Kontrowersyjna zasada dotycząca dwóch regulaminowych postojów w alei serwisowej podczas GP Monako będzie obowiązywać także w sezonie F1 2026, gdy do życia wejdą nowe regulacje techniczne i silnikowe. 

Władze Formuły 1 przy wsparciu zespołów oraz kierowców już od dłuższego czasu szukały koła ratunkowego dla ulicznej rundy w Księstwie, która stała się coroczną procesją. Po wielu przeprowadzonych rozmowach zdecydowano się obrać kierunek, według którego cała stawka była zobligowana do dwukrotnego odwiedzenia swoich stanowisk serwisowych w celu wymiany ogumienia.

Biorąc pod uwagę problemy z wyprzedzaniem w Monako, taka koncepcja miała wygenerować pewien element losowości w zakresie ruchów strategicznych. Test rozwiązania w trakcie bieżącego sezonu bardzo szybko uwypuklił mankamenty tego zabiegu. Poszkodowani byli tu w zasadzie wszyscy - kierowcy narzekali na to, jak wyglądała walka, a kibice obserwowali parodię rywalizacji.

Taki rozwój wydarzeń bardzo szybko doprowadził do tego, że w padoku zaczęto mówić o wycofaniu się z tej koncepcji. Dziś natomiast jasne stało się, że również w 2026 roku będziemy świadkami jazdy na obowiązkowe dwa postoje w Monako.

Informacja ta wyszła na jaw w nietypowy sposób, bez hucznego ogłoszenia. FIA, jak zwykle zresztą, w losowym momencie zamieściła na swojej stronie zaktualizowane regulaminy na nowy sezon, gdzie dodano właśnie tę zasadę. Oczywiście kilka dni temu zmiany musiały zostać zatwierdzone przez Światową Radę Sportów Motorowych, ale to, co kryje aktualizacja, było tajemnicą do momentu nagłej publikacji. 

Dlaczego nowe GP Monako było niewypałem?

Głównym problemem nowej wersji GP Monako były działania, które miały na celu blokowanie rywali i ułatwienie życia swoim kolegom z ekipy. Takie zachowanie wystąpiło w Racing Bulls i Williamsie. Tym samym wyżej sklasyfikowany kierowca z danego zespołu, dzięki pomocy swojego partnera, mógł uciec, wymienić opony i powrócić na tor bez większych strat pozycji.

Najmocniej skorzystał na tym Isack Hadjar, który zajął szóste miejsce. Duet stajni z Grove również uplasował się w punktowanej dziesiątce, z czego najbardziej niepocieszony mógł być George Russell. Brytyjczyk był tak sfrustrowany postawą Alexa Albona, że postanowił zrobić sobie z przepisów spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, za co spotkała go surowsza niż zwykle kara. Mimo tego na swoim zagraniu nie stracił nic.

Po wyścigu to, jak łatwo dało się w zasadzie zamrozić rywalizację, było najcześciej omawianym wątkiem, który budził dużo negatywnych emocji i irytował fanów oraz zawodników. Najmocniejszym komentarzem w tej sprawie podzielił się Carlos Sainz, który co prawda nie miał najczystszych rąk, lecz głośno określił ówczesną sytuację mianem manipulowania wyników. Sarkastycznie do zmian podszedł Max Verstappen, który zasugerował rzucanie bananów na tor w trakcie niedzielnej rywalizacji. 

Najoryginalniejszy w swoich wypowiedziach był jednak Russell, który po wyjściu z kokpitu nie poniżał już wyścigu, tylko zaproponował, aby zmienić format. Propozycja dotyczyła dwóch czasówek z jednoczesnym usunięciem samego wyścigu.

Do GP Monako 2026 zostało na szczęście dużo czasu, więc F1 i FIA będą mieć jeszcze szansę, aby usprawnić to, co nie wypaliło w sezonie 2025. W międzyczasie można za to zapoznać się z koncepcją innych zmian, w tym korekty tej słynnej pętli. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ.