GP Rosji było dla Lewisa Hamiltona łyżką dziegciu w beczce pełnej miodu z napisem „sezon 2020”. Brytyjczyk szybko został pozbawiony szans na zwycięstwo w wyniku błędu... No właśnie, kogo?

Toto Wolff, szef Mercedesa, po wyścigu wziął w obronę swoich ludzi i nie ukrywał, że nie jest zły na żadnego z pracowników.

Co ciekawe, zdaniem Austriaka druga kara była za trzymanie nierównego tempa w trakcie okrążeń rozgrzewkowych, a on sam dopatrzył się w dokumentach FIA pewnych nieścisłości. Ich analiza jest dostępna tutaj.

- Błędy zawsze idą parami. To nie jest błąd zespołu, to nie jest błąd Lewisa. Nie chciałbym nikogo wskazywać i nigdy tego nie zrobiłem. W przepisach nie ma mowy o tym, które miejsce jest prawidłowe do ćwiczenia startów, nie ma tego też w notkach od dyrektorów czy regulacjach. Więc ja i Ron Meadows (dyrektor sportowcy Mercedesa) nie zgadzamy się z tą decyzją. Druga kara była za jazdę nierównym tempem na okrążeniach rozgrzewkowych i tu znowu jest pole do debaty. Ale stało się to, co się stało. Kary są mocno dyskusyjne, ale musimy to przyjąć na klatę i iść dalej. 

Szef mistrzów mocno zaznaczał, że jego zdaniem interpretacja sędziów jest błędna, a kary dla Hamiltona są kontrowersyjne. Jednak przepisy i ocenianie ich rządzą się swoimi prawami, więc nie zawsze są takie, jakie Toto by chciał. 

- Nie jestem zadowolony z decyzji sędziów, bo są moim zdaniem naciągane. Jednak szanuję ich pracę i decyzje, po prostu się z nimi nie zgadzam. Przepisy mówią o tym, że możesz wykonać próbny start dopiero po przekroczeniu świateł po prawej stronie przy wyjeździe z alei. Wiele przepisów nie jest czarno białych i mogą być interpretowane w dwie strony. Tak jest w tym przypadku i to jest rozsądne. 

Natomiast mimo tego, co się wydarzyło, Wolff zachowuje chłodną głowę, zapewniając, że szybko uda im się znaleźć rozwiązanie, aby takich błędów nie popełniać w przyszłości.

- Kary zostały dane w trakcie wyścigu za coś, co miało miejsce przed wyścigiem. Zdaniem sędziów to, co robił Lewis, dało mu przewagę w trakcie wyścigu. Moim zdaniem nie było tam przewagi, bo przy wyjeździe nie było przyczepności, było jej znacznie mniej niż na polach startowych. Musimy się przyjrzeć procedurom i naszej komunikacji. Zrzucanie na kogoś winy nie jest tym, co się powinno robić w takiej sytuacji. Musimy namierzyć problem i go zwalczyć. 

Wypowiedż Toto nieco kłóci się z tym, co powiedział jego zawodnik, który zaznaczył, iż start w nienagumowanym miejscu jest bardziej reprezentatywny.