Szefowie kilku ekip Formuły 1 podzielili się wrażeniami z ostatnich dyskusji na temat nowych silników, które miałyby zastąpić obecne od 2025 lub 2026 roku.

Dwa tygodnie temu w Austrii doszło do ważnego spotkania ws. kolejnej generacji jednostek napędowych w królowej motorsportu.

W obradach udział wzięli przedstawiciele nie tylko obecnej stawki, ale także Audi czy Volkswagena, co kolejny raz wywołało spekulacje na temat dołączenia nowego producenta.

Stefano Domenicali, Olivier Dowden, Christian Horner

Na Silverstone o przebieg rozmów i oczekiwania na kolejną erę zapytani zostali reprezentanci Red Bulla, Mercedesa i Alpine/Renault, czyli tych ekip, które jednocześnie tworzą lub będą tworzyć swoje jednostki.

- Niewłaściwe byłoby zdradzanie szczegółów. Było konstruktywnie i mieliśmy zdrową dyskusję z kluczowymi udziałowcami. Padło kilka kwestii, które dalej trzeba analizować i przyglądać się im - mówił Christian Horner.

- Najważniejsze było zajęcie się kosztami produkcji, materiałów, części, by zredukować ogromne wydatki. To o tym zapomniano przy obecnych silnikach i nigdy o tym nie dyskutowano.

Christian Horner, Red Bull

- Koszty są ważne dla wszystkich. Czy możemy to zrobić z obecnymi, przy obecnym projekcie, czy może potrzebujemy nowych jednostek? Tym, jak ma to wyglądać, zajmuje się grupa robocza. Celem jest 2025 rok, ale 2026 wydaje się bardziej realistyczny.

- Nie można też ignorować integracji z samochodem, który ma mieć niski opór i przez to praktycznie nieistniejący DRS, bo auta będą niesamowicie efektywne na prostych.

- Trzeba ocenić wartość cienia aero, wpływ na ściganie, stopień odzyskiwania energii przy potencjalnie większej baterii. Jest wiele rzeczy, którym trzeba się przyjrzeć, ale jest także szerszy kontekst dla Formuły 1.

Red Bull Honda

Brytyjczyk w swoich wypowiedziach bardzo mocno i kilkukrotnie podkreślał chęć skupienia się nie na hybrydach czy "elektrykach", ale na silnikach spalinowych, które mogłyby być zasilane biopaliwami, dzięki czemu byłyby ekologiczne, co jest ważne dla serii i powiązane z przemysłem samochodowym.

- Głównym pytaniem jest to, gdzie F1 ma się znaleźć. Jeśli idziemy za elektryfikacją, to można powiedzieć, że znajdziemy się w Formule E, a to nie jest Formuła 1. F1 to dźwięk, widowisko i najszybsze samochody na świecie.

- Skoro idziemy w kierunku biopaliw, to myślę, że silnik spalinowy ma przyszłość i nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy nie wprowadzić jednostek z wysokimi obrotami i fantastycznym dźwiękiem, które do tego byłyby przyjazne dla środowiska. Biopaliwa mogą nam na to pozwolić.

Stoffel Vandoorne, Mercedes EQ

- Właściciele i władze muszą zadecydować, co chcą zrobić. Z jednej strony jest elektryfikacja. Jest też coś pośrodku z jakimiś hybrydami, które mogą nie być przydatne długoterminowo. Możemy również uznać, że jesteśmy tu dla rozrywki, a silnik spalinowy ma przyszłość, ale właśnie w sposób przyjazny dla środowiska.

- My jesteśmy trochę inni, bo nie mamy milionów samochodów do sprzedania. Przyszłość silnika spalinowego wydaje się być ograniczona w kilku aspektach, szczególnie biorąc pod uwagę to, że do 2035 każdy ma jeździć elektrycznym autem. Czym wtedy będzie Formuła 1? Jesteśmy na rozdrożu i należy ocenić, co jest ważne dla sportu.

