Max Verstappen wygrał piątkowe kwalifikacje do jutrzejszego sprintu. Holender pojechał w Q3 zdecydowanie szybciej od drugiego Charlesa Leclerca, którego szans na odpowiedź pozbawiła jedna z wielu czerwonych flag.
Zmagania kilkukrotnie przerywano czerwoną flagą. Kierowcy popełniali sporo błędów w nieustannie zmieniających się warunkach. W decydującym momencie większymi umiejętnościami wykazał się panujący mistrz świata, który odstawił lidera mistrzostw na ponad pół sekundy.
Q1 - WYBUCHOWY ALBON, STAN PRZEDZAWAŁOWY W MERCEDESIE
Kwalifikacje rozpoczęły się w zdecydowanie przystępniejszych warunkach pogodowych niż jedyna piątkowa sesja treningowa. Temperatura powietrza i toru wynosiły na początku odpowiednio 12 i 15 stopni Celsjusza. Najważniejsze było jednak to, iż deszcz ustał. Przesychająca nawierzchnia dawała z kolei do zrozumienia, że prędzej czy później do gry wkroczą slicki.
Na torze jako pierwsi pojawili się Latifi i Schumacher. Uwagę zwrócił jednak Guanyu Zhou, który jako pierwszy zdecydował się na opony na suchy tor. W związku z trudnymi warunkami atmosferycznymi w FP1, kierowcy pokonywali pierwsze kilometry czasówki, stopniowo nabierając pewności siebie za kółkiem.
Ci, którzy zdecydowali się na wczesny wyjazd na tor, prędko doszli do wniosku, że Zhou miał nosa do doboru ogumienia i szli jego śladem.
Ledwie 6 minut po rozpoczęciu zmagań, przerwano je czerwoną flagą. Powodem był pożar w okolicy hamulców w bolidzie Alexa Albona. Na dojeździe do Variante Alta doszło nawet do sporego wybuchu, co poskutkowało rozsypaniem się drobnych elementów na tor.
Po wznowieniu sesji kierowcy zaczęli pojawiać się na torze już tylko na softach. Ze względu na niską temperaturę na Imoli, poprawne dogrzanie opon było bowiem bardzo trudne. Autorem pierwszego mocnego przejazdu był Carlos Sainz, który pokonał kółko w czasie 1:20.319.
Taki układ tabeli nie utrzymywał się jednak długo, gdyż warunki poprawiały się z każdą upływającą minutą. Po kolejnych przejazdach na czoło tabeli wskoczył Charles Leclerc (1:19.545). W międzyczasie w swoim świecie był Nicholas Latifi, który potrzebował chwili na zabawy na trawie.
Na dwie minuty przed końcem Q1 zaskakująco nisko (nawet w świetle obecnego układu stawki) były Mercedesy - Russell zajmował 15. a Hamilton 16. miejsce. Kierowcy wymieniali się pozycjami po ostatnich przejazdach, a duet "Srebrnych Strzał" rzutem na taśmę utrzymał się przy życiu i zdołał wygramolić się z "antytopowej" piątki.
Dobór słowa zupełnie nieprzypadkowy - Hamiltonowi brakowało 0.004 sekundy, aby pożegnać się z rywalizacją już po pierwszym etapie kwalifikacji. Bez zaskoczeń, Brytyjczyk nie był zadowolony w konwersacji radiowej z Peterem Bonningtonem.
Najszybszym kierowcą pierwszego segmentu okazał się Leclerc (1:18.796). Z rywalizacją pożegnali się z kolei (od końca) Albon, Ocon, Latifi, Gasly i Tsunoda.
Q2 - DESZCZ PSUJE ZABAWĘ, SAINZ W BARIERZE
Zawodnicy rzucili się w wir jazd, aby jak najszybciej wykręcić porządny czas. Nad tor nadciągały bowiem ponowne opady deszczu, więc każda sekunda była na wagę złota.
