Szef stajni z Brackley postanowił wlać nieco optymizmu w serca jej sympatyków, chwaląc się odkryciem sporych korzyści wynikających ze zmiany podejścia do budowania bolidu.
Problemy wielokrotnych mistrzów świata, którzy mają za sobą rozczarowujące otwarcie sezonu 2023, stanowią obecnie jeden z głównych tematów w środowisku Formuły 1. Po inauguracji kampanii przedstawiciele zespołu nie ukrywali, że utrzymanie zeszłorocznej koncepcji było błędnym posunięciem, gdyż nie zapewniła im ona oczekiwanych osiągów.
Przesądzone jest więc porzucenie specyficznej i różniącej się od innych filozofii oraz gruntowne przeprojektowanie maszyny, która nie spełniła pokładanych w niej nadziei częściowo ze względu na zbyt zachowawcze nastawienie. Zorganizowane w następstwie wydarzeń z Bahrajnu spotkanie kryzysowe pozwoliło ustalić drużynie jasny kierunek, w jakim musi zmierzać, by włączyć się do walki o najwyższe cele.
Po kwalifikacjach w Arabii Saudyjskiej, które miały dla Czarnych Strzał słodko-gorzki charakter, Toto Wolff podzielił się dawką zachęcających wieści. Z jego wypowiedzi wynika, iż dotychczasowe prace nad nową koncepcją auta przyniosły już niezwykle pozytywne oznaki, a dane zgromadzone przez Mercedesa sugerują wykonanie wielkiego progresu i odblokowanie potencjału.
- W tej chwili robimy duże postępy dzięki naszym działaniom badawczo-rozwojowym w tunelu aerodynamicznym. Mam na myśli naprawdę duże kroki naprzód. Po Bahrajnie potrzebowaliśmy potwierdzenia, że popełniliśmy błąd. Teraz już to wiemy i dlatego niczego nie skreślam - stwierdził, cytowany przez The Race.
- Czy po [sobotnim] występie możemy mówić o walce o mistrzostwo świata? Nie, nie możemy. Gdybyśmy myśleli w ten sposób, bylibyśmy głupcami. W wyścigach nigdy nie wolno się poddawać. Jeśli więc będziemy kontynuować robienie tak dużych kroków, jakie wykonaliśmy w ciągu ostatnich 10 dni, myślę, że dojdziemy do etapu, w którym będziemy w stanie walczyć o zwycięstwa.
Lewis Hamilton
Proszony o nieco szersze odniesienie się do postępów, jakie zdołał poczynić zespół z nową koncepcją, Austriak odparł: - Chodzi o duże kroki w zakresie względnej wydajności w porównaniu do miejsca, w którym jesteśmy nawet teraz. Korzyści, które widzimy w naszych badaniach rozwojowych i aerodynamicznych, są znacznie większe od tego, z czym mamy do czynienia od dłuższego czasu.
- Odblokowaliśmy pewien potencjał, ponieważ po prostu spojrzeliśmy na różne rzeczy z innego punktu widzenia. Dzięki wnioskom z testów i wyścigu w Bahrajnie mamy teraz nową perspektywę. [Po rozpoczęciu prac nad nową koncepcją] nie zrobiliśmy kroku w tył, było wręcz przeciwnie, bo od razu wykonaliśmy dwa kroki do przodu.
Wolff zasugerował również, że mimo planowanej rezygnacji z filozofii zerowych sidepodów największe zyski mają pochodzić z lepszego okna ustawień, w jakim pracuje samochód. Zaznaczył przy tym, iż nadchodzące poprawki znacząco zmienią wygląd auta.
- Uważam, że największą zmianą, jaką wprowadziliśmy, było sprawdzenie, czy będziemy w stanie ustawić bolid w odpowiedni sposób. W zeszłym roku liczyliśmy na możliwość zawieszenia konstrukcji zbyt nisko, a w tym zbyt wysoko. Teraz sądzimy, że mamy lepsze pojęcie na ten temat.
- Z drugiej strony wszystkie zyski, które chcesz osiągnąć, dotyczą obszaru podłogi i nadwozia. Nie chcę zabrzmieć głupio i zbyt optymistycznie, ale dostrzegamy łatwo osiągalny cel, który jest dla nas zachęcający.
- Zmiany będą widoczne na wszystkich powierzchniach aerodynamicznych, od krawędzi natarcia podłogi po dyfuzor i skrzydełko pod tylnym skrzydłem. W obszarze podłogi znajduje się wiele miejsc do poprawy. Aby bolid działał wydajniej, niezbędne jest też właściwe funkcjonowanie elementów architekturalnych. Nasz samochód jest więc obecnie wywrócony do góry nogami, dzięki czemu widzimy mnóstwo pozytywów - dodał, cytowany przez Motorsport i RaceFans.
George Russell
Szef niemieckiego składu zadeklarował także, iż nie przejmuje się tym, czy zmodyfikowany samochód będzie przypominał wiodącą prym w stawce konstrukcję Red Bulla. Najważniejsze jest bowiem dla niego upewnienie się, że nowa koncepcja maszyny umożliwi Mercedesowi ponowną walkę z Bykami.
- To po prostu musi być jak najszybszy samochód wyścigowy. Jeśli będzie wyglądał jak Red Bull, nie będzie mnie to obchodzić, bo po prostu musi być szybki. Jeśli tak właśnie będzie, nie będę się tego wstydził [potencjalnego podobieństwa do Red Bulla] - powiedział.
Chociaż słowa Austriaka trzeba uznać za optymistyczne, należy również patrzeć na nie z pewnym przymrużeniem oka, bo padły zaledwie po kilkunastu dniach od sporego kryzysu.
Poza tym w przeszłości Mercedes chwalił się świetnymi liczbami z tunelu aerodynamicznego, które miały świadczyć o znakomitych osiągach modelu z zerowymi sekcjami bocznymi, co zwiodło zespół na manowce. Dane z fabryki nigdy nie znalazły bowiem całkowitego odzwierciedlenia w warunkach torowych.