Fernando Alonso nie przestaje chwalić swojej nowej ekipy. Podczas wczorajszych rozmów z mediami wyznał, że gdy już przestanie się ścigać w F1, chciałby pomagać Astonowi w inny sposób.

Dwukrotny mistrz świata od momentu założenia zielonej koszulki jest wielkim optymistą. Po testach w Abu Zabi podkreślał nabranie przekonania co do tego, iż podjął dobrą decyzję. W trakcie poniedziałkowej konferencji, w której braliśmy udział, rzucił nawet, że każdego dnia jest coraz bardziej zadowolony z tego ruchu.

Oczywiście takie słowa mogą być interpretowane jako miłe złego początki, do czego kierowca z Oviedo zdołał już wszystkich przyzwyczaić. Pytany o to, dlaczego tym razem czuje się szczęśliwszy, a ten rozdział kariery może wyglądać inaczej, Fernando zwrócił uwagę na podejście do pracy.

- Ponieważ jestem bardzo wymagający. Dotyczy to wszystkiego, co robię. Daję z siebie sto procent i wymagam oraz oczekuję tego samego od osób, z którymi pracuję. Od pierwszego dnia w Astonie czułem, że ludzie wokół mnie kierują się właśnie tymi zasadami. Dowodzi nimi Lawrence, którego znam od lat. Odniósł mnóstwo sukcesów w wielu dziedzinach. Nie mam wątpliwości, że tak samo będzie w F1, prędzej czy później. To bardzo motywujące.

- Do zespołu dołączyli Dan Fallows i Eric Blandin, czyli najlepsi ludzie w swoich [poprzednich] stajniach. Aston chciał ich ściągnąć, złożył ofertę i dał radę ich przekonać. Dzieje się tu coś wyjątkowego. W F1 potrzeba funduszy i talentu. Mamy obie te rzeczy, więc to kwestia czasu. Niestety nie mam już 20 lat, ale postaram się pomóc zespołowi.

W odpowiedziach Alonso nie mogło zabraknąć szpilek w stronę poprzednich pracodawców.

- Naszych ludzi cechuje pokora. Wszyscy są głodni sukcesu. Nie doświadczyli walki o zwycięstwa czy podia w każdy weekend, ale są pewni tego, że mogą to osiągnąć, choć jeszcze nie zdołali. Mają zupełnie inne podejście niż w innych ekipach, do których dołączałem ostatnio. Te zespoły może i odnosiły sukcesy w przeszłości, ale teraz czuły się komfortowo [bez nich]. Zajmowały P4 i były zadowolone. Jeśli kończyły na 5. miejscu, cieszyły się z tego, a po osiągnięciu 7. pozycji świętowały. Tutaj nie będzie świętowania, dopóki nie wygramy, co jest bardzo kuszące.

- Wierzę w ten projekt. To prawdopodobnie ostatni zespół, w barwach którego będę jeździł. Powiedziałem to już w Abu Zabi i powiem to ponownie. Byłbym niezwykle dumny, gdybym mógł być częścią tej organizacji już po tym, jak przestanę się ścigać. Jeśli pewnego dnia Aston Martin będzie dominował wyścigi i mistrzostwa, a ja będę mógł pomóc, to będę dumny.