Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż Michael Andretti oficjalnie wycofał się z przedsięwzięcia dotyczącego przejęcia większości udziałów w ekipie Saubera.
Pierwsze poważniejsze plotki na temat sprzedaży stajni z Hinwil pojawiły się na początku sierpnia, gdy wówczas serwis Racer potwierdził, że amerykańska strona dość mocno rozważa wejście do Formuły 1 poprzez przejęcie istniejącego już zespołu.
Gra w tym przypadku miała toczyć się o wykup 80% akcji w szwajcarskim składzie, który obecnie jest zarządzany przez Finna Rausinga i kilku innych szwedzkich inwestorów.
Cała transakcja wydawała się bardzo możliwa, bowiem obie strony miały rzekomo dojść do wspólnego porozumienia na wstępnym etapie negocjacji, co tylko nakręciło karuzelę spekulacji przed tegorocznym wyścigiem w Stanach Zjednoczonych, gdzie oczekiwany był komunikat w tej sprawie.
To z kolei spowodowało, że podczas weekendu w Austin pojawiły się pewne przecieki, według których sprzedaż ekipy została już oficjalnie zatwierdzona. Zbiegły się one jednak z innymi sugestiami, mówiącymi, że sprawy nie poszły w tak dobrym kierunku, jak pierwotnie zakładano. M.in. portal The Race informował, że szanse na zawarcie umowy wcale nie były bardzo wysokie.
Jednocześnie w środowisku ogólnie sporo zaczęło się mówić o tym, iż sprzedaż zespołu tuż przed rewolucją w przepisach i w pierwszym sezonie obowiązywania limitów budżetowych jest złym wyborem, ponieważ wartość ekip ma zacząć wzrastać.
Problemem w tym konkretnym przypadku miało okazać się natomiast coś innego, czyli dodatkowe warunki, jakie Rausing postawił Andrettiemu podczas kolejnych rozmów w sprawie sprzedaży teamu.
Według informacji Auto Motor und Sport wycena Saubera została zaakceptowana przez współwłaściciela Andretti Autosport, aczkolwiek przełomowym momentem negocjacji miał być wątek pięcioletniej gwarancji o wartości 50 milionów dolarów za rok.
Dodatkowo całość tej kwoty miała zostać zapłacona z góry, co miało zapewnić Alfie Romeo środki na uzupełnienie budżetu w przypadku potencjalnych problemów ze sponsorami.
Tym samym wiele zagranicznych źródeł donosi, iż Andretti nie chciał zgodzić się na przedstawione warunki, przez co finalnie obie strony miały odpuścić dalsze rozmowy.
Jeśli negocjacje zostaną faktycznie zakończone fiaskiem, sprawa ta będzie mieć istotne znaczenie dla obsady drugiego fotela zespołu na sezon 2022.
W ostatnim czasie sporo mówiło się o Coltonie Hercie, do tego stopnia, iż promowała go nawet oficjalna strona F1. Jasne jest jednak, że było to bardziej myślenie życzeniowe Liberty Media, a sam ruch mógłby wymagać pewnych superlicencyjnych uprzejmości ze strony chociażby FIA.
Istnieje więc szansa, że karuzela transferowa wróciła do punktu sprzed pojawienia się na niej nazwiska Andretti. Wtedy mówiło się, iż faworytem do miejsca po Antonio Giovinazzim, którego pozostanie w stawce wydaje się niezbyt prawdopodobne, miał być Guanyu Zhou.
Chińczyk miał jednak domagać się długiego kontraktu, który to nie podoba się Fredowi Vasseur'owi, bo przeszkadza w realizacji sprytnego planu zatrudnienia Theo Pourchaire'a już w 2023 roku.