Po ogłoszeniu odejścia Adriana Neweya pojawiły się kolejne mocne wypowiedzi Josa Verstappena, które sugerują, że choć zamieszanie wokół Red Bulla nieco przycichło, to pożar wcale nie jest ugaszony.
Ojciec urzędującego mistrza świata wywołał ogromną burzę swoimi słowami po GP Bahrajnu, kiedy to stwierdził, że w przypadku pozostania Christiana Hornera na stanowisku ekipę może czekać wewnętrzne rozsadzenie. Był to okres, kiedy Byki dosłownie płonęły, a każdego dnia na jaw wychodziło coś o ogromnej sile rażenia.
Następnie sytuacja zaczynała się powoli uspokajać, przynajmniej publicznie. Jos przestał pojawiać się w padoku F1, a Red Bull z jednym wyjątkiem kontynuował robienie tego, czego od niego oczekiwano, a więc wygrywanie wyścigów.
Spokój został zburzony w zeszłym tygodniu, gdy zaczęto poważnie spekulować o nadchodzącym rozstaniu z Adrianem Neweyem. Dziś sprawa ta jest już potwierdzona, co ma potencjał na ponowne naświetlenie niepewności wokół RBR.
Te dotyczą przede wszystkim przyszłości Maxa Verstappena, co między wierszami zaznaczył jego ojciec w najnowszej rozmowie z De Telegraaf. Słowa, jakich użył, są oczywiście nieprzypadkowe i wyglądają jak druga część wypowiedzi z Bahrajnu.
- Zespół jest zagrożony rozpadem, a ja obawiałem się tego już wcześniej w tym roku - powiedział Jos Verstappen. - Dla wewnętrznego spokoju ważne jest, aby kluczowe osoby pozostały na pokładzie. W tej chwili tak się nie dzieje. Newey odchodzi, a wcześniej zdawało się, że mogą pożegnać również Helmuta. Pod kątem przyszłości nie prezentuje się to za dobrze.
Odświeżając różne sesje dla mediów z Chin, klarowne jest, że nawiązań było tu więcej. W czwartek przed zawodami w Szanghaju podobne rzeczy podkreślał sam Max. Pytany przez dziennikarza De Telegraaf o przyszłość w Red Bullu, Verstappen odparł, że zależy mu na komforcie wykonywania swoich zadań.
- Po sezonie 2021 podpisałem z zespołem długi kontrakt i od początku mówiłem jedynie, że chcemy cichego i spokojnego środowiska pracy - przypomniał kierowca. - Ostatnio przynajmniej rozmawialiśmy już trochę o samochodzie, więc z tego jestem zadowolony. Mówimy o osiągach bolidu i tak powinno być. Tak długo, jak będę się czuł dobrze w ekipie, nie będzie powodu, aby odchodzić.
Bezpośrednie odniesienie do tych stanowisk Verstappenów zawarto w dzisiejszym artykule Erika van Harena. Ponieważ są to media stojące po stronie zawodnika i jego ojca, można łatwo domyślić się znaczenia takiego komentarza dla tej rozgrywki.
Nawiązując do pozostania kluczowych osób na pokładzie i do zachowania spokoju, dziennikarz napisał: - To się nie dzieje. Utopią jest myślenie, że Horner i główny doradca, Helmut Marko, mogą dogadać się po turbulentnych pierwszych tygodniach tego sezonu i całej wojnie o władzę, która rozpaliła Red Bulla na samym szczycie. Horner czuje się w pełni wspierany przez większościowego udziałowca, Chalerma Yoovidhya'ę.
W tym wszystkim interesujące są też słowa samego Christiana z GP Chin, które padły parę dni przed plotkami o Neweyu. Na powyścigowym spotkaniu z mediami poruszono kilka interesujących wątków. Horner przejawiał wielką pewność w swoim zachowaniu i niemalże wyśmiał zakusy Toto Wolffa ws. Maxa (więcej TUTAJ). Ponadto, skonfrontowany z powyższymi wypowiedziami zawodnika, zapewnił, że utrzyma go w swoich szeregach.
Gdy pytanie o możliwość odejścia innych kluczowych osób zadał mu van Haren, Brytyjczyk postanowił podkreślić pewne cechy Red Bull Racing.
- Nasz zespół zawsze przechodził sporą ewolucję, bo nic nie stoi w miejscu, ale zachowywaliśmy jednocześnie niezwykłą ciągłość - powiedział Horner. - Paul Monaghan [szef inżynierii samochodowej], który odebrał trofeum [po GP Chin], jest z nami od 19 lat. Zawsze cieszyliśmy się wielką stabilnością, ale jednocześnie ciągle rozwijaliśmy znakomite talenty wewnątrz.
- Jeżeli pomyślisz o takich inżynierach jak Rocky [Guillaume Rocquelin, były inżynier wyścigowy Vettela], którzy pracowali przez te wszystkie mistrzostwa jeszcze z Sebastianem, to oni nadal tu są. Akurat on zajmuje się innym projektem, ale ciągle jest w tej firmie. Simon Rennie [były inżynier wyścigowy m.in. Raikkonena czy Kubicy, a w RBR Webbera i Albona] także nieustannie pracuje dla nas. Jest wielu, wielu takich ludzi i projektantów, dzięki którym zawsze mieliśmy niezwykłą stabilność. Ale oczywiście nie chodzi o jedną czy dwie osoby. Liczy się kolektyw.
Wygląda jednak na to, że w Red Bullu mogą istnieć różne definicje kolektywu. Komentarz Josa Verstappena ws. Adriana Neweya mocno sugeruje też odmienne wizje przyszłości.