Alpine postanowiło postawić się sędziom po nałożeniu srogiej kary na Fernando Alonso.
Hiszpan, który dojechał do mety na 7. miejscu, ostatecznie znalazł się w klasyfikacji dopiero na 15. pozycji, ponieważ doliczono mu 30 sekund za jazdę niebezpiecznym bolidem. Był to skutek protestu Haasa, który czuł, że w tym sezonie traktowano go ostrzej niż rywali podczas zawodów w Austin.
Mimo niekorzystnego werdyktu ekipa dwukrotnego mistrza świata nie zamierza poddawać się i chce sprawić, by wniosek składu Guenthera Steinera został uznany za nieważny.
- Alpine jest rozczarowane otrzymaniem kary czasowej, która oznacza, że samochód nr 14 wypadł z punktowanej pozycji po GP USA. Zespół zachował się prawidłowo i uznał, że bolid pozostawał strukturalnie bezpieczny po incydencie z udziałem Fernando i Lance'a Strolla na 22. okrążeniu wyścigu. Prawe lusterko odpadło z auta na skutek uszkodzeń, do jakich doprowadził Stroll.
- FIA ma możliwość pokazania czarno-pomarańczowej flagi podczas wyścigu, jeśli uzna, że samochód nie jest bezpieczny. W tym przypadku oceniono stan maszyny i postanowiono nie pokazywać flagi. Co więcej, po wyścigu Delegat Techniczny FIA stwierdził, że bolid był regulaminowy.
- Zespół uważa, że skoro protest został złożony 24 minuty po określonym terminie, to nie powinien być przyjęty i dlatego karę należy uznać za nieważną. Z tego powodu Alpine postanowiło oprotestować zasadność oryginalnego protestu Haasa.
Spóźniony był nie tylko wniosek dotyczący Alonso, ale i Pereza, jaki przesłano o 31 minut za późno. Międzynarodowy Kodeks Sportowy dopuszcza jednak przyjęcie takiego protestu, jeśli sędziowie stwierdzą, że dotrzymanie terminu nie było możliwe. Dokładnie tak postąpiono w obu przypadkach.
Obecnie nie wiadomo, czy kontrofensywa Alpine zostanie w ogóle dopuszczona do rozpatrzenia. Oficjele skończyli pracę w Austin po godz. 21 czasu polskiego, potwierdzając finałową klasyfikację wyścigu i punkty w mistrzostwach, a od tamtej pory nie przekazali żadnego komunikatu.