Nicholas Latifi pokusił się o dość odważny komentarz w odniesieniu do swoich tegorocznych poczynań, przyznając, że wyraźny deficyt do zespołowego partnera może wynikać z problemów sprzętowych.
Od początku sezonu 2022 Kanadyjczyk spisuje się fatalnie, notując znacznie gorsze wyniki niż Alex Albon, który za kierownicą mało konkurencyjnej maszyny Williamsa zdołał wywalczyć trzy punkty. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w dotychczasowych wyścigach Taj zdeklasował Nicholasa, którego dorobek wynosi okrągłe zero.
Chociaż Latifi nigdy nie był demonem prędkości, tak w tym roku jego strata do kolegi z garażu oraz pozostałych rywali jest aż nadto widoczna. Za sprawą regularnego dojeżdżania do mety na szarym końcu stawki zyskał on nawet niechlubny przydomek "Mr Consistency".
Po ukończeniu Grand Prix Kanady na standardowej 16. pozycji zawodnik z Toronto odniósł się nieco szerzej do swoich tegorocznych kłopotów, przyznając, że ich przyczyną nie jest jedynie brak zaufania do bolidu. 26-latek otwarcie przyznał, że nie jest pewien, czy jego samochód może działać w ten sam sposób co maszyna zespołowego kolegi.
Jednocześnie Latifi podkreślił również konieczność dokładnego przyjrzenia się konstrukcji z numerem 6 przed kolejną rundą na Silverstone, by zespół mógł uporać się z czymś, co sam zainteresowany nazwał fundamentalnym problemem.
- Nie było w tym nic przyjemnego - zaczął w rozmowie z RaceFans, opisując miniony weekend ze swojej perspektywy. - Nie ma znaczenia, czy jedziemy z małą lub dużą ilością paliwa, czy też mamy świeże opony bądź dbamy o ich żywotność. Jesteśmy po prostu zbyt daleko od innych zespołów.
- Musimy wykorzystać dwutygodniową przerwę i zrozumieć nasze problemy, a także sprawdzić, czy możemy coś znaleźć [w samochodzie]. Moim zdaniem musi to być coś fundamentalnego, ponieważ nie ma takiej sytuacji ani warunków, gdy nasze tempo jest konkurencyjne. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy inni kierowcy nie cisną na maksa, a ja to robię. Zobaczymy więc, co da się zrobić, jak i spróbujemy się zresetować przed wyjazdem na Silverstone.
- Mam wrażenie, że nasze problemy wykraczają poza kwestię stylu jazdy. Z pewnością na początku sezonu był to element, który wpływał na moją sytuację. Być może nadal można przypisać temu część straty, jeśli chodzi o czas okrążenia.
- Patrząc na wszelkie ograniczenia w zakresie pewności siebie, z którymi zmagałem się na początku, uważam jednak, że osiągi po prostu nie nadejdą. Nie brakuje sytuacji, w których czuję, że mój samochód nie jest w stanie wykonać tego, co widać w danych [z bolidu Albona], a to nie jest miłe uczucie. - To trochę zagadkowe. Wykorzystamy nadchodzącą przerwę, by zobaczyć, co jesteśmy w stanie przeanalizować - skwitował.
Podejrzenia kierowców o różnice występujące między podwoziami jednego zespołu nie są niczym nowym w światku Formuły 1. Oprócz doskonale znanej polskim kibicom sagi z sezonu 2019, gdy w barwach - nomen omen - Williamsa jeździł Robert Kubica, mocniejsze zarzuty w tym kontekście wysuwał ostatnio chociażby Nikita Mazepin.
Rosjanin przez pewną część kampanii 2021 faktycznie ścigał się nieco cięższym autem niż Mick Schumacher. Wówczas powodem takiego stanu rzeczy było przeniesienie części z poprzedniego sezonu, jak i kraksy, które kosztowały Haasa wielokrotne naprawy, przez co maszyna Rosjanina przybrała na wadze.
Komentarze Nicholasa mogą przypominać zeszłoroczną sytuację amerykańskiego teamu, lecz stawianie jakichkolwiek wyroków w tej sprawie byłoby błędne, gdyż Kanadyjczyk przyznał, że jego zespół musi najpierw znaleźć potencjalny wadliwy element. Początkowo niewidoczne problemy z podwoziami, wyczuwane jedynie przez kierowców, również się zdarzają, co potwierdziła chociażby sytuacja Esteban Ocona z minionej kampanii.
Bez dwóch zdań niezadowalające wyniki 26-latka nie wpływają korzystnie na jego sytuację wewnątrz ekipy z Grove. Jej szef, Jost Capito, w ubiegłym roku mówił o tym, że budżet wnoszony przez kierowców przestał być istotnym - a może nawet decydującym - czynnikiem przy ustalaniu jej składu na kolejne lata.
Wobec tego faktu oraz słabnącej pozycji Latifiego w środowisku F1 zaczęto otwarcie mówić o tym, że jest on poważnie zagrożony wypadnięciem ze stawki. W mediach pojawiły się nawet informacje o możliwym zwolnieniu Nicholasa po jego domowym wyścigu - i tym samym przedwczesnym zerwaniu z nim współpracy przez szefostwo Williamsa.
Wszystko wskazuje jednak na to, iż Kanadyjczyk przejedzie resztę bieżącego sezonu w granatowych barwach, a po jego zakończeniu odda swój fotel Oscarowi Piastriemu, który po ostatnich wypowiedziach szefa Alpine jest coraz bliżej awansu do upragnionej kategorii. Niewykluczone, że stosowny komunikat w tej sprawie pojawi się podczas nadchodzącego GP Wielkiej Brytanii.