Za nami dwa z dziesięciu weekendów sezonu 2024 Formuły 3, w której czynny udział biorą Kacper Sztuka i Piotr Wiśnicki. Niestety wyniki zarówno juniora programu Red Bulla oraz kierowcy Rodina pozostawiają w tej chwili dużo do życzenia i trudno szukać pozytywów w postawie naszych rodaków. 

Zdecydowanie większe oczekiwania mieliśmy wobec rezultatów Sztuki, który wchodził do MP Motorsport jako mistrz włoskiej odmiany F4. Duża część z nas była zgodna, że Polaka stać na wyróżnianie się na drugim najwyższym szczeblu serii juniorskich. 

Sami w momencie ogłoszenia startów Kacpra w MP Motorsport pisaliśmy, tonując i tak oczekiwania, że regularne kwalifikowanie się w okolicach top 12 oraz walczenie o punkty powinno być jednocześnie realnym i ambitnym celem. Jeżeli nie czytaliście artykułu lub chcecie sobie go odświeżyć, to TUTAJ znajdziecie odnośnik do przedsezonowego tekstu o Sztuce. 

Zdjęcie

fot. MP Motorsport

Po czterech wyścigach Kacper należy do grona jedenastu zawodników, którym ani razu nie udało się dojechać na punktowanej pozycji, a jego najlepszym wynikiem jest P16 ze sprintu w Australii. Osiemnastolatek jest też jedynym kierowcą MP, który czeka na oczka, bowiem Alex Dunne ma ich na koncie 6, a szósty w klasyfikacji generalnej Tim Tramnitz 21.

Jedną z kilku widocznych słabości Polaka jest tempo kwalifikacyjne. O ile na Albert Park MP Motorsport nie wstrzeliło się z ustawieniami i cały tercet ekipy wypadł słabo w czasówce, o tyle w Bahrajnie Sztuka był wyraźnie wolniejszy od kolegów z holenderskiej stajni, tracąc ponad 0,9 sekundy do Tramnitza i powyżej 0,6 do Dunne'a.

W Melbourne ujrzeliśmy progres, wyraźne zbliżenie się do tego duetu i nawet pokonanie Tima, choć trzeba oddać, że wynikało to z faktu, iż Niemiec w szarpanych kwalifikacjach nie skleił swojej ostatniej próby i spadł z top 10 na P22. 

Kwalifikacje w seriach juniorskich są kluczem do dobrych rezultatów, zwłaszcza w Formule 3, gdzie nie ma obowiązkowych pit stopów. Przy słabszym piątku trzeba więc przebijać się przez cały dystans zawodów na torze. 

Przez tworzące się pociągi, liczące nieraz nawet kilkunastu kierowców, wyścigi wyglądają jak ułożony chaos i potrzeba odrobiny szczęścia lub naprawdę dużych umiejętności rozpychania się łokciami, aby wbić się na punktowane pozycje. 

Brak tego rozpychania się to kolejny minus, który możemy zapisać przy nazwisku Sztuki. Kacper już w samych wyścigach na starcie regularnie osuwa się o mniej więcej dwie pozycje w tabeli i tylko w głównej rywalizacji w Bahrajnie po pierwszym okrążeniu nie zleciał w stosunku do pola startowego. 

Pierwsze kółko również jest momentem, w którym przy odrobinie cwaniactwa można przebić się przez stawkę i wykorzystać zawahanie oraz błędy innych zawodników. Niestety w otwierających rundach to właśnie inni wykorzystywali ten okres do wyprzedzenia kierowcy MP Motorsport, a tracenie miejsc na starcie stało się powtarzalnością. 

Niski poziom wyrachowania wychodzi również w dalszych etapach zawodów. Szczególnie widoczne było to w Australii, gdzie w sprincie przed wyjazdem samochodu bezpieczeństwa Sztuka stracił pozycję, a w wyścigu głównym szybko zużył opony. 

Kacper na 16. okrążeniu znajdował się tuż za Timem Tramnitzem, a zawody ukończył ponad 6 sekund za kolegą z programu juniorskiego Red Bulla i w międzyczasie dał się wyprzedzić Matiasowi Zagazecie z Jenzer Motorsport. Po zawodach Polak sam przyznał, że największą rolę w jego postawie odegrało duże zużycie opon i stąd wziął się spadek tempa na ostatnich kilometrach. 

