Red Bull od początku sezonu zmaga się z problemami w obszarze paliwa. Kolejne niepowodzenie w tej materii mogło być przyczyną wycofania się Maxa Verstappena z Grand Prix Australii.

Od pierwszych sesji na torze Albert Park Ferrari dyktowało tempo i było faworytem do zwycięstwa w niedzielnych zawodach. Wczorajsze kwalifikacje tylko ten fakt potwierdziły. Wyścig miał jednak obudzić Red Bulle, które nie dość, że były szybsze na prostych, to miały również liczebną przewagę nad osamotnionym na czele Charlesem Leclerciem.

Monakijczyk błyskawicznie odjechał jednak po starcie, a Verstappen absolutnie nie był w stanie dotrzymywać mu tempa. Sergio Perez przepadł z kolei w początkowej fazie zawodów, po walce z Lewisem Hamiltonem, który wykorzystał... zbyt dobre otwarcie Checo, po którym Meksykanin musiał odpuścić nieco w T1.

GP Australii 2022, F1

Gdy wydawało się, że Holender wyciągnie maksimum z nieudanego weekendu i dowiezie cennych 18 punktów za drugie miejsce, na 20 okrążeń przed końcem rywalizacji w jego bolidzie doszło do usterki. Ta okazała się być na tyle poważna, że mistrz świata po raz drugi w tym sezonie nie ukończył zawodów. Lider mistrzostw uciekł zatem w klasyfikacji na kolejnych 26 oczek, a przewaga nad Verstappenem wzrosła już do 46 punktów.

Krótko po wyścigu głos odnośnie awarii zabrał Christian Horner. Szef “Byków” wziął w obronę swojego kierowcę i przyznał, że rozumie jego podłamanie, wynikające z zaistniałej sytuacji.

- Jego frustracja jest całkowicie zrozumiała. Nieukończenie zmagań to bardzo, bardzo rozczarowujący wynik - mówił dla Sky Sports.

Kierowca z numerem 33 1 skarżył się inżynierowi przez radio, że gdy doszło do defektu, z bolidu wyciekał płyn. Horner odniósł się do tej kwestii, podając problemy z układem paliwowym jako możliwy powód awarii.

Max Verstappen

- Wygląda na to, że przyczyną mógł być wyciek z układu paliwowego, zewnętrzny, już poza bakiem - przyznał później w rozmowie z mediami, nie potwierdzając jednocześnie, że na tak wczesnym etapie jest to stuprocentowo pewna informacja.

- Oczywiście poddamy ją kwarantannie [zepsutą część], a elementy wrócą do Japonii. Postaramy się zrozumieć ten problem najszybciej, jak to tylko możliwe - dodał.

Red Bull zmagał się z paliwem również podczas inauguracyjnej rundy sezonu w Bahrajnie. W obydwu bolidach doszło wówczas do bliźniaczej awarii pompy, co poskutkowało wycofaniem się zarówno Verstappena, jak i Pereza w końcowej fazie. Szef zespołu przyznał jednak, że dzisiejsza usterka nie jest powiązana z tamtymi defektami.

Max jeszcze przed startem mówił z kolei o tym, że osiągnięcie mety może okazać się wyzwaniem. Mechanicy pracowali bowiem intensywnie przy jego bolidzie, w którym miał pojawić się problem. Dodatkowo w niedzielny poranek FIA poinformowała, że w samochodzie nr 1 wymieniono elementy układu paliwowego, sprzęgła i hydrauliki w obszarze skrzyni biegów.

- Jeszcze przed startem dostałem sygnał, że może być trudno ukończyć ten wyścig - powiedział Holender - Wiedziałem, że istnieje taka możliwość, ale po prostu starałem się o tym nie myśleć i skupić się na swoim przejeździe.

W opozycji do słów Verstappena stanął jego szef, który stwierdził, że sytuacja sprzed zawodów nie była zapewne powiązana z awarią, która je przekreśliła.

- Napełniliśmy samochód płynem hydraulicznym przed startem, ale nie sądzę, by było to związane z tym problemem. Horner dodał również, że usterka nie powinna wpłynąć na kondycję silnika.

Zapytany na koniec o obawy odnośnie walki o tytuły mistrzowskie, odparł: - Jesteśmy tylko po nieco ponad dziesięciu procentach drogi do zdobycia mistrzostwa. Myślę więc, że wciąż jest sporo do zrobienia.