Obszar, w którym McLaren jest zdecydowanie najlepszy w sezonie F1 2025, przyciągnął ostatnio uwagę rywali, a szczególnie Red Bulla. Po GP Miami FIA wykonała nawet szczegółową analizę niektórych elementów, lecz nie znalazła niczego nielegalnego.

Niesamowita forma stajni z Woking, która jest w stanie wyraźnie dominować konkurencję w aspekcie zarządzania oponami, doprowadziła już do uniesienia niejednej brwi. Temat w pewnym sensie ciągnie się od zeszłego roku, kiedy to na nagłówki trafiło wstrzykiwanie wody do opon, ale powrócił na świecznik, gdy zrozumiano, w czym najmocniejszy jest nowy McLaren. To dlatego w Miami Zak Brown obśmiał to zamieszanie, ostentacyjnie popijając właśnie „wodę do opon".

Przy okazji rundy na Florydzie najwięcej mówiło się o domysłach Red Bulla, który nieco wcześniej, z pomocą kamer termowizyjnych, miał dopatrzeć się wyraźnie chłodniejszych miejsc w okolicach hamulców. Po wyścigu, w którym McLaren niemiłosiernie sprał resztę stawki, plotkowano natomiast o zainteresowaniu FIA, która miała wybrać jeden z pomarańczowych bolidów na dodatkową inspekcję. 

Ciekawa teoria

Między rywalizacją w Miami oraz na Imoli na jaw wyszła bardzo interesująca i nieco pikantna teoria. Stało się to za sprawą inżyniera, Martina Buchana, który 8 lat temu, podczas pobytu w McLarenie (McLaren Applied), napisał pracę naukową o innowacyjnych technikach chłodzenia, w tym wykorzystaniu materiałów zmiennofazowych.

Takie materiały zmieniają swój stan skupienia w odpowiednich warunkach, a znane są np. z bycia elementem baterii. Przedstawiając działanie w uproszczeniu, materiały zmiennofazowe pozwalają na to, aby szybko osiągnąć pewien pułap temperaturowy, ale nie przekroczyć granicy. 

Według teorii, poprzez zastosowanie sprytnych materiałów w okolicy hamulców, McLaren mógłby przerywać proces nagrzewania opon, które to naturalnie łapią ciepło z układu hamowania. W pewnym momencie poziom po prostu miałby być ustabilizowany i znajdować się pod kontrolą, a wszystko działoby się pasywnie, bez żadnej ingerencji z zewnątrz czy kokpitu.

Domysły zaczęto szybko uznawać za potencjalnie wiarygodne, bowiem taki opis pasuje do tego, co dzieje się z autem na torze. MCL39 nie ma problemów ani z łapaniem temperatury, ani z zarządzaniem, a w tej drugiej kategorii jest wybitny. Poza tym teorią podzielił się człowiek, który był związany z tą firmą, co mogło dodać temu wiarygodności. 

Wkrótce jednak zwrócono uwagę na to, że gdyby zespół postąpił w ten sposób, to prawdopodobnie złamałby zasady F1. Regulamin techniczny precyzuje, jakich materiałów można używać, a wśród nich są te, które zmieniają swój kształt. Choć nie jest to dokładnie coś zmiennofazowego, to przepisy posiadają także definicje różnych materiałów, a jedna z nich obejmuje już zmiany faz.

Wchodząc w detale, może być to nieco skomplikowana sprawa, ale jedna z reguł zakazuje też chłodzenia hamulców czymś, co byłoby płynne. Istnieje również zapis, który wyklucza stworzenie urządzenia, systemu czy procedury, innej niż jazda bolidem, która służyłaby rozgrzewaniu lub utrzymaniu temperatury z pomocą czegoś innego niż powietrze. Dlatego ogólnie przyjmuje się, że gdyby McLaren postępował w ten sposób, to robiłby tak wbrew przepisom. 

Dodatkowa analiza

Ponieważ informacje o dodatkowych analizach są ujawniane dopiero na starcie kolejnego GP, temat McLarena ponownie trafił na nagłówki. FIA opublikowała dziś dokument, z którego wynika, że po rundzie w Miami przyjrzała się bliżej bolidom Oscara Piastriego i Charlesa Leclerca. Oczy obserwatorów naturalnie zostały zwrócone na McLarena, bo choć donoszono o tym już wcześniej, to taki dokument stanowił formalne potwierdzenie.

Rozszerzone kontrole FIA są stosowane w F1 od paru lat, a formalnie zakładają losowe wybranie samochodu z top 10. W praktyce aspekt losowości można tu nieco podważyć - gdy wcześniej w tym roku uwagę przyciągnęły fenomenalne pit stopy Ferrari, to z maszyny losującej wyciągnięto kulkę akurat we włoskich barwach. Z drugiej strony wielkiej tajemnicy nie stanowi to, że kontrole techniczne wykonuje się na podstawie pewnych wskaźników, jak np. po GP USA 2023 (dyskwalifikacje z powodu starcia deski, wykryte przy zwykłej kontroli).

W przypadku nadprogramowej analizy McLarena pod lupę wzięto takie zapisy regulaminu technicznego, które aż na kilku stronach opisują obszar wokół kół i wiele składających się na to elementów (art. 3.13), a także te dotyczące chłodzenia hamulców z pomocą płynów (art. 11.5). Badanie nie udowodnilo istnienia żadnych nieprawidłowości, przez co komponenty oceniono jako regulaminowe. Jak na razie McLaren ma więc czyste ręce (lub hamulce), a rywale muszą ciągle poszukiwać sekretu tej imponującej przewagi.