Max Verstappen i Lewis Hamilton opisali, jak z ich perspektywy wyglądała walka w zakręcie nr 1, która w zasadzie rozstrzygnęła losy wyścigu w Meksyku.

Po słabych kwalifikacjach, w których Red Bull nagle przestał być szybszym samochodem na normalnie pasującym mu Autodromo Hermanos Rodriguez, Byki pokładały wielką nadzieję w starcie i konfiguracji toru, która umożliwia złapanie się cień za rywalami z przodu.

Chociaż w poprzednich latach ataki z 3. miejsca nie okazywały się najskuteczniejsze, to tym razem było inaczej. Hamilton, który ruszył najlepiej z top 3, szybko zrównał się z Bottasem, za którym to w slipstream złapał się przyzwoicie napędzający się Verstappen.

Max następnie znalazł się po lewej stronie toru i zahamował najpóźniej ze wszystkich, spokojnie obejmując prowadzenie. Chociaż początkowo jego manewr wyglądał na bardzo odważny, w trakcie rozmów z mediami lider mistrzostw wyjawił, że gdy tylko zrozumiał swoje położenie, był pewny powodzenia tej operacji.

- Nie [planowałem niczego]. Nie da się przećwiczyć tego, jak pójdzie start, bo można być po lewej, po prawej lub w środku. Wszystko zależy od tego, co się dzieje, ale gdy znalazłem się na zewnętrznej, w zasadzie na linii wyścigowej, wiedziałem już, gdzie dokładnie zahamuję - mówił na konferencji prasowej.

Max Verstappen, Red Bull

- Bycie po wewnętrznej zawsze jest trudne, bo to brudna strona, którą nikt nie jeździ, więc nie można zahamować tak późno jak na zewnętrznej, a przecież kąt wejścia w zakręt też robi swoje.

- Wiedziałem, że zwalniałem w miejscu, które jest już na limicie, zresztą zbliżałem się też do białej linii na wyjeździe, więc gdyby ktoś po wewnętrznej zahamował później, na pewno wyjechałby poza tor. Po prostu to zrobiłem i wyszło. 

- Cały czas byłem pewny, że to mógł być świetny dzień dla nas, bo byliśmy tu mocni w przeszłości. Kluczowe było natomiast pokonanie ich już na starcie, bo nigdy nie wiadomo, co stanie się potem - dodał dla Sky.

- Nie myślałem o tym [starcie] i tylko powiedziałem sobie, że po prostu zobaczymy, co się wydarzy. Wiedziałem natomiast, że jeśli oni spróbują skopiować mój manewr, to po prostu nie zmieszczą się w zakręcie.

Max Verstappen, Red Bull

Verstappen, podobnie jak po sobotniej czasówce, nie obawiał się powtórki z problemów w niedzielę, ponieważ dotyczyły one takiego zarządzania ogumieniem, którego nie wykonuje się w wyścigu.

- Na niektórych torach krytyczne znaczenie ma rozgrzewanie opon oraz ich temperatury. Jeśli trafi się z tym, może być fantastycznie, ale jeśli idzie ciut gorzej, traci się bardzo dużo czasu. Właśnie to stało się z nami w sobotę.

- Cały czas wiedziałem, że to nie będzie problemem w wyścigu, bo gdy opony złapią temperaturę, auto zachowuje się normalnie, plus ten tor był dla nas dobry w przeszłości. Jednak jeśli utknie się za kimś, wszystko przegrzewa się przez tutejszą wysokość, więc przebicie się było kluczowe.

- Wczoraj chodziło po prostu o opony. Nie poradziliśmy sobie z ich pracą w kwalifikacjach, szczególnie w Q2 i Q3 zaczęło nam to uciekać. Musimy to zrozumieć, ale to jest zależne od toru. Tutaj jest tak mała przyczepność, że wszystko, co zrobi się z ogumieniem, tworzy ogromną różnicę w porównaniu do miejsc, w których przyczepność jest normalna.

Lewis Hamilton, Max Verstappen

Hamilton miał zbliżone spojrzenie na start, dokładnie wiedząc, z czym wiązało się bycie po wewnętrznej. Brytyjczyk również, podobnie jak Toto Wolff, któremu nie podobało się, że dwa samochody z przodu dały się ograć jednemu, zwrócił uwagę na to, ile miejsca było po lewej.

- Zakładałem, że Valtteri będzie miał nieco lepszy start, a ja będę w stanie złapać się w cień za nim. Byłem jednak obok niego, co było dobre. Następnie po prostu jechałem swoją stroną toru, upewniając się, że nikt nie wskoczy na wewnętrzną. Chciałem utrzymać za sobą tego Red Bulla, którego zobaczyłbym w lusterkach - tłumaczył Lewis.

- Myślałem, że Valtteri będzie robił to samo, ale on zostawił otwarte drzwi Maxowi, który był na linii wyścigowej i zrobił mega robotę podczas hamowania do zakrętu nr 1. Będąc na wewnętrznej i na brudnej stronie, nie miałem nawet nadziei.

GP Miasta Meksyk 2021

Hamowanie utrudniło zadanie mistrzowi nie tylko podczas otwarcia wyścigu. Obaj kierowcy Mercedesa zmagali się w Meksyku m.in. z pierwszą sekcją toru, w której to lider ekipy w piątek zarobił nawet reprymendę.

- Hamowanie było dla mnie problematyczne przez cały weekend. Wyjeżdżałem w zakręcie nr 1 w trakcie treningów i kwalifikacji, blokując koła. Nasz samochód z jakiegoś powodu w ten weekend był dość słaby w tym aspekcie.

- Właśnie w tej sferze oni byli dużo mocniejsi od nas. Gdy samochód jest bardziej dociążony, to pomaga, jednak nie byliśmy w stanie dorównać im, jeśli chodzi o ustawienia skrzydeł - zakończył Hamilton.