W poszukiwanie rewelacyjnego czasu za bardzo zaangażował się jednak Carlos Sainz. Hiszpan stracił przyczepność w ostatnim zakręcie toru i obrócił swój bolid. Nie udało się mu uniknąć zderzenia z barierą. Poskutkowało to uszkodzeniem lewego-przedniego zawieszenia i wywieszeniem czerwonej flagi. Z pewnością nie tak wymarzył on sobie świętowanie nowego kontraktu ze Scuderią...
Zamrożenie zegara spowodowało, że kierowcy stracili szansę na poprawę swoich czasów na suchym torze. W trakcie usuwania wraku Ferrari, na trybunach rozpoczęły się zawody synchronicznego otwierania parasoli. We wzmagającym się deszczu pewnym było to, że nikt nie poprawi już swojego rezultatu.
Nie widząc większego sensu w jeździe na mokrym, przez długi czas na torze nie pojawił się żaden samochód. Kilku kierowców zdecydowało się jednak pod sam koniec, na kontrolny wyjazd na tor w celu sprawdzenia warunków przed Q3.
P1 zajął Max Verstappen (1:18,793). Z Q2 pożegnali się za to Stroll, Zhou, Hamilton, Schumacher i Russell.
Q3 - GENIALNE OKRĄŻENIE MAXA, PRZEDWCZESNY KONIEC ZABAWY
Niepowodzenie Mercedesa oznaczało pierwsze Q3 bez "Srebrnych Strzał" od... Grand Prix Japonii 2012 (!).
Kierowcy wyjechali na tor na oponach przejściowych, i pomimo tego, że na pierwszy rzut oka tor wydawał się być bardzo mokry, Leclerc przyznał przez radio, że jest bardziej sucho niż się spodziewał. Monakijczyk jechał dobre kółko, ale przerwała je kolejna czerwona flaga.
Winowajcą był Kevin Magnussen, który wypadł z toru w Acque Minerali. Duńczyka wyhamował jednak żwir, dzięki czemu bolid nie dotknął bariery. Chwilę później Haas wygramolił się z piachu, ku uciesze zespołu (i porządkowych).
Opady ustały przez co pierwsze przejazdy po wznowieniu sesji były wyraźnie szybsze niż poprzednie. Na dobrym kółku był Alonso, ale zrobił on dokładnie to samo, w tym samym miejscu, co chwilę wcześniej Magnussen. Hiszpan zdołał jednak opanować bolid.
Na 4 minuty przed końcem tabela wyglądała następująco: Verstappen (1:27.999), Leclerc (+0.779), Norris, Magnussen, Alonso, Ricciardo, Perez, Bottas, Vettel i nieobecny w boju Sainz.
Po chwili sędziowie po raz czwarty przerwali jazdy czerwoną flagą. Na poboczu po awarii bolidu zatrzymał się Valtteri Bottas. Zainteresowanie wzbudziło najszybsze okrążenie Verstappena, który ustanowił je omijając popsutą Alfę Romeo. Na onboardzie było jednak wyraźnie słychać, że mistrz świata zdjął nogę z gazu w obszarze żółtych flag.
Kierowcy pojawili się na torze wiedząc, że będą w stanie pojechać tylko jedno okrążenie na pełnej mocy. Niektórzy zdołali rozpocząć swoje pomiarowe kółka, lecz przerwała je... straciłem rachubę piąta czerwona flaga. Swojego McLarena zakopał w żwirze Lando Norris.
Oczywistym było zatem, że nie uda się dokończyć finałowych przejazdów. Zwycięzcą kwalifikacji do jutrzejszego sprintu został więc Max Verstappen (1:27.999), a czołową trójkę uzupełnili Charles Leclerc (+0.779) i Lando Norris (+1.132). Świetny wynik zaliczył Kevin Magnussen, który ukończył sesję na 4. pozycji.
Ładowanie danych