O tym, jak dużo na poziomie F3 znaczy odpowiednie zarządzanie ogumieniem, przekonał się w tym samym wyścigu Arvid Lindblad. Brytyjczyk sprawnie przebił się z P8 do top 5 i w pierwszej fazie wyglądało na to, że może znów zamieszać w walce o podium. Natomiast od 13. okrążenia szesnastolatek tak mocno stracił na tempie, że ostatecznie wypadł z punktowanych pozycji i dojechał na odległym względem oczekiwań P11.

Sztuka musi zdecydowanie podciągnąć tempo na jednym okrążeniu i umiejętność zarządzania wyścigiem zarówno względem opon, jak i odpowiadania na zachowania rywali na torze. Bez tego w takiej serii jak Formuła 3 trudno jest o punkty, zwłaszcza w stawce tak obładowanej utalentowanymi nazwiskami i jakością. 

Kacper w pierwszych dwóch rundach wypadł wyraźnie najsłabiej z całego programu juniorskiego Czerwonych Byków i nawet jeżeli w planach są dwa sezony w F3, to już teraz musi dać argumenty do pozostania w programie. Rok temu mistrzowie F1 po roku bez żalu odpalili chociażby Enzo Fittipaldiego, Zane'a Maloneya i Sebastiana Montoyę, co pokazuje, że w ich akademii nikt nie ma miejsca za zasługi.

Zdjęcie

fot. Rodin Motorsport

Drugim z jedenastu nazwisk, przy których w tabeli z punktami mamy dopisek „0”, jest Piotr Wiśnicki. Reprezentant Rodina w wywiadzie na YouTube z Jaśkiem Olejniczakiem przekonywał, że jeżeli dostanie odpowiednie narzędzia i możliwości, to nie obawia się rywalizacji z wchodzącymi do ekipy Callumem Voisinem i Josephem Loakiem.

Już w styczniu TUTAJ pisaliśmy o tym, że obaj to mocne nazwiska, które w Formule 3 mogą się wyróżniać nawet w tak słabo radzącej sobie ekipie jak Rodin Motorsport, a Piotrek na papierze wypada najgorzej z tercetu.

Cóż, do tej pory wszystko się sprawdza, bowiem zarówno Callum, jak i Joseph są wyraźnie szybsi od Polaka, który ponownie nie potrafi wypracować sobie roli lidera w słabszej stajni. Rok temu Wiśnicki nie zdołał wypracować sobie przewagi na tle Sophii Floersch, a teraz jest tak przezroczysty, że trudno przypomnieć sobie  moment, w którym zostałby pokazany w przekazie telewizyjnym.

Dwudziestolatek w Bahrajnie w kwalifikacjach stracił ponad 0,7 sekundy do obu Brytyjczyków, a w Australii strata do Voisina ponownie przekroczyła 0,6. Wiele wskazuje na to, że historia z ubiegłego sezonu zatacza koło i o obecności Piotrka na torze będziemy sobie przypominać tylko przy okazji tabeli z wynikami lub gdy obok niego dojdzie do kontaktu.

Mamy nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na poprawę u Polaków. Powrót do Europy, która jest łatwiejszą częścią kalendarza, może być ważnym momentem tego sezonu i punktem, w którym uda się pójść do góry. Jeżeli na dobrze znanej im Imoli obaj znów będą bezbarwni, jeśli nie uda się wykonać kroku do przodu lub zaprezentować widocznego zbliżenia, to trudno może być o dobre rezultaty w kolejnych rundach.

Nadzieję daje aklimatyzacja w serii i bolidzie. To szczególnie tyczy się Kacpra Sztuki, który dokonuje większego przeskoku i na tym etapie może mieć problemy, aby odblokowywać tempo po jedynie krótkim treningu. Dobre źródła twierdzą, że w tym przypadku czas ma znaczenie i efekty wraz z jego upływem widać, choć format weekendu utrudnia osiągnięcie ich. Wyrównanie tych różnic i lepsze poznanie sprzętu to szansa na skrócenie drogi do regularnego wyciskania prędkości. U starszego i jadącego w serii drugi raz Piotra Wiśnickiego trudniej zastosować tę wymówkę.