Max Verstappen zagroził wcześniejszym odejściem z Formuły 1, jeśli będzie musiał przejmować się tyloma miękkimi i głupkowatymi sprawami. Wypowiedzi udzielił nie na konferencji prasowej dla top 3 wyścigu, lecz znów na osobnej sesji.

Tym razem Holender nie odpowiadał już słówkami podczas tradycyjnego spotkania z mediami, ale ponownie „oszczędzał swoje gardło". Ze względu na sobotnie zamieszanie Red Bull był o wiele lepiej przygotowany na taki rozwój wydarzeń i po konferencji umożliwił dziennikarzom normalne rozmowy z Verstappenem, zamiast przepytywania go w drodze na wywiady telewizyjne.

- Nie mam żadnej ochoty na udzielanie długich odpowiedzi [na konferencji], skoro tak mnie traktują - tłumaczył swoje postępowanie trzykrotny mistrz. - Nigdy nie wydawało mi się, że mamy złe relacje. Nawet w tym roku dobrowolnie popracowałem z młodymi sędziami. Udzieliłem im półgodzinnego wywiadu i paru takich rzeczy. Ja też próbuję pomóc. Jeśli proszą o małe przysługi, to przecież nie jestem trudnym człowiekiem, który odmówi. Jasne, pewnie, skoro tego potrzebują, to chciałbym pomóc. A następnie traktują mnie w ten sposób... No nie, nie tak to powinno działać.

- Co dalej? Nie wiem. Nie przeszkadza mi [ten protest], bo zdaje egzamin. Trzeba mieć możliwość pokazywania emocji. O to chodzi w wyścigach i w każdym sporcie. Ja zawsze będę sobą. Z takich powodów nie zmienię tego, jak żyję, ale też tego, jak funkcjonuję tutaj. Najpierw zróbmy sobie przerwę od tego wszystkiego, w tym od F1, przynajmniej przez te dwa tygodnie. I zobaczymy, jak będzie w Austin.

Ze względu na specyficzne podejście Verstappena, który od dawna sugeruje, że jego kariera na najwyższym poziomie nie musi być rekordowo długa, naturalnie padły pytania o ten aspekt.

- Takie rzeczy na pewno będą mieć wpływ na decyzję o mojej przyszłości, skoro nie można być sobą lub trzeba zajmować się takimi pierdołami - podkreślił Max. - Jestem na tym etapie kariery, że nie chcę ciągle się tym przejmować. To męczące.

- Oczywiście, że super jest odnosić sukcesy i wygrywać wyścigi, ale gdy już to osiągniesz, gdy masz na koncie zwycięstwa i mistrzostwa, to chcesz też dobrze spędzać ten czas. Tak, każdy naciska, nawet na końcu stawki, ale jeśli trzeba będzie zajmować się tymi pierdołami, to ja na pewno nie będę chciał dalej trzymać się tego sportu. 

Dopytany, czy FIA zdaje sobie sprawę, że ryzykuje odciągnięcie od Formuły 1 samych kierowców, w tym wielokrotnego mistrza, odparł: - Nie wiem, jak poważnie do tego podejdą, ale gdy uznam, że wystarczy, to już naprawdę wystarczy. Zobaczymy. Wyścigi F1 będą odbywać się ciągle i beze mnie, więc to nie jest problem. Dla mnie samego również nie.

Verstappen dodatkowo zaznaczył, że irytuje go nie tylko wątek zakazu przeklinania. Nawiązał m.in. do grzywny Carlosa Sainza, którą nałożono na Hiszpana po kwalifikacjach.

- Wszystkie te ostatnie dodatki są po prostu trywialne. Nie będę wchodził w szczegóły, bo mogą mnie znowu wezwać. To idzie w złym kierunku. Natomiast nie chodzi tylko o FIA, lecz także o FOM i to, jak współpracują ze sobą.

- Wczoraj Carlos dostał grzywnę za to, że przeszedł przez tor. O czym my tu w ogóle rozmawiamy? Wisi czerwona flaga, na tor wjeżdżają ciężkie pojazdy - jest bezpiecznie, a on wie, co robi. Przecież nie jesteśmy głupi. Gdy to zobaczyłem, nawet sam fakt odnotowania tego, to pomyślałem sobie: „O mój Boże, czym my się tu zajmujemy?". Moim zdaniem to jest tak strasznie głupie.