- Myślę, że każdy fan, który słyszał Renault Fernando z silnikiem V10 w Abu Zabi, uznał, że emocje i dźwięk to kluczowe rzeczy, których brakuje. Dla mnie tak jest. Musimy podkręcić dźwięk, ale w odpowiedzialny i kosztowo wydajny sposób, a także bezpieczny dla środowiska. To jednak musi być widowisko - dlatego ludzie włączają TV i oglądają ten sport.

Fernando Alonso, Renault R25

- Musimy być realistami, bo jaka jest przyszłość silnika spalinowego? Przy biopaliwach możemy mieć taką jednostkę, która będzie przyjazna. To byłoby wielkie osiągnięcie dla F1.

- Elektryfikacja jest politycznie przepychana, ale pytaniem jest, czy to dobra droga. W ciągu 25-30 lat Formuła 1 mogłaby grać kluczową rolę w paliwach, szczególnie mając takich partnerów paliwowych, tworząc zeroemisyjny silnik, który budziłby emocje, miał świetne osiągi i kręcił się wysoko.

- Formuła 1 jest nadal atrakcyjna przez spalinówkę, jej dźwięk i emocje, a także fakt, że to F1, czyli największa i najlepsza seria wyścigowa na świecie. To wybór Liberty Media i władz sportu. Jeśli coś podoba się zespołom i producentom, mogą się na to zgodzić. Jeśli nie - mają inne serie.

Toto Wolff, Christian Horner

Odmienne zdanie w tym temacie ma natomiast Toto Wolff, który uważa, że lepszym rozwiązaniem byłoby podążanie za elektryfikacją. Austriak w podobnym tonie ocenił jednak kwestie finansowe.

- Musimy wprowadzić technologię, która jest istotna dla przemysłu, długotrwała, a także wydajna kosztowo. W przeszłości nie robiliśmy tak. Zostało to zaimplementowane przy samochodach, więc logiczne byłoby zrobienie tego także z silnikami.

- Nie chcemy wynaleźć koła od nowa, ale chcemy zwiększyć znaczenie energii elektrycznej, bo w tym kierunku idzie świat. Możemy pomóc rozwinąć biopaliwa. Nawet jeśli będziemy jeździć z silnikami spalinowymi, one będą zasilane biopaliwami najwyższej klasy. Z tego powinniśmy być dumni.

Lewis Hamilton, Mercedes

- Nie zgodzę się z Christianem. Nie jesteśmy najbardziej wymiernym pokoleniem. Gdy zapytasz 18-latka lub 22-latka o znaczenie dźwięku, pewnie będzie ono małe lub żadne, bo oni konsumują ten sport przez ekrany.

- Ja jednak jestem za tym. Chciałbym 12 cylindrów, które ryczałyby na torze. To jednak sport i biznes w jednym, a jeśli nie będziemy przejmować się środowiskiem, stracimy powiązania z naszymi partnerami, sponsorami i udziałowcami.

- To byłoby kompletnie niezwiązane z kierunkiem, w jakim idzie świat. Każdy partner silnikowy zostałby odciągnięty od F1, gdybyśmy zostali przy spalinówkach, które ryczą, nawet jeśli nam by się to podobało.

Marcin Budkowski, Alpine

Marcin Budkowski również podkreślał znaczenie kosztów, a w temacie wyboru technologii w ciekawy sposób wskazał na to, co jest ważne dla producentów.

- Prace trwają od kilku miesięcy. Jest kilka celów, kilka kwestii, które staramy się rozwiązać. Trudno znaleźć kompromis między ekscytującym silnikiem, który będzie istotny dla przemysłu. Ostatecznie, by producenci się zaangażowali, potrzebują historii, by móc mówić, że ma to znaczenie dla aut drogowych.

- Koszty też są istotne - ta generacja silników jest droga. To fantastyczna technologia, ale droga. Jednostki mają być tańsze, istotne dla przemysłu, przyjazne środowisku - bo to część istotności - i ekscytujące dla fanów. Takiego kompromisu szukamy, ale to nie jest łatwe.