Szef Mercedesa postanowił wycofywać się ze swoich słów na temat rekordu Maxa Verstappena.
Podczas weekendu na torze Monza sporo uwagi poświęcono stajni z Brackley, jednakże nie miało to wówczas nic wspólnego z wynikami sportowymi, a komentarzami głównych przedstawicieli ekipy.
Najwięcej szumu zrobiła w tym przypadku wypowiedź Toto Wolffa, który po niedzielnym wyścigu dość mocno zdyskredytował rekordowe, dziesiąte zwycięstwo z rzędu lidera Red Bulla.
Na odpowiedź z byczego obozu nie musieliśmy czekać zbyt długo, gdyż Helmut Marko szybko zdołał odgryźć się i wbić szpilkę swojemu oponentowi, jednocześnie zahaczając o aktualną formę wielokrotnych mistrzów świata.
Podczas pobytu w Singapurze do omawianego wątku odniósł się również Max Verstappen oraz sam autor głośnych słów, który - co ciekawe - przyznał się do udzielenia niezbyt dobrej wypowiedzi.
- Cóż, patrząc na komentarze, można pomyśleć, czy była to najbardziej inteligentna rzecz, jaką mogłem powiedzieć i... chyba nie - rzucił Austriak. - Moje nastawienie zawsze było jednak takie. To coś, co wziąłem od Nikiego [Laudy]. On oddawał swoje trofea, by za darmo umyć samochód. W moim domu nie znajdziecie wielu memorabiliów, bo te liczby nigdy nie znaczyły dla nas zbyt dużo.
- Formuła 1 to merytokracja. Powiedziałem to wielokrotnie w tym roku. Tylko najlepsi będą zdobywać mistrzostwa, więc trzeba dostrzegać to, że wykonywana jest świetna praca. Ostatecznie to oni zgarną wielkie trofeum, a to ma największą wartość. Najlepsza osoba w najlepszym bolidzie zostaje mistrzem świata.