Guenther Steiner odniósł się do powszechnych zarzutów dotyczących kopiowania przez jego zespół koncepcji Ferrari.

Zgodnie z kilkumiesięcznymi zapowiedziami Haas przygotował na rundę pod Budapesztem pierwszy i zarazem ostatni w tym sezonie tak duży pakiet ulepszeń, gdyż w najbliższym czasie amerykańska ekipa zamierza przekierować swoje zasoby na przyszłoroczny projekt, rezygnując z rozwoju tegorocznej maszyny.

Z uwagi na niewystarczającą liczbę nowych części odmieniona konstrukcja trafiła do garażu Kevina Magnussena, zajmującego wyższe miejsce w klasyfikacji generalnej od zespołowego kolegi, który najprawdopodobniej otrzyma zmodyfikowany samochód tuż po przerwie letniej.

Za sprawą wdrożonych na GP Węgier poprawek bolid Duńczyka doczekał się zmian m.in. w obrębie sekcji bocznych, podłogi oraz dyfuzora, dzięki którym model VF-22 upodobnił się do maszyny Scuderii w jeszcze większym stopniu. Pełny zakres opracowanych udoskonaleń znajduje się TUTAJ.

Podobieństwa pomiędzy samochodami amerykańskiej drużyny i jej bliskiego partnera nie są jednak niczym zaskakującym, ponieważ oba zespoły współpracują ze sobą na froncie technicznym. Ich partnerstwo obejmuje wykorzystywanie przez Haasa wszystkich dozwolonych elementów konstrukcyjnych włoskiego teamu oraz tunelu aerodynamicznego w Maranello.

Wraz z ujrzeniem przez światło dzienne usprawnionego samochodu szef stajni z Kannapolis został poproszony o skomentowanie sugestii na temat "białego Ferrari", przyznając otwarcie, że zarządzany przez niego team wzorował się na projekcie Włochów i nie ma w tym w nic dziwnego.

Oczekujemy, że dzięki poprawkom będziemy szybcy - zaczął Steiner. - Jeśli ktoś mówi, że kopiujemy [filozofię Ferrari], to dlaczego mielibyśmy brać przykład z Williamsa? 

- Bez urazy dla Williamsa, ale mam na myśli, że ich bolid opiera się na zupełnie innej koncepcji, a w dodatku są za nami [w klasyfikacji generalnej]. Jeśli więc coś kopiujesz, robisz to w najlepszy możliwy sposób. W tej chwili najbardziej konkurencyjnym pakietem dysponują Ferrari oraz Red Bull.

- Otrzymujemy od Ferrari silnik, skrzynię biegów oraz zawieszenie, dlaczego więc mielibyśmy kopiować inny projekt? Jeden plus jeden daje dwa, a my nie jesteśmy głupi.

Pryncypał amerykańskiej stajni wytłumaczył również, dlaczego wprowadzenie nowego pakietu zajęło jej tak dużo czasu.

Istnieją trzy koncepcje: Ferrari, Red Bulla i Mercedesa. Jesteśmy bliżej Ferrari, więc oczywiście spojrzymy na to, co zrobili, po czym skopiujemy ich. Zajmuje to trochę czasu, ponieważ najpierw musieli zaprezentować swój samochód, a następnie wystartować w kilku wyścigach. My musieliśmy potem odwiedzić ich tunel aerodynamiczny.

- Jeżeli mamy taką samą koncepcję jak Ferrari, to nie będziemy kopiować Williamsa. Jest to zrozumiałe, bo zawsze wzorujesz się na czymś podobnym. Trwa to nieco dłużej, ponieważ chcesz zobaczyć, co robią inni i co działa, a co nie.

- Jesteśmy w dobrym miejscu i dokładnie tam, gdzie powinniśmy być [w klasyfikacji generalnej]. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy tak silni na początku sezonu, więc teraz spróbujemy zyskać jak najwięcej. Patrzenie na inne projekty, a następnie przygotowywanie ulepszeń w tunelu aerodynamicznym zajmuje jednak trochę czasu.

- Chcieliśmy mieć pewność, że wszystko, co szykujemy do samochodu, współgra z jego ustawieniami. Nie chcieliśmy dostarczać czegoś, czego nie jesteśmy w stanie właściwie wykorzystać. Byliśmy ostrożni, ponieważ sezon 2018 był udany i wprowadziliśmy wówczas poprawki, z kolei w 2019 roku było gorzej. W kolejnych dwóch latach nie przygotowywaliśmy niczego nowego.

- Teraz powiedzieliśmy sobie, że musimy zrobić to powoli i w najlepszy sposób, aby mieć pewność, że nie doświadczymy powtórki problemów z sezonu 2019.