Na stronie De Telegraaf pojawił się dziś artykuł, który przybliża szczegóły dochodzenia ws. Christiana Hornera. Oskarżenia mają być poważne i dotyczyć molestowania seksualnego.
Postępowanie wobec szefa Red Bulla ciągnie się już drugi tydzień i mimo przesłuchania, jakie miało miejsce 7 dni temu, a także wczorajszej prezentacji, nie zostało jeszcze zakończone. Sam Brytyjczyk pojawił się zresztą na wydarzeniu, udzielił wypowiedzi mediom i normalnie kontynuował pracę.
Pod tym względem czwartek przebiegł spokojnie, jednakże w piątkowe popołudnie Erik van Haren postanowił zrzucić bombę. Dziennikarz wyjaśnił, że to, co było opisywane jako zachowanie z pogranicza, nie dotyczy czegoś w stylu podnoszenia głosu i rządów twardą ręką, ale molestowania i wysyłania wiadomości z wyraźnym podtekstem.
Jak do tej pory to przede wszystkim w niemieckim Bildzie pojawiły się oskarżenia zahaczające o taki aspekt. Z przyczyn prawnych większość raportów była i musiała być ostrożna. Informacje van Harena mogą odmienić tę narrację, szczególnie że do napisania takich rzeczy - o ile nie chce się mieć własnych problemów - należy posiadać potwornie mocne dowody. Trzeba natomiast nieustannie pamiętać, że ciągle są to tylko doniesienia, nawet jeśli pochodzą ze świetnego źródła, które jest blisko Red Bulla i Verstappenów.
De Telegraaf musi za to czuć się pewnie, bowiem w tekście jest mowa o przejrzeniu wiadomości w jednej z aplikacji. Horner miał tam regularnie, przez dość długi czas, wysyłać nacechowane seksualnie komunikaty.
Z artykułu wynika, że na początku miesiąca, 3 lutego, Christian próbował zamieść to wszystko pod dywan i to zanim sprawę upubliczniono. Jego obóz chciał doprowadzić do zawarcia ugody z osobą oskarżającą, oferując minimum 650 tysięcy funtów, czyli ok. 760 tysięcy euro lub ok. 3,3 mln złotych. Ta misja musiała zakończyć się niepowodzeniem, co pokazuje obecny rozwój wydarzeń.
Van Haren napisał, że tego typu historie krążyły już po formułowym światku od paru miesięcy, także w 2023 roku, i były znane zakulisowo w momencie spotkania Komisji F1, które odbyło się 5 lutego w Londynie. To właśnie na nim Horner został zaskoczony medialnym zamieszaniem. Wiedzę mieli mieć też główni szefowie austriackiego Red Bulla, w tym Mark Mateschitz, syn Dietricha, oraz jeden z najważniejszych dyrektorów, Oliver Mintzlaff.
W poprzednich raportach zaznaczano, że kluczowa dla losów szefa i CEO zespołu F1 może okazać się jednak inna strona, czyli ta tajska. Chalerm Yoovidhya, mający 51% udziałów w firmie, cały czas popiera Brytyjczyka. To tutaj rzekomo kryje się przyczyna tego, iż nie zdecydował się on na tymczasowe opuszczenie stanowiska, lecz zwyczajnie kontynuuje pracę, zaprzecza wszystkiemu i planuje pojawić się w Bahrajnie. Van Haren jasno zaznaczył natomiast, że do coraz większej liczby osób z dostępem do zakulisowych informacji - w tym może i samego Hornera - dociera to, iż austriacka część chętnie pozbyłaby się Christiana z organizacji.
Na wcześniejszym etapie wspomniane jest, że ze względu na bycie mężem byłej Spice Girl, Geri Halliwell, takie dochodzenie przyciąga dodatkową uwagę. Później, w ostatnim fragmencie, z podtytułem o treści "Oczy skierowane na Liberty Media", padają stwierdzenia o tym, iż szczególnie w Stanach Zjednoczonych istnieje duże wyczulenie na takie problemy, a posiadacz praw komercyjnych również przygląda się postępowaniu.
De Telegraaf to najpoważniejsze źródło, które opisuje ten wątek. Holendrzy są pierwsi w podawaniu najświeższych informacji na ten temat. Istnieje szansa, iż w najbliższych godzinach inne poważne media, w tym brytyjskie, przedstawią kolejne elementy.
Poprzednie artykuły o Hornerze:
Red Bull wszczął dochodzenie ws. zachowania Christiana Hornera - LINK.
Poważne problemy Hornera w Red Bullu. Co wiemy już teraz? - LINK.
Pierwsze wypowiedzi Hornera po wszczęciu postępowania przez Red Bulla - LINK.