Zhou Guanyu ujawnił plan na zwiększenie bezpieczeństwa na torze Spa-Francorchamps. 

Po kolejnym tragicznym wypadku w środowisku Formuły 1 ponownie rozpoczęły się dyskusje nad dodatkowymi zmianami, które muszą zostać wdrożone na słynnym obiekcie położonym w Ardenach. 

Jedną z koncepcji jest w tym przypadku przywrócenie modyfikacji z 1994 roku. Wówczas w sekcji Eau Rouge pojawiła się charakterystyczna szykana, która miała spowalniać bolidy i była odpowiedzią na śmiertelne wypadki Ayrtona Senny i Rolanda Ratzenbergera z Imoli. 

Według mniej doświadczonego reprezentanta Alfy Romeo takie rozwiązanie znacząco polepszyłoby poziom bezpieczeństwa na belgijskim torze. Wcześniej podobną opinię przedstawił inny zawodnik młodego pokolenia, Lance Stroll.  

- Moim zdaniem układ tego toru musi się zmienić - powiedział Zhou. - W 2019 roku straciłem tam mojego przyjaciela, Anthoine'a, co było dla mnie sporym ciosem. To z pewnością kultowy zakręt, ale ze względu na to, że w ostatnim czasie straciliśmy na tym torze zbyt wiele istnień ludzkich, to uważam, że nadszedł czas na wprowadzenie poważnych zmian. 

- Widziałem kilka filmów, chyba z 1994 roku, gdzie w tym fragmencie znajdowała się wolna szykana. Uważam, że zlokalizowana w tym miejscu trybuna może być przesunięta do tyłu, ponieważ jest tam odpowiednio dużo miejsca, a dzięki temu możliwe będzie wprowadzanie takiej modyfikacji. Nadal istniałaby szansa na wyprzedzanie, nawet na pierwszym okrążeniu, jeżeli udałoby się złapać w strugę powietrza za innym kierowcą, ale wszystko odbywałoby się przy mniejszej prędkości.

Kolejnym mankamentem jest kwestia widoczności w trakcie deszczu od Raidillon aż przez całą Kemmel Straight. W związku z takimi problemami FIA w ramach działań, które mają ograniczyć rozrzut wody za bolidem, sprawdzi po Grand Prix Wielkiej Brytanii zamysł wdrożenia do konstrukcji osłon na opony. 

- Uważam, że po pierwszym wypadku dyrekcja wyścigu nie powinna była już wznawiać wyścigu, ponieważ przez dłuższy okres stawka musiała podążać za samochodem bezpieczeństwa - kontynuował swoją wypowiedź Zhou w odniesieniu do feralnego wyścigu FRECA. 

- To było coś w stylu zeszłorocznej Suzuki. Na pierwszym okrążeniu dosłownie nic nie widziałem. Musiałem po prostu zgadywać, gdzie powinienem używać hamulca. Identycznie sytuacja wygląda w seriach juniorskich, zwłaszcza jak startujesz z tyłu stawki. [Na Spa] brak widoczności doprowadził do tego, że w stojący bolid uderzył inny samochód. 

- W takich przypadkach bardzo ważnym aspektem jest skala wodnego pióropusza, który wydobywa się zza aut. Nie można jednak patrzeć na samochód bezpieczeństwa lub lidera. Należy spoglądać na kogoś, kto jest na P10 lub jeszcze niżej. To w tej części stawki rozgrywa się prawdziwa akcja i tam widoczność jest naprawdę słaba.