Fascynujące informacje pojawiły się w brytyjskich i niemieckich mediach po GP Hiszpanii. Wynika z nich, że Ferrari było bliskie sprawienia, iż maszyny rywali zostałyby ukarane startem z pit lane.
Przed wyścigiem Max Verstappen został wypuszczony z garażu jedynie na kilka sekund przed zamknięciem alei serwisowej. Następuje to 30 minut przed rozpoczęciem zawodów, po okresie 10-minutowego otwarcia, w którym kierowcy mogą wykonywać okrążenia zapoznawcze na torze i przejeżdżać przez pit lane.
Po ich zakończeniu ustawiają się oni na końcu prostej startowej, skąd zabierani są przez mechaników na pola. Wykonanie tzw. rekonesansu przed zamknięciem alei jest w świetle przepisów niezbędne do otrzymania pozwolenia na start z miejsca wywalczonego w kwalifikacjach. Właśnie dlatego Holender musiał opuścić garaż na nie mniej niż pół godziny przed okrążeniem rozgrzewkowym, zwanym także formującym.
Początkowo zakładano, iż opóźnienie w Red Bullu wynikało z prac nad systemem DRS, który w sobotę zawiódł urzędującego mistrza świata w ostatnim segmencie czasówki. Z medialnych informacji wynika jednak, że powód był zupełnie inny i dotyczył problemu z temperaturą paliwa, tego samego, przez który oba Astony Martiny startowały do GP Miami z pit lane.
Dwa tygodnie temu brytyjska ekipa także walczyła z czasem, by opuścić aleję. Gdy uznała, iż przegra ten pojedynek, celowo nie udała się na pola startowe. Pozwoliło jej to na osiągnięcie wymaganych temperatur w garażu i jazdę w pełni regulaminowymi autami. W przeciwnym razie, gdyby któryś jej bolid znalazł się na torze w nieprzepisowym stanie, musiałby zostać zdyskwalifikowany.
Jedną z podstaw Regulaminu Technicznego jest to, by maszyny przez cały czas trwania zawodów operowały w obrębie zasad, a wiele elementów, m.in. temperaturę paliwa, kontroluje się ciągle i to w czasie rzeczywistym. Złamanie reguł nawet na ułamek sekundy, jak w przypadku Daniela Ricciardo z kwalifikacji do GP Singapuru 2019 (chwilowy problem z pracą MGU-K), skutkuje wyrzuceniem z wyników danej sesji.
Red Bull stanął więc przed niezwykle trudnym zadaniem, które wymagało podniesienia temperatury paliwa w stosunkowo krótkim czasie. Z doniesień AMuS wynika, że podobny problem pojawił się także po stronie Sergio Pereza, natomiast The Race uważa, że kłopoty napotkał Pierre Gasly. Obie publikacje są jednak zgodne co do tego, że dotyczyło to Maxa Verstappena, którego późny wyjazd można nawet odtworzyć na F1TV.
Cała sprawa z temperaturami jest nieco zawiła. Przepisy od dawna wymagają, by w bakach samochodów znajdowała się mieszanina chłodniejsza maksymalnie o 10 stopni Celsjusza od temperatury otoczenia. Ta wynosiła w niedzielę 35 stopni, co oznacza, że paliwo musiało mieć nie mniej niż 25 stopni.
W Miami i poprzednich rundach obowiązywała jednak nieco inna interpretacja tego przepisu, ponieważ zespoły miały problemy z pompami oraz paliwem E10. We wcześniejszej fazie sezonu ekipy zgodziły się na stałą temperaturę 10 stopni, a następnie podniosły ją do 18 stopni, bo tak duże chłodzenie także przychodziło im z trudem. W Hiszpanii wrócono natomiast do klasycznego postępowania, czego powodem miała być interwencja jednego składu.
Według AMuS sprawcą zmiany było Ferrari, które odkryło, że silniki Hondy i Mercedesa gorzej znoszą upały oraz większą temperaturę paliwa. Włosi zechcieli więc wykorzystać fakt rozgrywania zawodów w ukropie i doprowadzili do zmiany podejścia do jednego z przepisów.
Dodatkowo wygląda również na to, że chcieli przy tym odebrać rywalom możliwość podgrzewania paliwa tuż przed wyjazdem z garażu. Powoływali się przy tym na to, że włączenie silnika jest równoznaczne z używaniem samochodu, co oznaczałoby, iż musi być on już wtedy w stu procentach zgodny z przepisami. Taka interpretacja reguł przez Ferrari widoczna jest m.in. w wypowiedziach szefa zespołu.
- Wyobrażam sobie, że chodziło o temperaturę paliwa - mówił Mattia Binotto. - Powinna być ona maksymalnie o 10 stopni niższa od temperatury powietrza. Tak powinno być przez cały czas, nie tylko wtedy, gdy auto wyjeżdża, ale także w garażu. Mogę jednak tylko ufać FIA.
- Trudno zrozumieć, że mieli może podgrzewać je za pomocą silnika, ponieważ to nie wyjaśniałoby... Tak jak powiedziałem, powinno być w granicach przepisów przez cały czas. Mogę tylko ufać FIA i jestem dość pewien, że w ich opinii było okej. Sprawdzili to. Może jednak wyjaśnienie nie jest najlepsze i trzeba zapytać ich o to.
Gdyby FIA sugerowała się podejściem Ferrari, byłaby zmuszona zdyskwalifikować oba Astony Martiny z GP Miami, jak i Maxa Verstappena z GP Hiszpanii. Oficjele mają jednak inne spojrzenie i uważają, że w świetle przepisów liczy się tylko opuszczenie garażu. Pomiary wykonywane od tego momentu nie wykazały żadnych nieprawidłowości.