Carlos Sainz opowiedział o swoich odczuciach po powrocie do bolidu F1 w Australii. Dwa tygodnie temu kierowca Ferrari przeszedł operację usunięcia wyrostka robaczkowego, a dziś zajął drugie miejsce w kwalifikacjach.
Już przed weekendem wyścigowym Carlos wspominał, że jego występ w wyścigu nie był stuprocentowo pewny. Poza tym dostał sporo wsparcia od Alexa Albona, który doświadczył tego zabiegu w 2022 roku. Taj dał Hiszpanowi parę rad odnośnie samopoczucia i ogólnego stanu podczas jazdy.
Spostrzeżenia rywala okazały się istotne i ciekawe. Jak wiadomo, przy tak dużych przeciążeniach nawet najmniejszy dyskomfort może mieć spory wpływ na wrażenia kierowcy. Mimo to Sainz od początku weekendu prezentował się z dobrej strony, a po wyjściu z kokpitu opisał, czy zauważył jakieś różnice.
- Nie wchodząc w szczegóły, czuję się jak... - nie chciał nazwać rzeczy po imieniu Sainz. - Było tak, jak powiedział mi Alex. Wspomniał, że kiedy usunięto mu wyrostek robaczkowy, to przez przeciążenia wszystko wewnątrz poruszało się bardziej niż normalnie. Potrzeba więc trochę pewności siebie, aby usztywnić brzuch i ciało tak, jak robiło się to wcześniej, ale da się do tego przyzwyczaić.
- Nie ma bólu. Nie ma się czym martwić. To po prostu dziwne uczucie, do którego trzeba się przyzwyczaić podczas jazdy, zwłaszcza na takich torach. Na niektórych hamowaniach i zakrętach mamy przeciążenia 5-6 g, więc oczywiście wszystko w środku się rusza. Jednak jak powiedziałem, gdy nie ma bólu, to jestem w stanie się do tego przystosować.
- Nie będę kłamał. Podczas jazdy nie jest mi komfortowo, ale mogę dowieźć wynik, o ile nie czuję bólu. Oczywiście mam spory dyskomfort i dziwne uczucia, ale nie ból, więc pozwala mi to wycisnąć z siebie wszystko. Myślę, że niemożliwe jest czuć się na 100% po spędzeniu od siedmiu do dziesięciu dni w łóżku, próbując dojść do siebie. Dobrą rzeczą jest to, że nie odczuwam tego bólu. Mam tylko dyskomfort i oczywiście wszystko w środku jest dziwne, ale mogę naciskać.
Carlos wypowiedział się także o poziomie swojej jazdy. Hiszpan kończył Q1 i Q2 na prowadzeniu, lecz w Q3 musiał uznać wyższość Maxa Verstappena. Warto wspomnieć, że po przeanalizowaniu onboardów i dostępnej w internecie telemetrii można założyć, że pole position było w zasięgu ręki. Kierowca Ferrari popełnił błąd w sekwencji zakrętów 9-10, na czym stracił prawie 0,4 sekundy. Mimo to po raz kolejny w tym sezonie pokonał zespołowego kolegę, Charlesa Leclerca.
- Można na to spojrzeć na dwa sposoby. Myślę, że jeśli ktoś powiedziałby mi dwa tygodnie temu, gdy usunięto mi wyrostek robaczkowy, że w Australii będę gotowy do ponownej jazdy i walki o pole position, na 100% brałbym to w ciemno. Po wykręceniu najlepszych rezultatów w Q1 i Q2, wiedząc jednocześnie, że zostawiłem trochę czasu w Q3, jest to trochę rozczarowujące, ale też normalne. Nie brałem udziału w kwalifikacjach i wyścigu w Arabii Saudyjskiej, więc nie jestem w formie i wciąż uczę się nowego bolidu.
- Prawdopodobnie w Dżuddzie były elementy, których mogłem się nauczyć w kwalifikacjach i które mógłbym zastosować dzisiaj, ale nie byłem w stanie zrobić tego w Q3. Gdy zacząłem kręcić kółka, bolid zaskoczył mnie w kilku zakrętach. Tak, to nie było najczystsze okrążenie, ale jak już mówiłem, gdyby ktoś powiedział mi pięć dni temu, że jechałem tu i wracałem do zdrowia, że mogę być w stawce i walczyć o pole position, brałbym to w ciemno.