Max Verstappen zaliczył bardzo dziwny weekend wyścigowy. Problem z Q3 skazał go na start z odległej pozycji, ale ostatecznie uchronił go przed niewystartowaniem do wygranych później zawodów.

Holender za sprawą wczorajszych problemów z bolidem podczas niedzielnej rywalizacji miał bardzo mocno utrudnione zadanie, gdyż musiał ustawić się na dopiero dziesiątym polu startowym, a jak wiadomo specyfika obiektu pod Budapesztem nie generuje zbyt wielu okazji do wyprzedzania. 

Jeszcze przed otwarciem zmagań Red Bull postanowił prewencyjnie wymienić silnik w bolidzie nr 1, reagując na sobotnią usterkę, która uniemożliwiła walkę o lepsze pola startowe. Co ciekawe, Christian Horner wyjawił, że odrobina szczęścia w czasówce najprawdopodobniej wiązałaby się z ogromnym zawodem w wyścigu.

- Zmieniliśmy jednostkę napędową, bo jeden z komponentów w aucie Maxa zepsuł się wczoraj. Na szczęście, siedząc tu teraz, mogę być wdzięczny, że to stało się wtedy, bo brakowało 12 kilometrów, by to stało się podczas dojazdu na pola startowe. Uznaliśmy więc, że najlepiej wymienić cały silnik, zamiast starać się to naprawić. Zapobiegawczo zrobiliśmy to samo w maszynie Checo.

horner

Ostatecznie jednak los uśmiechnął się dzisiaj do obecnego mistrza świata, który za sprawą wpadki Ferrari i świetnej strategii zdołał przebić się na czoło stawki oraz dowieźć zwycięstwo do mety. 

Zanim do tego doszło, Verstappen dopuścił się dość niespodziewanego błędu podczas 42. okrążenia, kiedy to stracił kontrolę nad swoim bolidem w trzynastce, co poskutkowało wykonaniem bezpiecznego piruetu. Mimo tej wpadki kierowca Red Bulla szybko powrócił do gry i i już po chwili ponownie znalazł się przed swoim tegorocznym rywalem w walce o tytuł. 

- Po prostu nacisnąłem na gaz i kompletnie uciekł mi tył - wyznał reprezentant stajni z Milton Keynes, zapytany o przyczyny swojego błędu. Od okrążenia nr 5 lub 6, gdy zacząłem się zbliżać do Lewisa i Lando, miałem problemy ze sprzęgłem i wrzucaniem biegów.  

- Musieliśmy wprowadzić więc kilka zmian, by nie spalić sprzęgła oraz zminimalizować uślizgi. Te jednak nadal były obecne, gdy naciskałem na gaz, więc zostałem całkowicie zaskoczony. Na szczęście zdołałem wykręcić pełen obrót o 360 stopni, dzięki czemu straciłem tylko jedno miejsce. 

Lider byczego składu podczas spotkania z mediami pochwalił również swój zespół za otworzenie mu drogi do zwycięstwa w Grand Prix Węgier, w którym ekipa pierwotnie zakładała najwyżej miejsca 5-6 przy bardzo pomyślnych rozstrzygnięciach.

- Miałem oczywiście nadzieję, że uda mi się zbliżyć dzisiaj do podium, aczkolwiek przez cały wyścig musieliśmy zmagać się z bardzo zdradliwymi warunkami - dodał. 

- Myślę, że obraliśmy dziś naprawdę trafną strategię. Bardzo dobrze reagowaliśmy na rozwój sytuacji i zjeżdżaliśmy we właściwych momentach. Uważam też, że mieliśmy kilka naprawdę dobrych okrążeń wyjazdowych. To był naprawdę szalony wyścig i oczywiście jestem bardzo szczęśliwy, że udało się go wygrać. Stoczyłem dziś wiele pojedynków, więc miałem przy tym sporo zabawy.