Formuła 1 poinformowała dziś o ważnej zmianie na sezon 2026. Modyfikacji ulegnie termin rozgrywania GP Kanady, co znacznie usprawni ułożenie kalendarza.

Za każdym razem, gdy tylko królowa motorsportu publikuje nowy harmonogram, pojawiają się zarzuty o to, iż jest to dziwny i nieekologiczny układ. Od pewnego czasu sama seria nie kryje się z tym i próbuje rozwiązywać problemy. Między innymi dlatego w sezonie 2024 GP Japonii rozegrano w kwietniu, a nie w październiku. Na wrzesień z kwietniowego (lub czasem czerwcowego) terminu powędrował za to Azerbejdżan, a Katar złączono z finałem w Abu Zabi.

Największy ból głowy cały czas sprawiała jednak Kanada, która gościła zawody na początku lub w połowie czerwca. Przez wiele lat oznaczało to konieczność dodatkowej podróży do Ameryki Północnej już po majowym rozpoczęciu europejskiej części mistrzostw. Sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej, gdy do F1 dołączyło Miami. 

Ze względu na konieczność zagospodarowania stadionu i dopasowania się do innych sportów wizyta na Florydzie przypadała na krótko po majówce. Doprowadzało to do tego, że w najgorszym scenariuszu po azjatyckiej części Formuła 1 potrafiła czasem na chwilę wrócić do Europy, następnie polecieć do Ameryki, znów zawitać na Starym Kontynencie oraz raz jeszcze ponownie udać się w lot przez ocean i z powrotem. 

Dużą przeszkodą byli tu właśnie Kanadyjczycy, którzy długo upierali się przy czerwcowym wyścigu. Argumentowali to przede wszystkim pogodą, która w maju jest mniej stabilna niż w czerwcu. Finalnie odpuścili, a F1 poinformowała dziś, że zawody na torze Gillesa Villeneuve'a przesuną się na trzeci lub czwarty weekend maja.

Nie jest to wprost podane w komunikacie, ale jeżeli uda się opóźnić GP Miami o tydzień lub dwa, to możliwe będzie stworzenie podwójnej rundy wraz z Kanadą. To znacznie ograniczy liczbę długich lotów. 

Majowy termin niedawno został zwolniony przez Monakijczyków. Najsłynniejszy tor uliczny świata od sezonu 2026 będzie gościł F1 nie pod koniec maja, ale w pierwszy weekend czerwca. 

- Ten ruch pozwoli na to, aby europejska część kalendarza stworzyła jeden i ciągły okres w miesiącach letnich - podkreślono w komunikacie prasowym. 

Zmiany muszą jeszcze zostać zatwierdzone przez Światową Radę Sportów Motorowych, ale jest to formalność. W życie wejdą nie w przyszłym, lecz kolejnym sezonie. Rozkład jazdy na 2025 rok jest już pewny od paru miesięcy.

- Jestem bardzo wdzięczny promotorowi i wszystkim partnerom GP Kanady - powiedział Stefano Domenicali. - Doceniamy wielki wysiłek wszystkich zaangażowanych stron. Ta zmiana usprawni płynność kalendarza. Będzie więc nie tylko bardziej zrównoważony, ale i łatwiejszy logistycznie.  

Kalendarz 2026 zapowiada się ciekawie nie tylko z tego powodu. F1 nadal musi uważać na ramadan (17 lutego - 19 marca), który wymusił małe „przemeblowanie” w 2024 i 2025 roku. Będzie to też sezon rozgrywania i nowego wyścigu w Madrycie, i starego w Barcelonie, dla których należy zrobić miejsce. 

Zagrożona jest m.in. Imola, której umowa kończy się w przyszłym roku. Włosi mieli jednak otrzymać jeszcze jedną edycję wyścigu ze względu na powódź z maja 2023. Ponadto w końcu potwierdzone ma zostać przejście paru rund w tryb rotacyjny, dzięki czemu więcej krajów ugości Grand Prix, nawet jeśli wydarzy się to tylko raz na dwa sezony.