Toto Wolff nie ma problemu z wiązanką, którą w trakcie rywalizacji na Paul Ricard puścił niezadowolony Valtteri Bottas.

Podczas ostatniego wyścigu Formuły 1 Mercedes nie popisał się strategicznie, na czym stracił i zwycięstwo, i 3. miejsce.

Fin, który długo jechał w pierwszej trójce, pojawił się w alei na 17. okrążeniu, jednak kilka minut później zorientował się, iż może stracić swoją pozycję, wykonując tylko 1 pit stop.

Wtedy też zasugerował ekipie inną strategię, ale ta nie posłuchała go.

Valtteri Bottas, Mercedes

Gdy okazało się, że miał rację, jeszcze w trakcie wyścigu wprost powiedział, co myślał o tym zajściu.

- Czemu nikt mnie, k***a, nie słucha, gdy mówię, że to będą dwa pit stopy? Ja pi***olę! - krzyczał przez radio.

Valtteri po wyjściu z samochodu nie uważał, że przesadził. Podobnie zajście ocenił jego szef.

- Świetnie, że tym razem powiedział to, co myślał, a nie trzymał tego wewnątrz. Nadal uważamy, że strategia jednego postoju była lepsza. Obciążyliśmy opony za bardzo, walcząc po zjeździe, więc nie dały rady wytrzymać do końca - mówił Austriak.

Po wyścigu Toto Wolff starał się także wytłumaczyć mediom, dlaczego zignorowano prośbę kierowcy. Przy okazji chwalił też Bottasa za dobrą postawę.

- Myśleliśmy, że Perez może dostać karę za wyprzedzanie poza torem, więc mogliśmy wybrać między tym a najszybszym okrążeniem. Zaryzykowaliśmy i przegraliśmy.

- Szczerze mówiąc, on przejechał dobry wyścig. Był tuż za Lewisem i Maxem przez większą część. Jego rozwój idzie w dobrym kierunku. Tak, nadal brakuje mu trochę w zarządzaniu ogumieniem, ale będziemy się temu przyglądać. Widzę jednak duży progres w tym, jak Valtteri radzi sobie z wyścigami i kwalifikacjami. Nigdy w niego nie wątpiliśmy.