GP Kataru 2024 rozpoczęło się od doniesień o kolejnych zwolnieniach w FIA. Z tego powodu pewne obawy kierowców F1 wyraził George Russell.
Rozstanie Federacji z Timem Mayerem oraz Janette Tan było najważniejszym tematem przedostatniego czwartku w tym sezonie. Mohammed Ben Sulayem znów pozbył się doświadczonych ludzi, czym zresztą sprowadził na siebie gniew byłego sędziego i został poważnie skrytykowany.
Fala zwolnień i odejść, która dotknęła FIA w 2024 roku, nie przechodzi bez echa, szczególnie że naraża Formułę 1 na operacyjne trudności. Runda na Lusail będzie tego najlepszym przykładem - to właśnie ze względu na pożegnanie z Tan nowy dyrektor wyścigu F1 będzie miał dużo nieplanowanej pracy w ciągu najbliższych trzech dni.
Wszystko to zbiegło się z innym problemem, jaki próbuje rozwiązać seria. Wczoraj w Katarze odbyło się zapowiadane spotkanie, na którym omawiano zmiany w sędziowaniu. Trudno jest jednak poprawiać coś w momencie, gdy kluczowe osoby jednego dnia są częścią tego sportu, a drugiego nie mają już pracy.
Naturalnie taki rozwój wydarzeń i destabilizacja Federacji wzbudza obawy zawodników. W ich imieniu wypowiedział się wczoraj George Russell, dyrektor Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix. Brytyjczyk zdradził, że również dla niego samego i jego rywali wiele z tych spraw to albo zagadki, albo zupełna nowość. To przeciwieństwo tego, czego oczekują uczestnicy.
- Akurat poprosiliśmy o to, aby była trochę większa konsekwentność, a tu nagle pozbywamy się paru ważnych ludzi z organu zarządzającego - powiedział 26-latek. - Nadal nie znamy przecież powodów pożegnania Nielsa [Witticha]. Nie wydaje mi się, że ktokolwiek został poinformowany o odejściu Tima. O wyrzuceniu nowej dyrektorki F2 dowiedziałem się z mediów.
- Jeśli odchodzą ludzie czy dochodzi do zmian personelu, to naturalnie w każdej organizacji trudno będzie o stabilne środowisko. To wielkie wyzwanie dla każdego zespołu i teraz stają przed nim wszyscy z FIA.
- Chcielibyśmy, aby to wszystko było trochę jaśniejsze. Chcielibyśmy rozumieć, co się dzieje i... wiedzieć, kto jest następny do odstrzału - rzucił z przekąsem.
Ponadto Russell wyraził zaniepokojenie tym, czy perturbacje nie zatrzymają dynamicznego wzrostu Formuły 1.
- W FIA zmienia się dużo, za dużo. I za szybko. Każdy z nas ma wiarę w Liberty i Stefano [Domenicaliego]. To człowiek wyścigów, który ma je we krwi i stara się, aby ten sport był w jak najlepszym miejscu. Każdy próbuje robić jak najlepszą robotę dla zespołów. Liberty wraz ze Stefano zrobiło właśnie to. Musimy upewnić się, że pozostaniemy w tym miejscu lub będziemy ciągle rosnąć. Oby tylko te zmiany nie miały negatywnego wpływu.