Lewis Hamilton wyraził swój sprzeciw wobec zmian, które miałyby ułatwić kierowcom ściganie w tak ekstremalnym upale jak w Katarze.
Piekielne warunki atmosferyczne, panujące na torze Lusail, skutecznie sprawdziły, gdzie leżą fizyczne granice organizmów kierowców. Niemalże wszyscy z trudem utrzymywali przytomność w trakcie jazdy i ledwo opuszczali kokpity, a Esteban Ocon zwymiotował już po kilkunastu okrążeniach.
Praktycznie zewsząd popłynęły głosy, że potrzebna jest reakcja, bowiem doprowadzanie zawodników do tak skrajnego stadium wycieńczenia jest zwyczajnie niebezpieczne. FIA wydała nawet oświadczenie, w którym zapewniła, że zamierza szukać rozwiązań problemów, jakie rodzi weekend odbywający się nieopodal Dohy.
W zupełnej kontrze do tego stanowiska stanął natomiast Lewis Hamilton, twierdząc, że jakiekolwiek zmiany są zbędne, a nawet oczekując od Formuły 1 stawiania przed kierowcami tak radykalnego wyzwania. Warto jednak nadmienić, że Brytyjczyk zakończył swój udział w poprzednim wyścigu już na pierwszym zakręcie.
- Będę kontrowersyjny, jak zwykle - mówił kierowca Mercedesa. - Oczywiście nie przejechałem wyścigu, więc nie mogłem odczuć tego bólu co inni kierowcy, ale ogólnie jeżdżę już dosyć długo. W Malezji było znacznie goręcej [niż w Katarze] i wiem, jak to jest stracić cztery czy więcej kilogramów w trakcie wyścigu oraz ledwo móc po nim ustać na nogach.
- Biegacze mdlejący po ukończeniu maratonu nie mówią, że trzeba go skrócić. To po prostu sport ekstremalny i zarabiamy ogromne pieniądze za to, co robimy. Z mojej perspektywy, jeśli nie czuję się dobrze po zawodach, to wiem, że muszę trenować ciężej. W ten sposób to odbieram.
- Jestem przeciwny skracaniu wyścigów i ułatwianiu ich nam. Chciałbym, żeby były ekstremalne. Chcę czuć różnicę i chcę czuć ból w moim ciele. Chcę mieć taką możliwość. Ten dodatkowy trening i dodatkowe zaangażowanie pozwalają ci przejechać więcej świetnych okrążeń, które mogą przełożyć się na zwycięstwo. O to w tym chodzi.
Podopieczny Toto Wolffa, któremu jeszcze rok temu w Baku wyjątkowo doskwierał ból pleców, co wywołało zmianę przepisów technicznych, podkreślał również, że F1 bardziej niż do złagodzenia warunków ścigania powinna zbliżać się do realiów z przełomu lat 80-tych i 90-tych.
- Musimy ostrożnie podchodzić do kierunku, jaki obieramy przy wprowadzaniu zmian. Mamy limity toru i te obszerne pobocza. W czasach Senny, jeśli wyjeżdżałeś za krawężnik, to znajdowałeś się na trawie i słono za to płaciłeś. Po prostu nie bądźmy tacy delikatni.
- Jasne, jeśli przejechałbym ten wyścig, to tak jak pozostali z trudem wysiadałbym z samochodu. Ale kocham to. To właśnie przybliża nas do czasów, kiedy Mansell mdlał po wyścigu [w Dallas w 1984 roku]. To jest ekstremalne. Powinniśmy być elitarnymi sportowcami, a jeśli chcesz przynależeć do elity, to musisz przekraczać ograniczenia - zakończył Hamilton.
Wrażenia kierowców i naszego wysłannika z GP Kataru opisaliśmy TUTAJ.