Linus Lundqvist podpisał wieloletni kontrakt z Chip Ganassi Racing.

Utalentowany Szwed związał się z amerykańskim potentatem

- Dołączenie do Chip Ganassi Racing to dla mnie absolutne spełnienie marzeń - powiedział Linus Lundqvist. - Pełen etat w IndyCar i to wraz z jedną z najbardziej zwycięskich ekip w historii tego sportu to moment, na który pracowałem przez całą karierę. Trudno wytłumaczyć, jak dużo to dla mnie znaczy. Jestem ogromnie wdzięczny Chipowi [Ganassiemu], Mike’owi [Hull’owi] i każdemu, kto wspierał mnie w tej podróży. W te podziękowania włączam oczywiście moją rodzinę.

- Spróbowałem IndyCar w poprzednich tygodniach, co już przygotowało mnie do sezonu 2024. Także Indy NXT przyniosło mi doświadczenie, dzięki któremu będę mógł złapać odpowiednie tempo. Natomiast to, co mnie czeka, jest zupełnie nowym wyzwaniem, jako że przygotowuję się do dołączenia do czołowego zespołu o ugruntowanej pozycji na najwyższym poziomie tego sportu. Wiem, że przede mną mnóstwo ciężkiej pracy, ale mając za plecami skład taki jak Chip Ganassi, wierzący we mnie, to najlepsza motywacja, jaką mogłem znaleźć. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by wykorzystać tę szansę i nie mogę się doczekać nadchodzących chwil, w przyszłym roku i tych kolejnych.

- To wspaniałe, że możliwość zatrudnienia Linusa, sprawdzonego zwycięzcy, a także aktualnego mistrza Indy NXT 2022, stała się rzeczywistością dla Chip Ganassi Racing - oświadczył Mike Hull, dyrektor zarządzający zespołu. - Pokazał, że jego występy na torze zapewniają wyciąganie danych z samochodu, która to umiejętność jest wymagana w obecnym IndyCar. Następnym krokiem będzie wspólny rozwój z Linusem.

O talencie Linusa pisałem już w jednym z poprzednich artykułów. Jeśli ktoś się zastanawiał, czy może nie przesadzam, to… przykro mi, ale Chip Ganassi nie zatrudnia byle kogo. Szef ekipy i inżynierowie musieli zauważyć coś w Linusie, że od razu, po zaledwie kilku przejechanych rundach w zastępstwie za Simona Pagenauda, uznali, iż biorą go na kolejne lata na każdy typ torów. Dodatkowo dla Lundqvista to nobilitacja, że CGR pozbywa się Ericssona właściwie bez żalu, a ofertę jazdy kieruje właściwie do debiutanta.

CGR się odmładza - w kolejnym sezonie jedynie Dixon będzie kierowcą mającym powyżej 30 lat. 27-letni Palou to obecnie najjaśniejsza gwiazda, ale Lundqvist i Armstrong (który najprawdopodobniej również zostanie pełnoetatowym reprezentantem CGR) to dla Nowozelandczyka młodzież. 

Po tym, jak Linus nie znalazł miejsca w stawce rok po mistrzostwie Indy Lights (obecnie Indy NXT) i zaprezentował się naprawdę genialnie w samochodzie Meyer Shank, fotel mu się po prostu należał. Chip Ganassi zamienia więc Szweda na… Szweda, bynajmniej nie dlatego, iż liczy, że się nie zorientujemy.