Oscar Piastri jest wdzięczny Danielowi Ricciardo za uniknięcie kolizji podczas nietypowego zdarzenia na Zandvoort.

Młodszy z Australijczyków, popełniając wczoraj błąd w zakręcie nr 3, zapoczątkował całe zajście, które doprowadziło do złamania kości śródręcza u jego rodaka. Honey Badger dostrzegł bolid McLarena na tyle późno, że - jak sam wspominał - musiał wybrać, czy wjedzie w ścianę, czy w drugi samochód.

Daniel postawił na bandę, co przypłacił bolesną i fizycznie, i psychicznie kontuzją, przez którą po zaledwie dwóch wyścigach od powrotu do F1 będzie musiał zaliczyć kolejną przerwę.

- Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje - stwierdził Piastri po kwalifikacjach. - Nigdy nie jest miło usłyszeć, że ktoś odniósł jakieś obrażenia. Wiem, że musiał wybierać między mną a ścianą, więc jestem mu wdzięczny za to, że wybrał ścianę. Obyśmy zobaczyli go tu już wkrótce.

Pewne jest, że Ricciardo opuści GP Holandii, a najprawdopodobniej także przyszłotygodniowe GP Włoch. Niedługo czeka go też zabieg u słynnego chirurga, który specjalizuje się w takich urazach i w tym roku pomógł Lance'owi Strollowi (szczegóły TUTAJ).

Jak wyjawił szef Red Bulla, Christian Horner, pochodzący z Perth zawodnik niedługo pojawi się u doktora Xaviera Mira. Zdaniem Brytyjczyka kierowca może zakładać powrót do kokpitu podczas GP Singapuru. Jest to jednak niezwykle trudny tor i to pomimo tego, że w sezonie 2023 będzie miał nieco mniej krętą nitkę.

- Ci goście dochodzą do siebie dość szybko, co pokazuje MotoGP - powiedział Horner dla Sky. - Daniel wyruszył dziś do Barcelony. Może nawet przejść małą operację już jutro. Następnie będzie to kwestia powrotu do zdrowia i tego, ile to zajmie. Normalny człowiek potrzebowałby pewnie 10-12 tygodni, ale wiemy, że to nie są normalni ludzie. Czy to będą 3 tygodnie, miesiąc, 6 tygodni - nikt tak naprawdę nie wie.

- Najbardziej frustrujące dla niego jest to, że zaczął odzyskiwać swój czar, urywać trochę czasu, a tu nagle znów musi usiąść na ławce rezerwowych. Czuł, że pojawił się progres, więc jest mi go szkoda. 

- Jestem pewny, że prawdopodobnie celuje w Singapur, ale to przecież jeden z najtrudniejszych obiektów w kalendarzu. Natura będzie musiała zrobić swoje.