Lewis Hamilton udzielił bardzo ciekawych wypowiedzi, które rzuciły nieco większe światło na jego problemy z opanowaniem modelu W14.

Niedawno Brytyjczyk postanowił przyznać wprost, że kompletnie nie dogaduje się z tegorocznym Mercedesem. Było to szczególnie widoczne w Arabii Saudyjskiej, gdzie wyraźnie odstawał od George'a Russella.

Na starcie weekendu w Melbourne siedmiokrotny mistrz świata rozwinął tę kwestię, przyznając, że przeszkadza mu przede wszystkim to, jak bardzo nadsterowną maszynę ma do dyspozycji. Jego komentarze pokazały też, co mógł mieć na myśli, krytykując ekipę za niedostosowanie się do jego preferencji.

Hamilton użył kilku określeń typu pointy czy „na czubku nosa”, jakie w języku angielskim służą do opisania specyficznego zachowania bolidu, który cechuje się luźnym tyłem i bardzo mocnym przodem. W jego odczuciu W14 jest w tym aspekcie gorszy od W13 i sprawia mu więcej kłopotów. Dzieje się tak między innymi dlatego, że Mercedes zdecydował się na pozostawienie bardziej wysuniętego w przód kokpitu, niż ma to miejsce w innych konstrukcjach, co jeszcze przed sezonem zostało potwierdzone przez Mike'a Elliotta.

Taki zabieg wiąże się z innym wyważeniem auta i większym dociążeniem przedniej osi, kiedy bolid na wejściu w zakręt naturalnie „pochyla” się do przodu. Zjawisko to - choć osiągano je zupełnie inaczej - jest znane m.in. z poprzedniej generacji, w której szczególnie Red Bulle z wysoko zadartym tyłem były projektowane tak, aby dociążeniem przodu dać kierowcy tzw. dodatkową rotację. Byki wycofały się jednak z tej sztuczki wraz z powrotem efektu przyziemienia, który w połączeniu z nią może destabilizować platformę aerodynamiczną.

- W przeszłości zawsze lubiłem nadsterowne maszyny - stwierdził Lewis. - Myślę natomiast, że teraz siedzimy zbyt blisko przednich kół. Gdy jedziesz, masz wrażenie siedzenia na przednich kołach, co jest jednym z najgorszych uczuć w aucie. Gdybyście przyciągnęli wszystkie koła do nóg w swoim samochodzie drogowym, nie bylibyście zadowoleni podczas dojeżdżania do ronda.

- Takie coś zmienia podejście i to, jak odczuwa się ruchy. Po prostu trudniej przewidzieć zachowanie auta niż w sytuacji, gdy siedzimy trochę dalej, bardziej na środku. Mam z tym naprawdę duże problemy. 

- Posłuchałem zespołu. Mówili, że powinniśmy podążać w tym kierunku. Gdybym wiedział, jak będę się czuł w tym bolidzie, nie doszłoby do tego. To na sto procent musi się zmienić w przyszłości. 

Mercedes nie zmienił cechy bolidu, która przeszkadza Hamiltonowi

Lewis Hamilton w Bahrajnie

Słowa Hamiltona, a szczególnie porównanie do posiadającego i tak mocny przód W13, pokazują, że najnowsza czarna strzała słabo zareagowała na zmodyfikowane przepisy na sezon 2023 i zaczęła dysponować nieprzyjemnie luźnym tyłem, przynajmniej w opinii bardziej utytułowanego Brytyjczyka.

Pokrywa się to z nowymi regułami, które osłabiły nieco tylną oś względem przedniej, a więc sprawiły, że bolidy stały się naturalnie trochę bardziej nadsterowne. Wymuszone przez ekipę z Brackley podniesienie krawędzi podłogi i osłabienie dyfuzora wiązały się ze stratami w docisku z tyłu. Do tego doszło wzmocnienie przednich opon - te zapewniały większą podsterowność w poprzedniej kampanii, więc wyeliminowanie tej cechy również wpłynęło na balans, przesuwając go do przodu.

Po GP Bahrajnu rozmawialiśmy o tej kwestii z Xevim Pujolarem, szefem inżynierii Alfy Romeo i jednocześnie byłym inżynierem wyścigowym Maxa Verstappena z czasów Toro Rosso. Akurat jego zespół nie odczuł tego zjawiska zbytnio, bo znacząco poprawił stabilność, szczególnie w szybkich sekcjach, ale już np. Alex Albon przyznawał, że zmiana jest zauważalna i zachowanie obu osi stało się bardziej tradycyjne niż w sezonie 2022.

- Balans był bardzo podobny przez cały [zeszły] rok. - kontynuował Hamilton. - To był samochód z bardzo mocnym przodem, który cechowała ogromna nieprzewidywalność. Dobijanie występowało do ostatniego okrążenia sezonu. Najmniej było go chyba w Brazylii. Teraz tego nie doświadczamy, ale zdarzają się jakieś resztki tu i tam.

- Nadal mamy mocny przód, ale tył nie jest już tak dobry, jak liczyliśmy. Red Bulle są w stanie rozpoczynać przyśpieszanie wcześniej i utrzymywać duże prędkości w zakrętach, bo mają mocniejszy tył. Nasz nowy bolid jest za to nieco bardziej przewidywalny i przyjemniejszy, szczególnie że nie mamy dobijania.