Ekipa Haasa potwierdziła, iż nie zamierza zwracać firmie Uralkali wypłaconych przed sezonem 12 milionów euro, a także będzie domagać się odszkodowania z tytułu utraconych zysków.
Stajnia z Kannapolis w momencie rozpoczęcia wojny w Ukrainie znalazła się w centrum uwagi całego środowiska, co miało związek z ich etatowym zawodnikiem oraz sponsorem tytularnym.
Na działania zespołu w tym zakresie nie trzeba było długo czekać, bowiem już podczas ostatniego dnia testów w Barcelonie z bolidu oraz całego zaplecza poznikały wszelkie emblematy Uralkali.
W następnym etapie zdecydowano się całkowicie rozwiązać umowę z rosyjskim partnerem oraz Nikitą Mazepinem, który ostatecznie został zastąpiony przez Kevina Magnussena.
Kilka dni po ogłoszeniu tej decyzji konsorcjum należące do Dmitrija Mazepina wydało specjalne oświadczenie, w którym to przekazano, iż firma domaga się zwrotu funduszy sponsorskich. W tym przypadku chodzi o 12 milionów euro, które Haas otrzymał z góry przed startem sezonu 2022.
Źródła serwisu Motorsport donoszą natomiast, że amerykańska drużyna w odpowiedzi na otrzymane pismo całkowicie odrzuciła roszczenia swojego byłego sponsora, powołując się w tym przypadku na zapis w umowie, który stanowi, iż Uralkali nie może doprowadzić do sporów sądowych, ośmieszania i umniejszania publicznej reputacji oraz dobrej woli zespołu.
Dokładnym uzasadnieniem w tej sprawie mają być bliskie powiązania rodziny Mazepinów z Kremlem oraz nałożone na nich w ostatnim czasie sankcje, co według zarządców teamu ma być naruszeniem zawartych w kontrakcie postanowień.
Problemem w tym przypadku może okazać się jednak termin, w którym Unia Europejska nałożyła opisywane sankcje, bowiem zostały one wcielone w życie dopiero po rozwiązaniu umowy.
Haas w swoim piśmie wyjaśnił również, dlaczego Uralkali nie powinno liczyć na zwrot pieniędzy.
- Zgodnie z jednomyślnością prawników i orzecznictwa strona, która rozwiązuje umowę z powodu naruszenia warunków przez drugą stronę, nie ma obowiązku zwrotu tego, co już otrzymała na mocy tej umowy - czytamy w przesłanym dokumencie.
- Roszczenie Uralkali o uzyskanie zwrotu wpłaconej zaliczki w wysokości 12 milionów euro jest zatem nieuzasadnione i zostaje odrzucone.
Co więcej, team kierowany przez Gunthera Steinera uważa, iż ma prawo do ubiegania się o odszkodowanie w wysokości 8 milionów euro z tytułu utraconych korzyści. Tym samym łatwo można obliczyć, iż w przypadku kontynuowania partnerstwa właśnie taka kwota zasiliłaby konto zespołu na przestrzeni dalszej części mistrzostw świata.
Nie jest to jednak koniec tej zawiłej historii, bowiem firma Haas potwierdziła także, iż nie dostarczy - na ten moment - Nikicie Mazepinowi jego zeszłorocznego samochodu, co było częścią podpisanego pomiędzy obiema stronami porozumienia. W uzasadnieniu przekazano, że stanie się to dopiero po wypłaceniu przez rosyjski koncern wcześniej opisanego odszkodowania.
Według dobrze poinformowanego źródła Nikita Mazepina miał też nie otrzymać swojego wynagrodzenia za czas przepracowany w tym sezonie jeszcze przed anulowaniem jego kontraktu.