Stajnia z Woking ma za sobą dość nietypową prezentację, w trakcie której okazała się być bardzo tajemnicza.

Środa przyniosła pokazanie aż dwóch bolidów Formuły 1 na sezon 2024, czyli McLarena MCL38 oraz Mercedesa W15. Barwy pomarańczowej maszyny były znane już od 16 stycznia, więc wczorajszy dzień miał być okazją na ocenienie, jakich zmian dokonał ten zespół, który kilkukrotnie był najbliżej Red Bulla w drugiej połowie zeszłego roku.

Wydarzenie nie było jednak huczne. Punktualnie o 9:38, zgodnie z zapowiedziami, w banku prasowym ekipy pojawiły się zaledwie trzy zdjęcia, dostępne TUTAJ. Po chwili konsternacji oczekujące na coś więcej media zaczęły pokazywać je fanom. Jasne stało się bowiem, że właśnie to jest komplet materiałów, jakie postanowiono udostępnić o umówionej porze. Później ich liczba uległa delikatnemu zwiększeniu, ale nie stanowiło to większej różnicy, szczególnie w obliczu braku fotografii z shakedownu na Silverstone.

Następnie część ekspertów zabrała się za analizy techniczne, w trakcie których napotkano normalne dla tego okresu sztuczki, a więc ukrywanie smaczków. Taką opinię wygłosił m.in. Patryk Sokołowski z Viaplay, były inżynier McLarena i Ferrari.

Gdy w godzinach popołudniowych dziennikarze mogli porozmawiać z Andreą Stellą, Lando Norrisem i Oscarem Piastrim, jeden z nich zechciał dopytać o taką formę przedsezonowych aktywności, która była dla niego rozczarowująca.

- Nie chcę być zbyt ostry, ale macie fantastyczny dział komunikacji i fantastyczny marketing... - zaczął. - Dlaczego więc robicie taką prezentację? Dajecie jedynie kilka zdjęć i nawet tworzycie fotomontaż w taki sposób, abyśmy nie mogli zobaczyć detali. Czy jest aż tyle sekretów, które chcecie utrzymać w tajemnicy do kolejnego tygodnia, czy może powód jest inny? 

W obronie postępowania zespołu jako pierwszy stanął Norris, który był uszczypliwy: - Bo możemy! - rzucił od razu Brytyjczyk. - Bo tu chodzi o osiągi. I w ogóle dlaczego mielibyśmy kiedykolwiek chcieć coś zdradzać? Widzicie, jak wygląda samochód, ale resztę zobaczycie za dwa tygodnie. Cierpliwości! - zakończył.

Następnie wtrącił się też Piastri, który był w nastroju do wbijania szpilek: - Przynajmniej pokazaliśmy nasz bolid, zanim jeszcze wyjechał na tor, a nie jak inni! - dodał Australijczyk, nawiązując do tajnego testu Red Bulla, który był tak tajny, że RB20 w średniej jakości można zobaczyć TUTAJ.

Spokojniejszej wypowiedzi udzielił za to tradycyjnie opanowany Stella: - Cóż, widzimy ostatnio, że zespoły decydują się na stylowe prezentacje, podobnie jak my w zeszłym roku, robiąc show, udając się do teatru czy MTC i transmitując to. Czasem jednak chce się zorganizować coś skromniejszego. Wydaje mi się, że można sobie rotować tym podejściem.

- My przeszliśmy z zeszłorocznej uroczystej wersji do tej obecnej, która jest bez rozgłosu. To nie dotyczy tylko kwestii technicznych czy operacyjnych, ale też marketingowych i komercyjnych. Formuła 1 to duży biznes, który nie składa się tylko ze strony technicznej. Trzeba brać pod uwagę wszystkie te wymagania i różne podejścia.

Szef został później dopytany o to, czy specyfikacja MCL38, która zostanie wystawiona w Bahrajnie, różni się szczególnie od tej, która jeździła wczoraj po Silverstone. Gdy udzielał odpowiedzi, Piastri ponownie pozwolił sobie na żarcik, tym razem dorzucając, że na sidepodach pojawią się... rakiety.

- Powiedziałbym, że to dość rzetelna wersja - stwierdził Andrea. - Nie nastawiałbym się na nic szczególnie szokującego. Szczerze mówiąc, nawet ja musiałem spojrzeć na te zdjęcia i szczegóły. To nie będzie nic wielkiego. 

Rozwój bolidu

Forma prezentacji nie była najważniejszym tematem wczorajszego spotkania, bo przecież znacznie istotniejszym aspektem jest ten sportowy. W oświadczeniu prasowym z 9:38 Andrea Stella wyjawił, że zespołowi nie udało się poprawić każdego obszaru, ale jego zdaniem nie jest to powód do niepokoju.

- Jeśli chodzi o te innowacje, to nie tak, że nie wyrobiliśmy się z nimi. Prędzej niektóre projekty rozwojowe nie zostały ukończone na czas. Gdy zabierasz się za nie, to oczywiście chcesz mieć je jak najszybciej. Auto zostało jednak zaprojektowane w taki sposób, aby te projekty mogły znaleźć się tam później. Architektura samochodu nie stanowi żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o wdrożenie ich. To tylko kwestia czasu, który jest wymagany, aby te projekty dojrzały i były gotowe. 

- Myślę, że na starcie sezonu to Red Bull będzie cieszył się pewną przewagą. Mówię tak, bo nie rozwijali auta za bardzo przez zeszły rok, więc zgromadzili pewną wiedzę i możliwości rozwojowe. Takie mam oczekiwania. Jeśli sami utrzymamy takie tempo rozwoju jak w 2023, to możemy być w mocnej pozycji. Czy będzie wystarczająca, aby postawić się Red Bullowi i innym, którzy na pewno zanotowali spore zyski? Zobaczymy. 

- Jeśli chodzi o rozwój bolidów, to uważam jednocześnie, że w tym roku zaczniemy zauważać malejące zyski w próbach urywania czasu. Za pierwszym razem, przez te dwa lata, widzieliśmy duży progres po stronie aerodynamiki. Oczekuję teraz, że szczególnie pod koniec sezonu trudniej będzie już utrzymywać takie tempo. Również dlatego powiedziałem, że możemy być konkurencyjni, jeśli podtrzymamy taki rozwój, jaki zaliczyliśmy przez ostatnie 12 miesięcy.