Max Verstappen w swoim stylu odniósł się do osób, które łączyły formę Red Bulla z Singapuru z nową dyrektywą techniczną.

Przez cały weekend na Marina Bay Byki musiały tłumaczyć się ze swojej dyspozycji. Nie dotyczyło to samych słabych osiągów, ale głównie ich przyczyny. Szefostwo i kierowcy zarzekali się, że była to pozorna korelacja z TD18, natomiast na Suzuce temat oczywiście powrócił.

Wszyscy obserwatorzy chcieli ocenić, czy deklaracje były prawdziwe. Takie samo podejście miała też konkurencja, w tym Lewis Hamilton, który jeszcze przed startem rundy postanowił przypomnieć, że ewentualny drugi gorszy weekend rywali z rzędu trzeba będzie łączyć z nowymi wytycznymi FIA. 

Już pierwszy trening pokazał jednak, że tak się nie stanie. Bolid RB19 zaczął wyglądać tak, jak prezentował się przez cały sezon, czyli najlepiej w stawce, szczególnie w rękach dwukrotnego mistrza.

Holender został dziś zapytany o to, czy doświadczył powtórki z jakichkolwiek problemów, na co rzucił krótkie "zero". Poproszono go więc powiedzenie, czy znakomita postawa w czasówce była jasnym zaznaczeniem tego, iż ostatnie dywagacje były bezpodstawne.

- Szczerze mówiąc, tak, mieliśmy słaby weekend [w Singapurze] - zaczął Verstappen. - Oczywiście, że ludzie zaczęli o tym dyskutować i twierdzić, iż powodem były dyrektywy techniczne. Te osoby mogą po prostu possać jajko. Ja tylko byłem bardzo zdeterminowany, żeby zaliczyć dobre wyniki [w Japonii] i upewnić się, że nadal jesteśmy mocni.

Wielka przewaga Maxa i fantastyczne kółko również nie przeszły bez echa.

- Jechałem na limicie, ale wszystko było pod kontrolą. Dobrze czuć, że auto nawet w tak krytycznych momentach robi dokładnie to, co chcesz. Podobało mi się. Jest kilka podobnych sektorów, jak w Austin, gdzie też poruszamy się bardzo szybko. Ten obiekt jest wyjątkowy przez brak poboczy. Jeśli przydarzy się przygoda, to już po tobie. W Teksasie mamy strefy ucieczki i asfalt, więc tamten tor wybacza trochę więcej. Właśnie dlatego uważam, że Suzuka jest niezwykła i piękna do jazdy, o ile tylko możesz zaufać bolidowi.

- [Mój inżynier] powiedział mi, że miło byłoby zejść na poziom 1:28. Odpowiedziałem, że pojadę na sto procent, a on zapytał, czy na pewno nie rozbiję samochodu. Oczywiście, że nie chciałem go zniszczyć. Wiedziałem, że można było urwać coś jeszcze tu czy tam. Spróbowałem to poskładać i udało się.