie jej dało mi wręcz ekstazę, a gdy byłem na 2. miejscu, byłem rozczarowany. To nauczyło mnie, że walka o mistrzostwa i zwycięstwa w przyszłości będzie psychologicznie znacznie trudniejsza od tego, co znosiłem przez ostatnie dwa lata dojeżdżania na końcu stawki. Te doświadczenia są szczęściem w nieszczęściu długoterminowo. Za 10-15 lat spojrzę wstecz i powiem, że za nic w świecie niczego bym nie zmienił.